Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2018, 22:09   #162
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Gamnirę pierwej było słychać niż widać. Bo zanim bardka dotarła w pobliże “Pod rozbrykaną baryłką”, to już słyszała jej wrzaski i przekleństwa. A celem owych wyzwisk była dwa czerwoniutkie cudeńka na obcasie.


Ozdobione kokardkami, na których to Gamnira nie potrafiła ustać. I nawet opierając się dłonią o ścianę chodziła z trudem, chybocząc się jak pijany marynarz.
- Ten kto wymyślił te cholerstwa nienawidził kobiet. To tortura! Jak można to dobrowolnie zakładać na nogi! - zaczęła pomstować tropicielka, jak tylko ujrzała nadchodzącą bardkę.
Tym bardziej że wokół wściekłej kobiety, zgromadził się tłumek gapiów, z których połowa miała wyraźny ubaw z prób ustania przez nią w pozycji pionowej. A druga podziwiała zgrabne kostki i odsłonięte przez krótką sukienkę łydki.
- Axamander… przekazać chciał, że pragnie spotkania z tobą.- dodała ciszej, gdy już Chaaya się zbliżyła wystarczająco, by móc pewność, że jej słowa nie dotrą do ciekawskich uszu.



Antykwariat był pierwszym przystankiem tawaif w poszukiwaniu wiedzy. Pełen ksiąg i zwojów. Pełen wiedzy uwięzionej na kartkach spiętych klamrą drewnianych okładek obleczonych skórą.


I z początku była też i cicha atmosfera sprzyjająca czytaniu.
“ O plugastwach bagyennych, czyli wszelakich malutkich tryucących stworzeń i roślin w okolicy La Rasquelle, ku przestrodze opisanie. Z ilustracyjami.
Bo te tam były, kolorowe i szczegółowe. I dotyczyły wszelkich stworzeń i roślin z pozoru niegroźnych. Nie było tu powiem potworów podobnych gigantycznego węża, którego Godiva w obronie Chaai zabiła. Same małe stworzonka, płazy, gady i insekty oraz rośliny, które mogły otruć bezpośrednio, lub też przy próbie zjedzenia. A było tu tego sporo. Wokół La Rasquelle było najwyraźniej sporo trującej fauny. Niestety bardka nie mogła dostrzec suplementu księgi.
“ O Rybach, pseudorybach, rakach i insektyach rzecznych, które trujące bywajom, a zawszeć nieyadalne.”
Za to dostrzegła pieklącego się Gulgrama, który miał wszak tu wyłączność na obijanie się przy lekturze.
- To nie biblioteka. Tu się księgi kupuje. A nie czyta! - krzyczał gniewnie. Tancerka wezwała więc na pomoc Nero, co… skończyło się dla biedaka tragicznie. Antykwariusz od razu odesłał go na zaplecze, by wyzamiatał podłogę w składziku na narzędzia i materiały introligatorskie.
“Tak by można ją było wylizać”... co oznaczało resztę dnia przy miotle i bez książek dla biednego smoka. Bo podłoga nigdy nie mogła osiągnąć takiego stanu.

Wobec takiego stanu Chaaya musiała odłożyć księgę i negocjować. A w tym przypadku znaleźć sobie inne źródło ksiąg. Biblioteki.
Te według Gulgrama były w mieście, a jakże. Były też tylko płatne.
Właściciel tej, do której bardkę odesłał antykwariusz, był również starym zrzędliwym staruszkiem.
Oraz snobem. Niemniej tancerka po długich i trudnych (dla niego) negocjacjach wynegocjowała satysfakcjonującą (dla siebie) cenę. On zaś był usatysfakcjonowany, że nie musiał dalej się z nią targować. Pierwsza księga jaka trafiła w chciwe wiedzy łapki tancerki dotyczyła … “stworzeń latających y śpiewayących, które to nie przynoszą pożytku poza oka i ucha uciecho.”
I pełna kolorowych ilustracji, które te ptaki przedstawiały. Uroczy acz niepraktyczny tomik. Niemniej ptactwo to, wciągnęło tancerkę na długie godziny.
Trudniej było znaleźć informacje na temat smoczków służących Miedzianemu. Bardka musiała przekopać się przez kilka ksiąg, by zebrać rozrzucone po różnych tomach informacje.
Smoczki te nazywano Pryaustami i uczeni spekulowali wiele na ich temat. Czy są smokami, czy tylko przypominającymi je gadami lub insektami. Wiadomo było że zagrożone zioną ogniem i wywołują magiczne płomienie. Są ciekawskie i płochliwe zarazem i umieją się ukrywać. Nie wiadomo ile ich żyło w okolicy. Setki jak twierdzili niektórzy, dziesiątki jak inni. Niewątpliwie były one wrażliwe na zimno i unikały mroźnych miejsc.

Zielniki które wpadły w dłonie bardki, pełne były… no… ziół, różnego rodzaju bagiennych roślin, których zastosowania były różne. Od trucizn, przez pożywienie, mydła do ozdobnych sadzonek. Bagno było ich pełne i przeglądanie zielników mogło zająć miesiące.
Jeden jednak zielnik opisywał… dość nietypową roślinność ukrytą gdzieś wśród bagien La Rasquelle, gigantyczne kolorowe grzyby. O potężnych magicznych lub psionicznych właściwościach. Niebezpieczne twory…. bardziej magii niż natury. Rosły ponoć dookoła i w samym kraterze, który w centrum zawierał przejście. Gdzie? Tego nie opisano. A także oprócz paru szkiców i informacji o mocach manipulujących percepcją i wpływających na umysł, niewiele szczegółów dodano.



Tym razem Chaaya noc przemierzała jedynie w towarzystwie swojego smoka. Tym razem wyruszała wraz z Nveryiothem. Z tego powodu smok był bardzo zadowolony. Zwłaszcza że moczary otaczające miasto były niezwykłe. Ukrywały dziesiątki sekretów, żywych i martwych. Starożytnych i nowych. Można było je zwiedzać całe życie i nigdy nie poznać. Każde drzewo, każda ruina była osobną opowieścią. Były też niebezpieczne, zwłaszcza dla tych którzy nie znali okolicy i panujących w nich reguł.
Noc oczywiście miała swój urok, nocne kwiaty, nocne zwierzęta (glównie nietoperze, ćmy i świetliki), nocne koszmary ( wszak Chaaya pamiętała o gigantycznym sumie kryjącym się pod wodą) i nocne tajemnice.
I zagrożenia.
Właśnie na takie potencjalne zagrożenie Nveryioth i Chaaya wdepnęli natykając się na dość złowieszcze ruiny.
Natknęli się bowiem na posąg ludzkiego wojownika, wyrzeźbionego z taką pieczołowitością że z daleka wzięli go za żywą istotą. Była to jednak kamienna rzeźba lub… czerwony blask pochodzący z oczodołów pobliskiej rzeźby podpowiadał inne, bardziej przerażające rozwiązanie tej zagadki.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline