Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2018, 23:49   #40
Yellow King
 
Yellow King's Avatar
 
Reputacja: 1 Yellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputacjęYellow King ma wspaniałą reputację
- François? - zapytała siwa kobieta widząc wchodzących do karczmy wędrowców, szczególnie przyglądając się człowiekowi idącemu pewnym krokiem na przedzie grupy.

Mężczyzna pokiwał głową z szerokim uśmiechem. Podchodząc do kobiety zdjął z siebie płaszcz co by kobieciny nie zmoczyć, i uściskał ją mocno.
- Jak dobrze Cię widzieć, i wiedzieć że jesteś cała i zdrowa ciotko.
- Ciebie również, ciebie również - oddaliła się od niego na długość ramion i spojrzała na niego od góry do dołu. - Nadal błąkasz się po świecie - zapytała.
- Nadal się błąkam po świecie, ciotko. - pokiwał lekko głową, wypowiadając te słowa spokojnie, wytrącając ten temat z rozmowy. Przyjrzał się swojej ciotce przez chwilę gdy wspomniała o dwójce, rozglądając się zaraz po karczmie.
- Nie wybieracie się czasem w kierunku Ubersreiku? - zapytała François - Dziś trafiła do mnie dwójka ludzi, którzy do La Maisontaal chce się dostać.
- La Maisontaal? A któż tam podróżuje, ciotko? Póki co ja i moi kompani rozglądamy się za jakąś pracą. - mężczyzna podrapał się po swoim czole. Zauważył schodzących z góry dwójkę osób mężczyznę i kobietę o dość orientalnej jak na Bretonię urodzie. Schodzili oni właśnie ze schodów, tylko po to by porozmawiać z rudowłosą Heleną, po czym wrócili z powrotem na górę.
- Tak to ta dwójka - Joanna potwierdziła tożsamość osób na które patrzył się François. Po chwili dodała:
- Świetnie się składa, że pracy szukacie, mieszka u mnie pewien mnich którego przeor prowadzi jakieś poszukiwania w dolinie Frugelhofen w Górach Szarych. - odparła na pytanie, siostrzeńca.
- Mnich? Bardzo ciekawe, pewnie płaca będzie dobra. - mężczyzna pokiwał na jej słowa, rozglądając się za jakimś mnichem po sali. Gdy takiego nie ujrzał od razu wrócił wzrokiem do ciotki.
- Ten którego szukasz poszedł już na górę, a ta dwójka pewno już z nim rozmawia - odparła właścicielka Dzikiego Wina.
- Jeden z moich towarzyszy, ten młodzik - skinął głową na Olegario - dosyć mocno oberwał w dłoń, bo na trakcie napadli na nas zielonoskórzy. Bogom niech będą dzięki że nic poważniejszego się mu nie stało. Wie ciotka gdzie tu jakiś cyrulik albo balwierz najbliżej, w Parravonie?
- Jeśli rana nie jest na tyle poważna i nie potrzebuje pomocy na już to przyprowadź go jutro do mnie, a ja lub Helena się nim zajmiemy. - odparła Joanna.
- Dziękuję. - François skinął ciotce głową. - A jak ciotka się miewa, ostatnimi czasy?
Dziękuję, nie narzekam interes idzie dobrze, a i pomocnice mam wspaniałe, w sam raz nadają się na żonę - powiedziawszy ostatnie słowo uśmiechnęła się do siostrzeńca.
Uśmiech na twarzy podstarzałego bretończyka nieco zrzedł gdy ciotka wypowiedziała ostatnie słowa. Przez chwilę milczał, spoglądając na przechodzącą obok pomocnicę ciotki.
- Ano racja, nadają się. Pewnie niedługo im będzie szukać wybrańca.
- Nadal wspominasz Henriettę? - zapytała bez ogródek.
- Zawsze ją będę wspominał, ciotko. - mężczyzna odpowiedział dosyć chłodno, zastanawiając się czy to właśnie dlatego nie bywał u ciotki tak często, jak niegdyś.
- Wiem, że wspomnienia bolą, ale czasem trzeba się zmierzyć z własnym strachem i bólem - dodała - a teraz wybacz, porozmawiamy później muszę iść do kuchni bo twoi towarzysze zamówili jadła jak gdyby przez tydzień pościli.
- Dziękuję za te dobre słowa, ciociu. Ale jestem już za stary by się uganiać za kobietami. - François powiedział od niechcenia, by zakończyć ostatecznie ten temat.
- Na miłość nigdy nie jest za późno - Joanna powiedziała na odchodne puszczając do niego oczko.

***

François skinął głową do odchodzącej ciotki, wracając do już siedzących przy stole towarzyszy, siadając przy swych dawniejszych kompanach. Od razu poinformował Olegario by się z rana stawił do ciotki bretończyka, by ta porządnie mogła się zająć jego rozwaloną ręką. Odchrząknął głośniej gdy już podawano do stołu, i zaraz zawołał by każdy z podróżujących razem z nim usłyszał:

- Wznieśmy toast za zwycięstwo nad zielonymi bestiami, przyjaciele. Cieszmy się że sprawiedliwość dopadła tych bestii, i że żaden z nas nie poległ w walce. - zaraz kontynuował, wpierw przyglądając się reakcji pozostałych. - Pewien mnich szuka ludzi do obstawy w powrocie do La Maisontaal. Szczęście Ranalda wydaje nam się sprzyjać, lecz ów mnich poszedł już na spoczynek na górę.

Mężczyzna po chwili wstał, wypijając resztę wina które miał w kielichu po toaście.

- Proponuję by trójka z nas udała się z nim na rozmowy odnośnie tej pracy, na górę. Ponoć dwójka podróżujących w tej sprawie już z nim rozmawia, a nie chcemy zapewne byśmy zostali wykluczeni. Proponuję tą robotę całości, choć większości z Was nie znam - dodał - bo los splótł nasze działania, i spoił nas bitewny ogień. Widziałem że sobie radzicie w walce, a trakt pokaże resztę.
 
__________________
Prowadzę:
Kryminaliści: Ucieczka Termin: 04.05

You are in Carcosa now.
Yellow King jest offline