Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2018, 18:22   #71
Layla
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Z takiej odległości Heidrun nie miała problemu z trafieniem i wyłączeniem mutanta z dalszej walki. Cały magazynek bełtów wysypał się w jego stronę, trafiając w korpus, ręce i szyję. Nie miał szans, by to przeżyć, zwalając się ciężko na podłogę.

Tuż obok, Dennis i Gerhard zaszarżowali na zbliżającego się mutanta z nietoperzym pyskiem. Uderzenie miecza spadło na tarczę zwiadowcy, ten w odwecie ciął od dołu i ostrze weszło z mlaśnięciem w bok stwora. Krzyk bólu poniósł się po pokoju, w tym czasie reketer ominął delikatnie wroga i ciął po łuku, zostawiając na plecach chaośnika otwartą, krwawiącą ranę. Jego żywota dopełniło zręczne uderzenie rapierem przez Lukasa, które weszło idealnie w odsłoniętą szyję potwora. Tamten zabulgotał tylko i padł martwy w powiększającej się kałuży krwi.

Było po walce. Dla Eckhardta nic już nie mogli zrobić, więc po prostu ruszyli dalej. Przy drzwiach, których pilnowali mutanci dostrzegli kolejny, tym razem ozdobny pentagram, na którym wyryto runy i wyłożono srebrem. Jego połowa niknęła za drzwiami, więc być może to musiała być ta bariera ochronna, o której mówił Siebert. Nie dało się przejść przez drzwi, nie przechodząc przez mistyczny znak, dlatego z duszą na ramieniu najpierw ruszyła Heidrun i odetchnęła z ulgą, gdy nic się nie wydarzyło. Drzwi również od razu ustąpiły i mogli przejść dalej.


Trafili do wąskiego pokoju, w którym znajdowała się jedynie metalowa, spiralna klatka schodowa prowadząca w górę. Zauważyli, że schody wznosząc się, znikały w mroku, więc zaopatrzeni we własne źródła światła ruszyli gęsiego powoli w górę po trzeszczących stopniach. Pokonali może dwa piętra, gdy mrok wokół nich zgęstniał, próbując stłamsić wszelkie światło. Widzieli nie więcej, jak kilka stopni przed sobą i za sobą, reszta klatki zniknęła w nieprzeniknionych ciemnościach.

Maszerowali tak kilka dobrych minut, zdecydowanie zbyt długo, by schody miały być naturalnym tworem, jak pewnie zresztą wszystko w tym dziwnym, magicznym domostwie. W międzyczasie zrobiło się tak zimno, że oddechy parowały, a palce dzierżące latarnie grabiały, wyziębione. Ostatecznie dotarli do drzwi, spod których wydobywała się delikatna łuna żółtego światła. Gerhard nacisnął klamkę i weszli do środka. Niemal natychmiast, gdy znaleźli się wewnątrz, drzwi za nimi zatrzasnęły się i zniknęły. Została po nich jedynie lita ściana.


Oświetlone świecami i ogniem z kominka miejsce, do którego trafili, przypominało pracownię szalonego czarnoksiężnika. Drewniane ściany pokryte były pentagramami i słowami w języku, którego żadne z nich nie rozumiało. Dwa stoły pod ścianą zawalone były kilkoma czystymi, ludzkimi czaszkami, zapisanymi pergaminami, butelkami i fiolkami o różnokolorowej zawartości, grubymi księgami i różnymi innymi około magicznymi akcesoriami.

Była i Karmazynowa Czaszka po którą przybyli. Spoczywała na komodzie nieopodal płonącego kominka, a płomienie odbijały się w dziwnej strukturze, z której została wykonana, tworząc różnokolorową mozaikę. Była nieco większa, niż dłoń dorosłego mężczyzny, jednak w jej wyglądzie było coś, co nakazywało zastanowić się nad jej ewentualnym podniesieniem, czy zabraniem. Naprzeciw kominka znajdowały się kolejne dębowe drzwi, jedyne w tym pomieszczeniu. Poszukiwacze przygód musieli zastanowić się, co dalej.

 
Layla jest offline