Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2018, 11:17   #27
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mark sprawdził godzinę. Było po drugiej. Dość późno, jak na wystepy przed publicznością. Oczywiście bywało, za młodych lat, gdy balował do rana, a potem szedł na następną imprezę, ale to było dawno, dawno temu. Pół roku, albo i dawniej...
Teraz rozsądku mu przybyło, na stare lata, i wiedział, że kac oznacza ból głowy, a brak snu wiąże się z kiepskim wyglądem. I że tylko na filmach, niektórych, bohaterowie zawsze, bez względu na okoliczności, wyglądali świeżo jak nowalijki. Czerwone oczka, nieprzytomny wzrok - to mogło zrobić na widzach kiepskie wrażenie. A on miał zamiar trichę pobawić. I skorzystać z uroków życia.

Przybycie mokrego jak szczur Jerome'a nie wróżyło nic dobrego.
Parę chwil wcześniej Mark dowiedział się, że tamten chciał robić za Zaporę Hoovera i powstrzymać Niebieskich.
Pomysł był może i dobry w założeniach, ale z góry skazany na porażkę. Lepiej było wziąć zakładnika lub zakładniczkę i wypuścić po czasie. No ale było już po ptakach i nie warto było sprawy komentować, bo co można było rzec komuś, kto dokopał własnej drużynie by samemu dostać plusy? Nic.

Szybki prysznic i poszedł spać, rzuciwszy pozostałych krótkie "Dobranoc".

* * *

Jak się okazało, Mistrz Gry nie minął się z prawdą.
Pobudka skoro swit (czy może przed świtem) nie tylko Markowi nie przypadła do gustu, a niektórzy (nie pokazujac palcem) wyglądali nieco mniej uroczo, niż dnia poprzedniego.

Wszystkie mądre (i doświadczone) źródła głoszą, iż do pijatyki trzeba przystąpić z odpowiednim "podkładem" w żołądku. Białko, tłuszcz... a z pewnością nie sama woda czy powietrze.
Ktoś miał paskudny pomysł i zboczone poczucie humoru. No ale trzeba było stanąć w szranki i spróbować wspomóc drużynę. Nie zależało mu na tym, by wstać od stołu jako ostatni (lub jako ostatni lec pod stołem), lecz nie chciał zejść z pola walki jako jeden z pierwszych.

Nalał sobie do pełna, po czym uniósł kieliszek.
- Wasze zdrowie - powiedział, kierując te słowa do Czerwonych, po czym wypił do dna, nawet nie mrugnąwszy okiem.
Kolejny toast poszedł w stronę Niebieskich. Tym razem bez słów, więc chociaż gestowi towarzyszył uśmiech, to trudno było orzec, czy Mark życzy im powodzenia, czy wprost przeciwnie.
A potem był kolejny kieliszek. I następny. I jeszcze jeden. Za każdym razem toasty kierowane były w stronę kamer.
Aż wreszcie Mark doszedł do wniosku, że dość już poświęcania się. Wypił ostatni kieliszek, obrócił go do góry dnem i skinieniem pożegnał tych, co jeszcze trwali na posterunku.

Wstał od stołu, by poszukać innych, przyjemniejszych wrażeń.
 
Kerm jest offline