Cała sytuacja wydała się tancerzowi bezdennie głupia. Tak, w jego łóżku była kobieta, gdyby zdjęła okulary całkiem niebrzydka (nie zdjęła), opowiadając coś o aranżowanym romansie, po czym wstała i bezceremonialnie wyszła. To było abstrakcyjne zarówno według standardów dawnego Patricka, który mógł mieć każdą na którą popatrzył, jak i obecnego, którego jedyną kochanką od wieków była tania whisky.
Wciąż czuł na ramieniu ciężar głowy Myszatej i zapach jej włosów. Westchnął i naciągnął na siebie wyciągnięty z walizki elegancki, czarny szlafrok, który nijak się miał do tanich bokserek z nieśmiesznym przaśnym obrazkiem nadrukowanym na wysokości przyrodzenia. W zasadzie i tak miał ochotę napić się kawy. I może pierwszą szklaneczkę Walkera. Ruszył w stronę kuchni.
Bethany Payne przyszła kwadrans później, po pierwszej regulaminowej szklaneczce whiskey. Wyglądała na świeżą jak skowronek. Ubrana w sukienkę w kwiaty. Równie naturalnie mogłaby nosić mundur marines. Co chwila obciągała za krótką na jej standardy garderobę (przed kolano!) i oczywiście poprawiała okazałe oprawki okularów.
- Cześć! - rzuciła zalotnie i cmoknęła White'a w skroń. Przysiadła na krzesełku obook niego i ostentacyjnie splotła dłoń z jego dłonią. - To co jemy na śniadanie?
Poziom abstrakcji właśnie wzrósł. Patrick White nie występował już w reality show, a w sitcomie z lat 80tych. A niech tam. Show must go on.
- Cześć. Mogę? - nie czekając na odpowiedź jedną ręką zdjął Bethany okulary, a drugą objął ją w talii, po czym korzystając z efektu zaskoczenia delikatnie, z przesadnym dramatyzmem pocałował w usta. - Dla mnie kawa.
Jeżeli wzdrygnęła się zaskoczona to zaraz zatuszowała to pogodnym wybuchem śmiechu.
- Ha. Haha... Kawa, cudownie. Uwielbiam kawę.
- Zdajesz sobie sprawę, że kamery są też w sypialniach i wszystko nagrały, prawda? - Patrick niezbyt dobrze ukrywał rozbawienie.
Wzruszyła ramionami i sięgnęła po dzbanek. Rozlała do filiżanek jemu i sobie.
- Chcę wygrać - powiedziała bez żalu. - Ale to chyba nie znaczy, że nie mogę się przy okazji zakochać? Jesteś wspaniałym facetem, Patricku. Tam gdzie mieszkam się takich nie spotyka.
- To co? Pijemy coś? - pytanie zadał wchodzący Triple Kay. White wciąż krztusił się kawą, wdzięczny za ratunek odpowiedział na migi unosząc kciuk w górę.
__________________ Show must go on!
Ostatnio edytowane przez Gryf : 26-04-2018 o 22:56.
|