Francisca potrafiła uczyć się rzeczy, których nie rozumiała, jeśli miała zaufanie do nauczyciela. Ten od etykiety był jej ewidentnie godzien, zanotowała więc w pamięci trudną sztukę wywołania znaczącego hałasu przy stole przy pomocy samej tylko zastawy. Okazało się, że takie rzeczy mogą się przydać. Choćby podczas postnej wieczerzy w zakonnym refektarzu.
Ksiądz kanonik miał jakieś nierzeczywiste wyobrażenia na temat zaistniałej sytuacji. Jaromir miał miecz, ale inkwizycja miała pióro. Mieczem można zabijać, albo grozić i na tym w zasadzie jego zastosowania się kończyły. Piórem można było robić i jedno i drugie, a do tego wielką liczbę innych rzeczy. Można było kształtować ludzi i zmieniać ich obraz, stwarzać rzeczy i je niszczyć, przesuwać granice bez ruszania słupów granicznych. Powoływać biskupstwa i arcybiskupstwa…
Spojrzała z zakłopotaniem na kanonika, delektując się wywołanym właśnie hałasem, a odkładając chwilowo na bok wrażenia smaku. Potem westchnęła wyrażając jęk zawodu większy niż biblijna wdowa, która na widok Eliasza zorientowała się, że oliwy i mąki nie starczy na trzy ostatnie placki w jej życiu. Wyglądało na to, że i z tej wieczerzy, ktoś mógł wyjść głodny. Nie na tym chyba zależało księdzu kanonikowi.
- Widzieliśmy słupy graniczne wczoraj, jakżeśmy tu przyjeżdżali. Gotowa jestem wierzyć, że i jutro będą one w tym samym miejscu. Jednak w niedzielę… ksiądz kanonik zdaje się w lot pojmować skomplikowaną sytuację panującą pomiędzy rozmaitymi sługami bożymi naszego kościoła, którzy dodatkowo współistnieją obok lokalnych władców.
- Płocka Inkwizycja - miała nadzieję, że kanonik się skrzywi - jest narzędziem Pana i jak ksiądz widzi, jemu właśnie służy, z całych swych sił pragnąc, nie królestwa i biskupstwa… arcybiskupstwa na ziemi budować, ale jedno wielkie Królestwo Boże, w którym miejsce będzie dla każdej zbłąkanej owcy. Niezbłąkanej zaś, tym bardziej - zawiesiła głos i z pewnym zdumieniem skonstatowała, że bóbr nie ma płetw i w przeciwieństwie do pozostałych ryb całkiem dobrze porusza się po ziemi. To ci dopiero cud Boży! Dla Pana nic nie jest niemożliwe. Nieco niechętnie podjęła jednak poprzedni wątek.
- Szlachetny księże, jeśli prawdą jest co ksiądz mówi na temat ambicji, czy też zamiarów Płocka, to zapewne i wyobrazić sobie może co stanie się jeśli Inkwizycja spełni księdza życzenie i ruszy w drogę powrotną do biskupstwa, stamtąd słać raporty do Papiestwa, o tym co zaszło w Mogilnie - zawiesiła głos na chwilę. - Inkwizycja, żeby działać zgodnie ze swoimi przekonaniami potrzebuje niezależności - i zaraz powtórzyła - Niezależności. Na niedługi czas. Jeśli wśród zamierzeń arcybiskupstwa jest pozostawienie wszystkiego w dotychczasowym porządku, przynajmniej w kwestii słupów granicznych, to ku rozwadze księdza kanonika poddaję wsparcie owej sprawy. Różni nas wiele, bo inne zadania zlecił nam Pan. Myśli jednak w tej sprawie biegną w tym samym kierunku.