Pytanie Roela i twierdzące kiwnięcie głową pozwoliło mu przemilczeć odpowiedź na to zadane przez starca. Właściwie nie wiedziałby co powiedzieć. Przecież zabił swoją rodzoną siostrę. Zabił, gdyż była jedną z tych, których poprzysiągł tropić i niszczyć. Czyż jednak zrobił słusznie? To w końcu była Greta... Gretę i Rambrechta obiecał odnaleźć, a później chronić tak, jak powinno chronić się własną rodzinę. Tymczasem on zabił...
Z ponurych myśli wyrwało go zamieszanie. Obolały wstał krzywiąc się okrutnie i podszedł do okna, przez które wypatrywał Otto. Człapiąca człekokształtna poczwara nie budziła wątpliwości, że roznosiciele zarazy dysponowali jeszcze innymi poza chorobą możliwościami. Wzywanie demonów pogarszało jeszcze bardziej sytuację ich przeciwników.
- Nie ma na co czekać. - Rzekł stanowczo. - Zabijmy to plugastwo tutaj i ruszajmy po głowę przywódcy tych niegodziwców. Weźmy wszystko, co pozwoli ich spalić lub zabić w inny sposób. Zapewne nie mamy szans w starciu z całym tłumem, ale z pewnością uda się to zrobić - zabić tego, kto za tym stoi. - Powiedział z przekonaniem.
Poprawił paski poharatanej i powgniatanej zbroi i sprawdził, czy miecz gładko wychodzi z pochwy. Odruchowo chwycił za sztylet, a gdy go nie było jego twarz zachmurzyła się - to właśnie sztyletem ugodził siostrę.
Chwilę później był gotów.