Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2018, 00:18   #52
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że ból jest dobrym objawem, bo to znaczyło że człowiek wciąż żyje. Faith mogła się założyć, że nadęty, zapewne stary zgred o posiwiałym łbie i początkach Alzheimera, który to wymyślił, nigdy nie obudził się po trzynastu shotach taniej berbeluchy, wypitej na pusty żołądek i po praktycznie zarwanej nocy, gdyż 3 godziny snu snem nie powinny zostać nazywane. Pech chciał, że ruda właśnie po podobnym zestawie odzyskiwała powoli przytomność, sufitując zapuchniętymi oczami po czymś co wisiało jej nad głową.

Kawałek cienkiego materiału, jasnej barwy. Przewiewny, lekki. Majtał się w oknie. Pokój. Sypialnia. W Domu Kaców i Koszmarów
Czyli jakoś udało się dotrzeć do wyra. “Jakoś” - to było dobre słowo.
- Szlag… - chciała zakląć, ale w wyszło jej chrapliwe jęknięcie zarzynanego kocura. Ciało budziło się do nie-życia, pamięć potrzebowała trochę czasu.
Trzynaście luf… dawno się już tak nie nawaliła, ale chyba nie wyszło tak źle.
Dotarła do łóżka, bez żadnej lipy. Chyba coś zjadła, bo już nie chciało się jej rzygać, a za to zbierało się na ostrą dwójkę.

Podniosła dłoń do twarzy, chcąc zgarnąć z niej łaskoczący w nos kosmyk kłaków i zamarła, mrużąc podejrzliwie ślepia. Miała uwalane w ziemi łapy…
Ziemia… jakaś trawa na rękawie.
Skąd miała taki syf na sobie?

Mózg zatrybił, posypała się rdza i jeden z brakujących puzzli wskoczył na swoje miejsce, odblokowując wspomnienie spaceru, tarzania po zaroślach i wielkoluda od 0,7 na hejnał.
- Ja pierdolę - ubrudzona dłoń klepnęła o czoło Allen, odcinając ją symbolicznie od wszechświata. Tak oto pierwszego dnia pokazała co ma najlepsze, od razu z grubej rury. Na dokładkę za cholerę nie potrafiła sobie przypomnieć kto w końcu pierwszy klepnął przysłowiową matę i w którym momencie? Gdy ona była na górze, odbijając się od wrestlera jak od trampoliny, czy wtedy gdy on wgniatał ją w rabatkę… zostawało mieć nadzieję, że nie dała mu w dupę, chociaż to różnie mogło być.
- A chuj tam - mruknęła wreszcie, wzruszając ramionami i przechodząc nad sprawą do porządku dziennego. Szkoda tylko, że nie zapamiętała więcej, choć coś, nie tylko po kościach, czuła że jednak Triple Kay zwyobracał ją porządnie. Oznaczało to drugą rundę, tym razem na trzeźwo.
Ale potem.

Szybki bilans strat, zysków i podniosła się z wyra, tocząc się pod prysznic. Ominęła lustro szerokim łukiem, woląc nie oglądać się w stanie zaawansowanego rozkładu.
Zimna woda i mydło pomogły w zakończeniu dobudzania, poprawiły też nastrój. Faith znów poczuła się głodna, a przetrawione procenty aż prosiły aby zaleczyć je czymś nowym w myśl zasady kuruj się tym, czym się strułeś.

Widok na dole jej nie rozczarował. Jak gdyby nigdy nic podeszła do łyżwiarza i wrestlera, zaczynających pracę nad nową butelką. Dosiadła się do nich, szczerząc się i zacierając ręce. Do pechowej trzynastki nie miała zamiaru dobijać, tylko znowu poczuć szum w głowie, zamiast wiadra żwiru i szklanych okruchów.
- Jak tam panowie, po maluchu dla kurażu?
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...

Ostatnio edytowane przez Zuzu : 27-04-2018 o 02:33.
Zuzu jest offline