Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2007, 11:27   #225
denis
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Najwyraźniej Ithien było przedziwnym księstwem , pełnym magii , tajemnic , starych legend ...i magicznych stworzeń .
Nieujarzmione ludzka ręka dzikie bezdroża skrywały zapewne wiele tajemnic , a miejsca na których budowano współczesne budowle stały na gruzach dawnej świetności dawno zamierzchłej przeszłości ...

Verita podniosła oczy i spojrzała na zjawę ... ta znikneła tak niespodziewanie , jak się pojawiła .
Czy jej słowa były przepowiednia ...?
Andriej w tej samej chwili pojawił się na dziedzińcu ... Czyżby przepowiednia dotyczyła właśnie jego ?
Żołnierze przywitali brata Kniazia jak przyjaciela ... cały odział potężnych niczym niedźwiedzie wojów okrążył kniazia ... zza szyby słychać było wesołe przywitania mimo ze pełne dystansu i szacunku ale jednocześnie sympatii ...
Przez krotka chwile serce księżniczki przepełniło dziwne uczucie ... jakby zazdrości .
Cała rodzina Albrechta wydawała się lekko hmmm nietypowa ... jakby zbyt normalna jak na dworskie konwenanse
Przygłuchy ojciec Albrechta ... matkująca wszystkim Dagmara i lekko zwariowani bliźniacy no i Andriej ... powoli docierało do niej ze ci ludzie to jej obecna rodzina ... może jedyna jaka ma ... bo Macocha , czy omotany ojciec raczej nie stanowili dla niej żadnego oparcia .

Andriej szybko opanował radość oddziału ... gestem ręki przyzwał stajennego chłopca ... a po chwili przed dworkiem pojawiło się kilkanaście koni ...
Topornicy po kolei wsiadali na konie ... bezskutecznie starając się prosto trzymać na wierzchowcach ...

Widok był nieco zabawny , widać było ze topornicy nie maja wiele wspólnego z końmi ...
Verita patrzyła na niezdarne próby okiełznania bestii przez brodaczy ... jednak po chwili lekko znudzona ruszyła dalej .
Długi korytarz wyścielony jasnobrązowym , współgrającym z naturalna barwa drewna , z którego zbudowany był dworek prowadził ja ( o ile pamięć jej nie myliła ) do części gdzie mieściły się prywatne komnaty
Oprócz kilku krzątających się lokajów korytarz był cichy i pusty ... raz po raz mijała kolejne drzwi ...
Przechodząc oboje ostatnich drzwi przez zakrętem usłyszała zza drzwi szloch ... a potem krzyk ( kobiecy głos .. najwyraźniej zdenerwowany ) a następnie drzwi do apartamentu otworzyły się gwałtownie i na zaskoczona Verite wpadła służka ...
Trudno powiedzieć czy większe było zaskoczenie księżniczki czy przerażenie służki , gdy dotarło do niej na kogo wpadła ...dziewczyna zaczęła kłaniając się niemal w pas zaczęła przepraszać ..
Księżniczka katem oka zobaczyła wnętrze komnaty ...
Zobaczyła leżące na podłodze potłuczone kawałki zastawy ... potłuczony dzbanek , leżące obok kwiaty i rozlaną wodę ... na małej otomanie na wpół leżała Sonia ... płakała ... gdy podniosła oczy ... spojrzenia księżniczek spotkały się ... w czasie krótszym niż najkrótsza chwila Verita zobaczyła w oczach Soni rozpacz ... jednak saracenka najwyraźniej była chowana w podobnym rygorze co Verita , gdyż niemal natychmiast Sonia opuściła oczy skrywając spojrzenie nie zgodne z etykieta ...
 
denis jest offline