Gigantycznej wampirzej żabie nie chciało się czekać na ShrekaLicha, który się jeszcze nie zjawił pod gałęzią. Wykorzystała więc moment i jak prawdziwy wampiryczny nietoperz zwiesiła się głową do dołu, po czym zleciała Dziadkowi na ramię i nie wiele myśląc, dziabła go w sam środek tętnicy, siorbiąc przy tym niemiłosiernie.
- Ssssslurp, sssslurp, sssslurp. - Blady brzuszek powoli się u płaza zaokrąglał i gdy krwiopijczy głód został zaspokojony. Bestia z mokradeł, postrach stałocieplnych, królowa bajorka i nocny łowca... odczepił się od Dziadka z głośnym cmoknięciem, pozostawiając mu na szyi pikantną malinkę z dwiema dziurkami na środku.
- No... do wieczora mi starczy, a później... później bójcie się mego głoduuuu~ Nie ty Pająk... ty nie masz nic czego bym chciała... i Duch. Tak. Gardzę wami po równo.