Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-04-2018, 12:12   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Moshanta + Kerm

Hugo czuł, że zdrętwiała mu ręka i zmarzł tyłek, bo Foggia zagarnęła dla siebie większą część koca. Mimo tego czuł się wspaniale - można by rzec, że najlepiej od ładnych paru dni. I nie miał wątpliwości, że stan ten jest zasługą kobiety, która smacznie sobie spała, niewrażliwa na bodźce zewnętrzne.
Spojrzał w zasłonięte okno, zastanawiając się, czy to jeszcze wieczór, czy już może ranek, ale doszedł do wniosku, że jednak nie przespali całej nocy.
Przez moment zastanawiał się, czy obudzić Foggię, czy pozwolić jej dalej spać, doszedł jednak do wniosku, że na sen przyjdzie jeszcze czas, a sprawa braciszka jest od snu ważniejsza.
Pytanie drugie brzmiało - jaki sposób budzenia zastosować. Oczywiście żaden z brutalnych nie wchodził w grę (to by zdecydowanie źle wpłynęło na ich przyszłe relacje), ale kto mógł wiedzieć, co, po przebudzeniu, lubiła Foggia. Czułe słówka? Czuły całus, a jeśli tak, to w jakie miejsce? Mały masaż jakiegoś punktu? Coś jeszcze innego?
Przytulił się do dziewczyny, dłonią obejmując jedną z piersi i cicho wyszeptał:
- Dobry wieczór…
Poczuł równocześnie, jak budzi się w nim ochota na powtórzenie tego, czym się zajmowali przed zaśnięciem.
Foggia tylko mruknęła słodko, niczym kociak i odrzekła leniwie.
- Dobry wieczór... Coś się stało, że mnie budzisz? - spytała, nie otwierając nawet oczu, po czym ziewnęła przeciągle, zasłaniając dłonią usta.
- Podobno braciszek się pojawił. - Hugo skubnął wargami płatek jej ucha.
Tileanka odpowiedziała uśmiechem na jego pieszczoty i wsunęła dłoń pod koc, by szybko odnaleźć na wpół rozbudzoną męskość kochanka.
- Widzę, że twój przyjaciel nie ma jeszcze dosyć po ostatnim razie - rzuciła, otwierając oczy i zerkając na Hugona. - No ale skoro już mnie obudziłeś i mówisz, że braciszek się pojawił, to chyba warto byłoby zejść na dół i się z nim zobaczyć. Nasze pieszczoty mogą poczekać.
Pomasowała członka mężczyzny jeszcze chwilę, po czym wyślizgnęła się z łóżka, narzucając koszulę i zapinając guziki. Uśmiechała się przy tym do Estalijczyka, a ten nie mógł być do końca pewien, czy się z nim drażni, czy nie.
Hugo przez moment jeszcze wylegiwał się w łóżku, obserwując, jak Foggia się ubiera (ze szczególnym uwzględnieniem tych fragmentów jej ciała, które jeszcze nie zostały przyodziane, po czym poszedł w jej ślady. Pieszczoty mogły poczekać, w przeciwieństwie do braciszka zakonnego.
- Braciszek, mam nadzieję, nie ucieknie tak od razu - powiedział, kradnąc jej całusa. - Ale im szybciej z nim porozmawiamy, tym szybciej będziemy mogli tu wrócić.
- Myślę, że jak mnie zobaczy, to na pewno odechce mu się uciekać. Wiesz, oni nie wszyscy są tacy świątobliwi, za jakich chcą uchodzić - rzuciła wesoło, puszczając mu oczko i kończąc się ubierać. Zamierzała wziąć ze sobą pas z rapierem, bo braciszek, czy nie, trzeba było być przygotowanym na każdą ewentualność.
- A gdybyś poszła w samej koszuli, to już w ogóle - odparł z uśmiechem. - Od innych też byś się nie mogła opędzić. - Zmierzył ją wzrokiem. - I trudno się dziwić - dodał, nie mijając się zresztą z prawdą. - Poza tym nie wiem, czy braciszkowie z tego klasztoru też ślubowali czystość, bo to różnie bywa.
Ubrał się się do końca
- Na szczęście mam ciebie, obroniłbyś mnie. - Puściła mu oczko i ruszyła do drzwi. - No, chodźmy, bo nam jeszcze braciszek ucieknie... choć wtedy moglibyśmy wrócić do ciekawszych czynności, niż rozmowa z jakimś klechą. - Zaśmiała się wesoło.
- Zawsze i wszędzie stanąłbym w twej obronie - zapewnił, odsuwając stołek i otwierając drzwi. Zastanawiał się, czy widać po nich, czym się niedawno zajmowali...
- I wzajemnie, gdybyś tego potrzebował. - Uśmiechnęła się do niego i nim zamknął drzwi, pocałowała go jeszcze namiętnie, a potem ruszyli na dół.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-04-2018, 13:12   #32
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lavina prowadziła swojego konia koło kucy Sigrid i Ryżego.Nie mogła się doczekać aż trafią do miasta i będzie mogła zjeść coś ciepłego i wysuszyć przemoczone rzeczy. Noc w łóżku też była wielce wyczekiwaną atrakcją.
Tak duża grupa musiała zwrócić uwagę strażników, ale nawet gdyby wjechali w pierwotnym składzie to ‘Statek zwany Subtelnością’ nawet nie żeglował w okolicach portu “Elf, niziołek, krasnolud i dwójka ludzi wyruszyli razem w podróż.”

W karczmie zdjęła swój przemoczony płaszcz, resztki wody nadal kapały z jej spiętych włosów na ramiona. Wchodząc do ciepłego pomieszczenia poczuła jak jej nos zaczyna cieknąć, zasiadła z resztą pociągnęła nosem a czekając na ciepłą strawę odezwała się do Ryżego.
- Ile czasu nam zajmie dotarcie stąd do celu?
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 25-04-2018 o 21:25. Powód: format
Obca jest offline  
Stary 25-04-2018, 21:50   #33
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Z zadowoleniem zauważył, że Alane również przezornie nazbierała patyków do opiekania mięsa nad ogniskiem, które służyły orkom za włócznie. Mimo, ze elfka, wykazała się prawdziwie niziołkową przezornością. Dlatego zaniechał samodzielnego zbierania łupów - Natka i tak niosła na swym grzbiecie dość bagaży. Załadował swoją dwuręczną kuszę oraz tarczę ozdobioną wybujałą marchwką na kuca, sprawdził, czy nic nie zostawił, i ostrożnia wdrapał się na siodło. Lavina rzuciła pod jego adresem jakąś kąśliwą uwagę, ale odgonił się od niej jak od muchy, całą uwagę wkładając w bezpieczne utrzymanie się na grzbiecie zwierzęcia.

Podróż do Parravonu przebiegała generalnie w ciszy. Obie spotkane grupy mimo wspólnej walki zachowywały do siebie dystans. Jedynie elfy nawiązały ze sobą rozmowy. Ryży jechał obok Sigrid oraz Laviny. Dieter, zawsze czujny i nieufny, swoim zwyczajem czasem wyprzedzał grupę lustrując teren, a czasem zostawał z tyłu sprawdzając, czy nikt za nimi nie podąża. Poznali nawzajem swoje imiona, a Ryży, przyzwyczajony do rozbudowanych drzew rodowych, szybko je sobie przyswoił. Będąc bliżej murów miejskich zrelaksował się i odprężył, a nawet przekomarzał ze swoimi towarzyszkami. Lavina lubiła cięte riposty i dogryzanie sobie w rozmowie, natomiast Sigrid prowadziła rozmowy bez zbytnich upiększeń i wydumanych konceptów, co też im obojgu odpowiadało. Ryży wiele czasu spędził walcząc i nauczył się, że krótkie i zwięzłe zdania pozwalają na szybkie przekazywanie rozkazów i decyzji. Będąc więc mieszanką gadalitwego nizołka lubiącego gry słowne oraz przyziemnego wojaka mógł z obiema kobietami prowadzić miłą pogawędkę.

Okazało się, że jeden z ich towarzyszy bardzo dobrze zna miasto, do którego zajechali i od razu polecił im gospodę. Ryży poświęcił trochę czasu swojemu kucowi sprawdzając jej kopyta i osobiście wycierając boki, po czym nakrył ją kocem i sprawdził jakość obroku i ilość wody. Zadowolony z oględzin, nakazł Natce pilnowanie juków i dołączył do towarzyszy. Ci już rozsiedli się w gospodzie, zsunęli kilka stołów i raczyli trunkami. Sigrid wskazała Ryżemu miejsce między nią a Laviną. Ryży ściągnął mokry płaszcz i położył go przy kominku, następnie wdrapał się na stołek i przeciągnął. Rozejrzał się po przybytku. Tutejsi mniej lub bardziej dyskretnie obserwowali ich grupę i prowadzili ciche rozmowy. Ari, elf, tak jak się spodziewał, zachowywał się tak jak większość elfów, czyli wyniośle. Więcej taktu zdecydowanie okazywał Laurenor. François opowiadał im o potrawach i napitkach z jego rodzinnych stron, czym od razu przykuł uwagę niziołka i wdali się od w dysputę na tematy kulinarne. Dziewka karczemna jakoś nie zwracała uwagi na niego, prawdopodobnie przez jego niski wzrost. W końcu zirytowana Lavina teatralny szeptem westchnęła:
- Czy ktoś może przyjąć zamówienie od mojego towarzyszya? - przykuwając od razu uwagę wszystkich obecnych. Spłoniona rudowłosa dziewoja - kolor jej włosów natychmiast zjednał jej sympatię nizołka - szybko pojawiła się przy stole. Ryży szczegółowo wypytywał ją o lokalne potrawy, często zwracając się o poradę do François. W końcu zamówił chyba z pół karty - wystarczającą ilość jedzenia i trunków, aby wykarmić dwa razy większą grupę, niż przybyła.
- Co ty zrobisz z tym całym jedzeniem - mruknęła Sigrid.
- Mam nadzieję najeść się na resztę drogi i wynieść stąd ze sobą wspomnienia miejscowych specjałów - wyszczerzył się szeroko Ryży, a jego towarzyszki widziały tak szeroki uśmiech na jego twarzy chyba po raz pierwszy.
- Skoro już o tym mowa, to ile mamy przed sobą jeszcze drogi? - zapyała Lavina
- Pojęcia nie mam - westchnął. Jestem w tych stronach po raz pierwszy. Myślę, że mamy przed sobą jakiś dzień drogi do Grunere, potem kolejny do Le Maisontal, a następnego dnia powinniśmy być w Frugelhofen. Ale wybacz, głodny jestem szalenie po podróży, chętnie z wami pomówię po jedzeniu. François, zechcesz mi jeszcze raz opowiedzieć, o tym, jak przyrządzacie ślimaki? Żeby to mój ojciec wiedział, że z tych szkodników można zrobić potrawę - pokręcił głową myśląc, że jego krewniacy na pewno szybko obrócą w pieniądz tę wiedzę.

Ryży nie żałował sobie jedzenia. Możliwe, że zjadł tyle, ile cała reszta towarzystwa razem wzięta. Próbował potraw i win, co i rusz dopytując François o przyprawy użyte do ich doprawienia. Był bardzo zadowolony z postoju i z towarzystwa. Pozostali goście gospody przyglądajali się od swoich stołów oryginalnym podróżnikom. Wielu spoglądało na charakterystycznej urody kobietę, która przedstawiła się jako Foggia. Ryży zastanawiał się, czy między nią a Laviną nie wyrośnie mur kobiecej zazdrości? Ale Ryży był już zbyt przyjemnie ukołysane winami i innymi trunkami poleconymi mu przez François, aby się tym specjalnie przejąć. Miał już zarezerwowane miejsce w wspólnej sali i powoli jego myśli zmierzały do snu i trawienia kolacji. Podsumowując wieczór pomyślał, że François to całkiem sympatyczny człowiek, lubiący dobrą kuchnię. Natomiast Olegario to równy gość, trochę postrzelony jak każdy człowiek, ale nie bojący się stanąć z przeciwnikiem twarzą w twarz. W sumie spotkanie z orkami okazało się nie takie złe.
Nocleg w wspólnej sali: 3p
Posiłek 14p
Wino 1s
Napiwek 2p
Mięso i sery 2p

 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 02-05-2018 o 17:33. Powód: 1. zbieranie włóczni 2. Wydatki
Gladin jest offline  
Stary 26-04-2018, 00:26   #34
 
Yellow King's Avatar
 
Reputacja: 1 Yellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputację
Widok pięknego Parravonu na horyzoncie ogrzewało serce starego, przemokniętego Bretończyka. Słońce, wyglądające nieco zza chmur gdy przestało lać dodawało z pewnością dla François uroku scenerii. Nieufni strażnicy raczej nie byli dla niego zdziwieniem, zwłaszcza ze względu na tak różnorodną i liczną gromadę. Mimo zapadającego zmroku wciąż na brukowanych ulicach było sporo kręcących się ludzi, a François nie omieszkał polecić karczmy “Dzikie Wino”, która wiązała się z wieloma z dobrych wspomnień mężczyzny.

Mały uśmiech pojawił się na twarzy bretończyka, gdy zobaczył że karczma nie zmieniła się z zewnątrz zbyt wiele. Tak wyglądała jak ją zapamiętał, może poza tą winoroślą która była obecnie dużo większa. Zabrawszy swoje rzeczy z juków konia, targając wszystko na swoich barkach wszedł do karczmy. Ściągnął, podobnie jak inni przemoknięty kaptur i rozejrzał się po wnętrzu.

Wzrokiem od razu szukał swojej ciotki, którą darzył ogromnym szacunkiem. Po przywitaniu się z nią, wyściskaniu i rozmowie pomógł połączyć ławy i stoły reszcie grupy, a gdy już na spokojnie mógł usiąść i przekąsić coś dużo pyszniejszego, niż żelazne racje podróżne z chęcią opowiedział to i owo o daniach w karcie, zachęcając do co niektórych pozycji, przy tej okazji nieco bardziej poznając dużo bardziej otwartego niż on sam, Ryżego Marchwiowego. Wreszcie mógł na chwilę odetchnąć, i zająć myśli pyszną strawą i dobrym, bretońskim winem.
 
__________________
Prowadzę:
Kryminaliści: Ucieczka Termin: 04.05

You are in Carcosa now.
Yellow King jest offline  
Stary 26-04-2018, 10:17   #35
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Żadne inne miasto nie mogło równać się urodą z rodzinną twierdzą Sigrid - Barak Varr. Ani pod względem kunsztu budowlanego krasnoludów, ani pod względem położenia ani pod żadnym innym.


Niemniej jednak widok Parravonu ucieszył khazdkę. Dość już miała obozowego żarcia, a i trunków Ryżego nie starczyłoby na wiele. Stąd też radowała się w duszy na dobry posiłek, kufel lub dwa…. lub trzy świeżego Ale. No i na nocleg na posłaniu miększym niż gałęzie świerkowe. A i kapotę odświeżyć można będzie i zmyć z siebie błoto i kurz.

Z głośnym stęknięciem zsiadła z Karego i rozmasowała tyłek. A kiedy podjezdek znalazł wygodne miejsce w stajni zabrała swoje toboły i weszła do karczmy " Dzikie Wino" głośno się witając.

Mężczyźni pozsuwali już stoły mogła więc zająć miejsce przy jednej z ław. A potem skinąwszy na obsługę czekała aby złożyć zamówienie.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 26-04-2018 o 10:19. Powód: Literówka
Felidae jest offline  
Stary 26-04-2018, 17:48   #36
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Laurenor uśmiechnął się w kącikach ust na wzmiankę od Aira. Mag zastanawiał się jakby on reagował na stratę jakiejś swojej rzeczy, ale w końcu wzruszył ramionami.
- Nie dość, że krócej żyją to jeszcze szybciej się zmieniają.- Skomentował cicho ze smutkiem elfi czarodziej.



Miasto Parravon było dość wyróżniające się wśród osad, które do tej pory widział. Jechali konno przez miasto. Laurenor trzymał się blisko Ariego. Jakoś wierzył w jego umiejętności. Widział go w akcji i dzięki niemu kilka razy mógł skupić się na czarowaniu. Reszta kompanii także była pomocna i nawet ich polubił mimo ich małomówności.

Wziąwszy swoje rzeczy z wierzchowca elfi mag wszedł za kompanami do gospody. Usiadł jak zwykle obok wojowniczego elfa tak by dobrze widzieć nowego pobratymcę wśród poznanych całkiem niedawno. Alane brzmiało imię.
Rozkoszując się jadłem, które nie było suszonymi racjami lub masówką robioną w armii. Słuchał rozmów towarzyszy nie wtrącając się na razie.
 
Hakon jest offline  
Stary 26-04-2018, 18:22   #37
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
- Ryży Marchwiowy jestem. Miło poznać. - usłyszał za swoimi plecami, gdy przestał już się pastwić nad orkowym trupem. Przeciętnego człowieka zapewne zbiłoby to z tropu, ale Olegario zareagował jakby była to jak najbardziej normalna sytuacja, nawet nie mrugnął. Wytarł tylko okrwawioną orczą juchą rekę o trawę i odwzajemnił uścisk niziołka.
Olegario. A to mój kolega... yyy, jak ty masz właściwie na imię? - obejrzał się na obite, orcze truchło, zadając właśnie jemu pytanie. Chędożyć go, i tak dalej już nigdzie ze mną nie jedzie, taki przyjaciel...
Po wymianie uprzejmości, szybkiej naradzie z pozostałymi, wszyscy ruszyli w drogę, jeszcze bardziej urozmaicając bretoński trakt swoją zbieraniną. Marchwiowemu piwo uprzejmie podziękował, usprawiedliwiając się jakąs nonsensowną wymówką. Przed wyjazdem, poznany chwilę wcześniej Ryży zaczął przepatrywać pole bitwy w poszukiwaniu czegoś. W pewnym momencie znalazł grot złamanej włóczni.
- Chcesz zabrać to ze sobą? - spytał o pozwolenie niziołek.
Jest twój, znajdę sobie nową ulubioną włócznię - odparł Olegario, rozmasowując obolałą rękę.

Minęło kilka godzin, zaczęło się już nawet ściemniać, gdy w końcu dotarli do Parravon, cali przemoczeni i śmierdzący od deszczu, który nie dawał o sobie zapomnieć przez cały ten czas. Gdyby nie Francis, który pewnie prowadził ich ulicami miasta, kto wie ile czasu zajęłoby im znalezienie gospody, który pomieści jednocześnie tylu awanturników, razem z ich wyposażeniem i wierzchowcami. Ciotka łucznika, mimo całej swojej miłości do bratanka,siostrzeńca czy cholera wie kim on był dla niej, niewątpliwie przeliczała już w myślach na co wyda wszystkie monety, które ich grupa dzisiaj tutaj zostawi. Szczególnie po tym, jak usłyszała zamówienie Ryżego, który równie dobrze mógłby po prostu poprosić o "wszystko" zdaniem Olegario.
Coś dobrego. Z mięsem. Sytego. Może być pies lub tłusty kot. I do tego dzban wody poproszę. - przedstawił swoje zamówienie służce, której uroda nie robiła na nim wrażenia, albo dobrze to ukrył, albo po prostu nie zauważył jej wdzięków.
Gdy wszyscy zajęli już miejsce przy stołach, zrelaksowali się, a pierwsze lody zostały przełamane, Olegario poluzował swoje rzeczy, a mokre buty zostawił przy kominku by wyschły. Zdjął swój kaftan kolczy i rosznurował skórzaną kurtę, odsłaniając akolickie szaty pod spodem, a wprawny obserwator mógł dojrzeć wisior z symbolem Myrmidii na jego szyji.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.

Ostatnio edytowane przez Klejnot Nilu : 26-04-2018 o 18:26.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 26-04-2018, 20:56   #38
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lavina jadła swój ciepły posiłek, delektując się jak powoli ciepło rozchodziło się po jej ciele, do całkowitego szczęścia brakowało jej jeszcze przebranie się w suche ubranie a przynajmniej wyjście z mokrych. Mimo, że głównie była skupiona na jedzeniu i rozmowie ze swoimi towarzyszami, nie omieszkała usłyszeć paru komentarzy Ryżego które miały za zadanie ją zirytować. Kiedy zaczęli się rozchodzić do pokoi wykorzystała okazję i nonszalancko odezwała się do niziołka.
- Ryży mój ty towarzyszu najbliżej ziemi.Dlaczego mam przeczucie, że chcesz podjąć kolejną próbę napuszczenia mnie niczym porywczego borsuka na kolejną kobiecą personę w naszej gromadzie? - Je beztroski ton głosu innemu mógł dać do zrozumienia, że jest to przyjacielska rozmowa,Ryży już wiedział, że jest ten ton powinien go zaniepokoić. - Podziwiam zapał, ale jeśli nie udało ci się podpuścić mnie ani na Alaneani na Sigrid do rozwiązania naszych nieporozumień w Błotnych zapasach w negliżu, dlaczego uważasz, że z Foggią będzie inaczej? - Jej ton nadal był rozbawiony, ale jej oczy były śmiertelnie poważnie.

Niziołek, pochłaniający właśnie lokalną zupę rybną, omal się nie udławił, słysząc taką wypowiedź. Wytarł serwetką usta i spojrzał z ukosa na sąsiadkę.
- Zapasy błotne? - zamrugał wyobrażając sobie obie kobiety walczące w błocie. - To chyba niezbyt wyrafinowane - poskrobał się po głowie. - Osobiście uważam, że zapasy w gulaszu byłyby dużo bardziej interesujące. Tak wielka ilość gulaszu wymagałaby wielkiego kotła, a w wielkim kotle na pewno zostałoby sporo zawartości. A gdyby wszyscy przyglądali się, jak się okładacie, mógłbym spokojnie wyczyścić kociołek… - mrugnął do niej i przyjrzał się potrawom na stole. Ciekawe, której teraz powinien spróbować...

Lavina pokręciła głową. Podobnie jak ona Ryży nie przyznawał się do niektórych swoich działań. Ona w żywe oczy kłamała nie przyznając się do żadnych swoich działań i występków. Pierwsza zasada Gildii Złodziei „Nigdy nie przyznawaj się do swoich występków, jak ci mówią że kradłeś mów, że to nie ty, jak cię złapią za rękę mów że to nie twoja ręka.
- Przynajmniej nie podpuszczasz mnie do bycia złośliwym dla maga. Kto może wiedzieć co jak bardzo poczułby się urażony, mógłby rzucić klątwę na twoje bukłaki by każdy alkohol zmieniały ci w wodę.- Dodała żeby dopiec towarzyszowi na dobranoc po czym powoli wstała od stołu i ruszyła do ich pokoju.
- No coś Ty! - żachnął się niziołek z pełnymi ustami jakiegoś ciasta. - Z wody można zrobić alkohol, ale nie ma takiej magii, żeby z alkoholu zrobić wodę - zamarł w pół kęsa patrząc na nią podejrzliwie. - Jest? - zwątpił i poskrobał się trzonkiem drewnianej łyżki po głowie, patrząc za oddalającą się kobietą. Dokończył przełykać kawałek i głośnym głosem zwrócił się do Laruenora.
- Zacny Laurenorze- zagaił. - Zechciałbyś wspomóc mnie swoją wiedzą magiczną? Frapuje mnie bowiem pytanie, czy istnieje na tym świecie magia zdolna przemienić alkohol w wodę?
 
Obca jest offline  
Stary 26-04-2018, 22:01   #39
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację

Sala główna karczmy Dzikie Wino była przestronna, o prostym wnętrzu , pozbawiona wszelkiego rodzaju dekoracji. Wzdłuż jednej ze ścian stały stoły z ławami zdolnymi pomieścić około 20 osób. Przy stole tym siedziała grupka osób żywo rozmawiająca o różnych życiowych sprawach. Po przeciwległej stronie sali stały stoły zajęte przez miejscowych. Atmosfera w karczmie była przyjemna, a wręcz sielankowa.
- Ależ owszem możecie się przysiąść - odparli zapytani siedzący przy długim stole ludzie, w staroświatowym. Rozmowy jednak prowadzili używając bretońskiego, podśmiechując się spoglądali to na kobiety, które przybyły wraz z tak liczną i jakże różnorodną grupą jak również na elfów, które często wzbudzały respekt.

Za szynkwasem stała wiekowa już kobieta, którą najpewniej znał bretończyk z racji uścisków jakimi się wzajemnie obdarzyli. Dwie służki pomagające Joannie - właścicielce w prowadzeniu karczmy widząc takie nagromadzenie gości zaczęły uwijać się jak w ukropie.

Bohaterowie zamówiwszy jadło i napitki, rozsiedli się wygodnie przy połączonych stołach i zaczęli dyskutować pomiędzy sobą. W tym czasie na stole pojawiły się wino, woda kasza oraz gulasz przedniego smaku, co nawet Ryży musiał przyznać. - Naszym kucharzem jest niziołek - wytłumaczyła Helena zbliżając się do niewysokiego gościa.
Joanna skrzętnie zapisywała, co komu zostało podane, by później móc każdego z osobna podliczyć.

- Nie mam wystarczającej liczby pokoi by wszystkich was rozlokować, został mi się tylko jeden pokój z czterema posłaniami - rzekła Joanna. - Możecie za to przenocować w głównej izbie jak tylko klienci, spać do domów pójdą. - dodała


Goście jednak nie śpiesznie mieli się rozejść a to z uwagi na grajków którzy dotarli do karczmy i zaczęli grać skoczne piosenki. Wraz z grajkami do karczmy schodziło co raz więcej ludzi i krasnoludzkich kamieniarzy by napić się wina. Bretońskiego piwa nikt nie zamawiał - bo szkoda było by się otruć.

 
Feniu jest offline  
Stary 26-04-2018, 23:49   #40
 
Yellow King's Avatar
 
Reputacja: 1 Yellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputację
- François? - zapytała siwa kobieta widząc wchodzących do karczmy wędrowców, szczególnie przyglądając się człowiekowi idącemu pewnym krokiem na przedzie grupy.

Mężczyzna pokiwał głową z szerokim uśmiechem. Podchodząc do kobiety zdjął z siebie płaszcz co by kobieciny nie zmoczyć, i uściskał ją mocno.
- Jak dobrze Cię widzieć, i wiedzieć że jesteś cała i zdrowa ciotko.
- Ciebie również, ciebie również - oddaliła się od niego na długość ramion i spojrzała na niego od góry do dołu. - Nadal błąkasz się po świecie - zapytała.
- Nadal się błąkam po świecie, ciotko. - pokiwał lekko głową, wypowiadając te słowa spokojnie, wytrącając ten temat z rozmowy. Przyjrzał się swojej ciotce przez chwilę gdy wspomniała o dwójce, rozglądając się zaraz po karczmie.
- Nie wybieracie się czasem w kierunku Ubersreiku? - zapytała François - Dziś trafiła do mnie dwójka ludzi, którzy do La Maisontaal chce się dostać.
- La Maisontaal? A któż tam podróżuje, ciotko? Póki co ja i moi kompani rozglądamy się za jakąś pracą. - mężczyzna podrapał się po swoim czole. Zauważył schodzących z góry dwójkę osób mężczyznę i kobietę o dość orientalnej jak na Bretonię urodzie. Schodzili oni właśnie ze schodów, tylko po to by porozmawiać z rudowłosą Heleną, po czym wrócili z powrotem na górę.
- Tak to ta dwójka - Joanna potwierdziła tożsamość osób na które patrzył się François. Po chwili dodała:
- Świetnie się składa, że pracy szukacie, mieszka u mnie pewien mnich którego przeor prowadzi jakieś poszukiwania w dolinie Frugelhofen w Górach Szarych. - odparła na pytanie, siostrzeńca.
- Mnich? Bardzo ciekawe, pewnie płaca będzie dobra. - mężczyzna pokiwał na jej słowa, rozglądając się za jakimś mnichem po sali. Gdy takiego nie ujrzał od razu wrócił wzrokiem do ciotki.
- Ten którego szukasz poszedł już na górę, a ta dwójka pewno już z nim rozmawia - odparła właścicielka Dzikiego Wina.
- Jeden z moich towarzyszy, ten młodzik - skinął głową na Olegario - dosyć mocno oberwał w dłoń, bo na trakcie napadli na nas zielonoskórzy. Bogom niech będą dzięki że nic poważniejszego się mu nie stało. Wie ciotka gdzie tu jakiś cyrulik albo balwierz najbliżej, w Parravonie?
- Jeśli rana nie jest na tyle poważna i nie potrzebuje pomocy na już to przyprowadź go jutro do mnie, a ja lub Helena się nim zajmiemy. - odparła Joanna.
- Dziękuję. - François skinął ciotce głową. - A jak ciotka się miewa, ostatnimi czasy?
Dziękuję, nie narzekam interes idzie dobrze, a i pomocnice mam wspaniałe, w sam raz nadają się na żonę - powiedziawszy ostatnie słowo uśmiechnęła się do siostrzeńca.
Uśmiech na twarzy podstarzałego bretończyka nieco zrzedł gdy ciotka wypowiedziała ostatnie słowa. Przez chwilę milczał, spoglądając na przechodzącą obok pomocnicę ciotki.
- Ano racja, nadają się. Pewnie niedługo im będzie szukać wybrańca.
- Nadal wspominasz Henriettę? - zapytała bez ogródek.
- Zawsze ją będę wspominał, ciotko. - mężczyzna odpowiedział dosyć chłodno, zastanawiając się czy to właśnie dlatego nie bywał u ciotki tak często, jak niegdyś.
- Wiem, że wspomnienia bolą, ale czasem trzeba się zmierzyć z własnym strachem i bólem - dodała - a teraz wybacz, porozmawiamy później muszę iść do kuchni bo twoi towarzysze zamówili jadła jak gdyby przez tydzień pościli.
- Dziękuję za te dobre słowa, ciociu. Ale jestem już za stary by się uganiać za kobietami. - François powiedział od niechcenia, by zakończyć ostatecznie ten temat.
- Na miłość nigdy nie jest za późno - Joanna powiedziała na odchodne puszczając do niego oczko.

***

François skinął głową do odchodzącej ciotki, wracając do już siedzących przy stole towarzyszy, siadając przy swych dawniejszych kompanach. Od razu poinformował Olegario by się z rana stawił do ciotki bretończyka, by ta porządnie mogła się zająć jego rozwaloną ręką. Odchrząknął głośniej gdy już podawano do stołu, i zaraz zawołał by każdy z podróżujących razem z nim usłyszał:

- Wznieśmy toast za zwycięstwo nad zielonymi bestiami, przyjaciele. Cieszmy się że sprawiedliwość dopadła tych bestii, i że żaden z nas nie poległ w walce. - zaraz kontynuował, wpierw przyglądając się reakcji pozostałych. - Pewien mnich szuka ludzi do obstawy w powrocie do La Maisontaal. Szczęście Ranalda wydaje nam się sprzyjać, lecz ów mnich poszedł już na spoczynek na górę.

Mężczyzna po chwili wstał, wypijając resztę wina które miał w kielichu po toaście.

- Proponuję by trójka z nas udała się z nim na rozmowy odnośnie tej pracy, na górę. Ponoć dwójka podróżujących w tej sprawie już z nim rozmawia, a nie chcemy zapewne byśmy zostali wykluczeni. Proponuję tą robotę całości, choć większości z Was nie znam - dodał - bo los splótł nasze działania, i spoił nas bitewny ogień. Widziałem że sobie radzicie w walce, a trakt pokaże resztę.
 
__________________
Prowadzę:
Kryminaliści: Ucieczka Termin: 04.05

You are in Carcosa now.
Yellow King jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172