Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2018, 12:12   #31
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Moshanta + Kerm

Hugo czuł, że zdrętwiała mu ręka i zmarzł tyłek, bo Foggia zagarnęła dla siebie większą część koca. Mimo tego czuł się wspaniale - można by rzec, że najlepiej od ładnych paru dni. I nie miał wątpliwości, że stan ten jest zasługą kobiety, która smacznie sobie spała, niewrażliwa na bodźce zewnętrzne.
Spojrzał w zasłonięte okno, zastanawiając się, czy to jeszcze wieczór, czy już może ranek, ale doszedł do wniosku, że jednak nie przespali całej nocy.
Przez moment zastanawiał się, czy obudzić Foggię, czy pozwolić jej dalej spać, doszedł jednak do wniosku, że na sen przyjdzie jeszcze czas, a sprawa braciszka jest od snu ważniejsza.
Pytanie drugie brzmiało - jaki sposób budzenia zastosować. Oczywiście żaden z brutalnych nie wchodził w grę (to by zdecydowanie źle wpłynęło na ich przyszłe relacje), ale kto mógł wiedzieć, co, po przebudzeniu, lubiła Foggia. Czułe słówka? Czuły całus, a jeśli tak, to w jakie miejsce? Mały masaż jakiegoś punktu? Coś jeszcze innego?
Przytulił się do dziewczyny, dłonią obejmując jedną z piersi i cicho wyszeptał:
- Dobry wieczór…
Poczuł równocześnie, jak budzi się w nim ochota na powtórzenie tego, czym się zajmowali przed zaśnięciem.
Foggia tylko mruknęła słodko, niczym kociak i odrzekła leniwie.
- Dobry wieczór... Coś się stało, że mnie budzisz? - spytała, nie otwierając nawet oczu, po czym ziewnęła przeciągle, zasłaniając dłonią usta.
- Podobno braciszek się pojawił. - Hugo skubnął wargami płatek jej ucha.
Tileanka odpowiedziała uśmiechem na jego pieszczoty i wsunęła dłoń pod koc, by szybko odnaleźć na wpół rozbudzoną męskość kochanka.
- Widzę, że twój przyjaciel nie ma jeszcze dosyć po ostatnim razie - rzuciła, otwierając oczy i zerkając na Hugona. - No ale skoro już mnie obudziłeś i mówisz, że braciszek się pojawił, to chyba warto byłoby zejść na dół i się z nim zobaczyć. Nasze pieszczoty mogą poczekać.
Pomasowała członka mężczyzny jeszcze chwilę, po czym wyślizgnęła się z łóżka, narzucając koszulę i zapinając guziki. Uśmiechała się przy tym do Estalijczyka, a ten nie mógł być do końca pewien, czy się z nim drażni, czy nie.
Hugo przez moment jeszcze wylegiwał się w łóżku, obserwując, jak Foggia się ubiera (ze szczególnym uwzględnieniem tych fragmentów jej ciała, które jeszcze nie zostały przyodziane, po czym poszedł w jej ślady. Pieszczoty mogły poczekać, w przeciwieństwie do braciszka zakonnego.
- Braciszek, mam nadzieję, nie ucieknie tak od razu - powiedział, kradnąc jej całusa. - Ale im szybciej z nim porozmawiamy, tym szybciej będziemy mogli tu wrócić.
- Myślę, że jak mnie zobaczy, to na pewno odechce mu się uciekać. Wiesz, oni nie wszyscy są tacy świątobliwi, za jakich chcą uchodzić - rzuciła wesoło, puszczając mu oczko i kończąc się ubierać. Zamierzała wziąć ze sobą pas z rapierem, bo braciszek, czy nie, trzeba było być przygotowanym na każdą ewentualność.
- A gdybyś poszła w samej koszuli, to już w ogóle - odparł z uśmiechem. - Od innych też byś się nie mogła opędzić. - Zmierzył ją wzrokiem. - I trudno się dziwić - dodał, nie mijając się zresztą z prawdą. - Poza tym nie wiem, czy braciszkowie z tego klasztoru też ślubowali czystość, bo to różnie bywa.
Ubrał się się do końca
- Na szczęście mam ciebie, obroniłbyś mnie. - Puściła mu oczko i ruszyła do drzwi. - No, chodźmy, bo nam jeszcze braciszek ucieknie... choć wtedy moglibyśmy wrócić do ciekawszych czynności, niż rozmowa z jakimś klechą. - Zaśmiała się wesoło.
- Zawsze i wszędzie stanąłbym w twej obronie - zapewnił, odsuwając stołek i otwierając drzwi. Zastanawiał się, czy widać po nich, czym się niedawno zajmowali...
- I wzajemnie, gdybyś tego potrzebował. - Uśmiechnęła się do niego i nim zamknął drzwi, pocałowała go jeszcze namiętnie, a potem ruszyli na dół.
 
Kerm jest offline