Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2007, 12:25   #293
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Marcel

Brujah wydawał się nie zauważać świata wokół niego. Kiedy szlochająca kobieta zdjęła z niego ciało Lupina, tylko nieznacznie obrócił głowę w jej stronę i przyglądał się chwilę, jak pogrąża się w rozpaczy. Jego spojrzenie było pozbawione jakichkolwiek, choćby najsłabszych, emocji. Leżąc tak, mógł być spokojnie uznany za równie martwego, co przebity jego krótkim mieczem przeciwnik i niedoszły potomek. Pierwszy raz od wielu lat odczuwał coś, co można by nazwać wyrzutem sumienia. Nie mógł wytłumaczyć sobie samemu tego, co zrobił jak większość otaczających go kainitów "opanowaniem przez Bestię" - wydawało mu się, że przez ostatni wiek on i jego diabelska połowa stały się jednym. To, co teraz czuł dowodziło że mylił się, a przynajmniej sam miał spore wątpliwości co do tego.

Leżał tak patrząc przed siebie jeszcze moment, ale po chwili zerwał się nagle, niemal na równe nogi. Wróciły emocje - wrócił gniew, kiedy uświadomił sobie, że jego Bestia uległa śmiesznemu uczuciu, które pojawiło się miedzy tym jak próbuje Przeistoczyć umierającego Lupina dla własnych korzyści a tym, kiedy żałował, że nie udało mu się go "uratować".
Stanął nad łkającą nad zakrwawionym, pokiereszowanym ciałem kobietą. Postąpił krok i zdecydowanym szybkim ruchem wyciągnął swój nóż, wciąż tkwiący w klatce piersiowej martwego mężczyzny. Kobieta krzyknęła i widząc to jednak nie uciekała, może licząc, że zginie tu razem z opłakiwanym przez nią ... do Marcela dotarło że dotychczas nie zwrócił uwagi na fakt czy kobiecina była dla tego zabitego Lupina żoną... czy może siostrą, w której płynie również wilkołacza krew?

-Chciałem pomóc tak, jak potrafię... I tak nie przeżyłby długo... - jego twarz znowu zmieniła się w pozbawioną wyrazu maskę, ale głos wyraźnie się łamał. Podniósł wzrok i zaczął wypatrywać kogoś z swoich kompanów lub towarzyszących ich wyprawie sług. Najwyraźniej wszyscy udali się do karczmy, a chłopi niczym biedne zwierzątka, jak jeden zaszyli się w domach i pewnie wyglądają tylko z szpar miedzy okiennicami, oglądają rozgrywające się upiorne przedstawienie.
Schował ostrze wycierając je wpierw odruchowo na szybko o ubranie. Starając się nie szarpać i zrobić krzywdę kobiecie, zdecydowanym ruchem chwycił ją i odciągnął ją od zmasakrowanego ciała, mimo jej szamotania się i krzyków. Czując, że to może niezbyt dobre rozwiązanie, ale nie widząc innego chwycił ją tak, by spojrzeć jej w oczy i wysyczeć Uspokój się... proszę...- spodziewał się, że kobiete sparaliżuje strach jak działo się to zazwyczaj, gdy śmiertelnik krzyżował z nim spojrzenia. Owszem, zakładał, że może też spotkać się z napadem szału jeśli kobieta miała silniejsza wolę, jednak nie miał dużego wyboru. Przytrzymując kobietę, ruszył w kierunku karczmy...
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 02-07-2007 o 12:28.
Ratkin jest offline