Żadne inne miasto nie mogło równać się urodą z rodzinną twierdzą Sigrid - Barak Varr. Ani pod względem kunsztu budowlanego krasnoludów, ani pod względem położenia ani pod żadnym innym.
Niemniej jednak widok Parravonu ucieszył khazdkę. Dość już miała obozowego żarcia, a i trunków Ryżego nie starczyłoby na wiele. Stąd też radowała się w duszy na dobry posiłek, kufel lub dwa…. lub trzy świeżego Ale. No i na nocleg na posłaniu miększym niż gałęzie świerkowe. A i kapotę odświeżyć można będzie i zmyć z siebie błoto i kurz.
Z głośnym stęknięciem zsiadła z Karego i rozmasowała tyłek. A kiedy podjezdek znalazł wygodne miejsce w stajni zabrała swoje toboły i weszła do karczmy " Dzikie Wino" głośno się witając.
Mężczyźni pozsuwali już stoły mogła więc zająć miejsce przy jednej z ław. A potem skinąwszy na obsługę czekała aby złożyć zamówienie.
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Ostatnio edytowane przez Felidae : 26-04-2018 o 10:19.
Powód: Literówka
|