Najwyraźniej Ithien było przedziwnym księstwem , pełnym magii , tajemnic , starych legend ...i magicznych stworzeń .
Nieujarzmione ludzka ręka dzikie bezdroża skrywały zapewne wiele tajemnic , a miejsca na których budowano współczesne budowle stały na gruzach dawnej świetności dawno zamierzchłej przeszłości ...
Verita podniosła oczy i spojrzała na zjawę ... ta znikneła tak niespodziewanie , jak się pojawiła .
Czy jej słowa były przepowiednia ...?
Andriej w tej samej chwili pojawił się na dziedzińcu ... Czyżby przepowiednia dotyczyła właśnie jego ?
Żołnierze przywitali brata Kniazia jak przyjaciela ... cały odział potężnych niczym niedźwiedzie wojów okrążył kniazia ... zza szyby słychać było wesołe przywitania mimo ze pełne dystansu i szacunku ale jednocześnie sympatii ...
Przez krotka chwile serce księżniczki przepełniło dziwne uczucie ... jakby zazdrości .
Cała rodzina Albrechta wydawała się lekko hmmm nietypowa ... jakby zbyt normalna jak na dworskie konwenanse
Przygłuchy ojciec Albrechta ... matkująca wszystkim Dagmara i lekko zwariowani bliźniacy no i Andriej ... powoli docierało do niej ze ci ludzie to jej obecna rodzina ... może jedyna jaka ma ... bo Macocha , czy omotany ojciec raczej nie stanowili dla niej żadnego oparcia .
Andriej szybko opanował radość oddziału ... gestem ręki przyzwał stajennego chłopca ... a po chwili przed dworkiem pojawiło się kilkanaście koni ...
Topornicy po kolei wsiadali na konie ... bezskutecznie starając się prosto trzymać na wierzchowcach ...
Widok był nieco zabawny , widać było ze topornicy nie maja wiele wspólnego z końmi ...
Verita patrzyła na niezdarne próby okiełznania bestii przez brodaczy ... jednak po chwili lekko znudzona ruszyła dalej .
Długi korytarz wyścielony jasnobrązowym , współgrającym z naturalna barwa drewna , z którego zbudowany był dworek prowadził ja ( o ile pamięć jej nie myliła ) do części gdzie mieściły się prywatne komnaty
Oprócz kilku krzątających się lokajów korytarz był cichy i pusty ... raz po raz mijała kolejne drzwi ...
Przechodząc oboje ostatnich drzwi przez zakrętem usłyszała zza drzwi szloch ... a potem krzyk ( kobiecy głos .. najwyraźniej zdenerwowany ) a następnie drzwi do apartamentu otworzyły się gwałtownie i na zaskoczona Verite wpadła służka ...
Trudno powiedzieć czy większe było zaskoczenie księżniczki czy przerażenie służki , gdy dotarło do niej na kogo wpadła ...dziewczyna zaczęła kłaniając się niemal w pas zaczęła przepraszać ..
Księżniczka katem oka zobaczyła wnętrze komnaty ...
Zobaczyła leżące na podłodze potłuczone kawałki zastawy ... potłuczony dzbanek , leżące obok kwiaty i rozlaną wodę ... na małej otomanie na wpół leżała Sonia ... płakała ... gdy podniosła oczy ... spojrzenia księżniczek spotkały się ... w czasie krótszym niż najkrótsza chwila Verita zobaczyła w oczach Soni rozpacz ... jednak saracenka najwyraźniej była chowana w podobnym rygorze co Verita , gdyż niemal natychmiast Sonia opuściła oczy skrywając spojrzenie nie zgodne z etykieta ... |