Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2018, 06:59   #36
Trojak
 
Trojak's Avatar
 
Reputacja: 1 Trojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłość
gościnnie Asderuki i MG.

Fortel z koniem się powiódł, a potem poszło szybko i gładko. W zaledwie kilka sekund cała banda leżała martwa u ich stóp, a oni nie zostali nawet draśnięci. Falavandrel wytarł skrwawione ostrze miecza o spodnie jednego z napastników, schował do pochwy i ruszył, by złapać swojego wierzchowca. Ten, jak przystało na dobrze wyszkolonego bojowego rumaka zatrzymał się kilkanaście metrów dalej i cierpliwie czekał na swojego właściciela. Elf poklepał zwierzę po pysku i wraz z pozostałymi ruszył do karczmy "Czarny Kot".

Na miejscu nie opuszczał wzroku, mierząc się nim z największymi zakapiorami w gospodzie. Niewiele się dowiedzieli o Tiranie, nawet płacąc, ale wojownik mógł się tego spodziewać. W Kaer Maga nikt nie chciał współpracować z obcymi, a już zwłaszcza z takimi, co wypytują o czarodziejkę, której każdy się w okolicy boi. Na szczęście do ich stolika przypałętał się jakiś krasnoludzki kupiec i zaoferował pomoc w pokazaniu miejsca, gdzie zatrzymała się Tirana. W zamian chciał pozbyć się własnych problemów i chyba nie mieli innego wyjścia, jak mu po prostu pomóc, bo odnalezienie tej kobiety na własną rękę graniczyło z cudem. Miłą perspektywą mogła okazać się karczma "Złoty Kufel" o której wspomniał krasnolud, warto było też rozejrzeć się w okolicy tego magicznego sklepu Burtannona.

Gdy tak siedzieli i przysłuchiwali się słowom kupca, Falavandrel wychwycił przy barze tego samego mężczyznę, który czmychnął mu wtedy sprzed domu i który bez wątpienia ich śledził. Siedząca obok Akiko też na niego patrzyła, więc zwrócił się do niej.
- Idziemy sprawdzić, co to za przyjemniaczek? - zapytał. - Ja w każdym razie zamierzam, bo nie lubię, jak ktoś za mną łazi, a ja nie znam powodu tego łażenia…
- Jak najbardziej. Ale pozwól mi pójść przodem. Zręcznie walczysz, ale kroki masz strasznie ciężkie - dziewczyna uśmiechnęła się promieniście wstając od stołu.
- No dobrze, niech ci będzie - powiedział Falavandrel i puścił Akiko przodem.
- Zaraz będziemy - rzuciła do reszty. Lekkim krokiem kitsune ruszyła do schodów. Zamierzała wejść po nich tak cicho jak tylko się dało, a elf robił to samo, by nie zaalarmować zakapturzonego. Odruchowo zwiesił dłoń na rękojeści sztyletu, choć zamierzał go dobyć dopiero w ostateczności, gdyby nie udało im się przyszpilić nieznajomego.

Ninja ruszyła na górę cicho, niczym zjawa i po chwili pojawiła się na piętrze, widząc, jak mężczyzna w kapturze znika za drzwiami ostatniego pokoju po prawej, na końcu korytarza. Falavandrel, który dotarł za nią, widział jedynie zamykające się drzwi. Korytarz był pusty, z dołu dochodziły przytłumione odgłosy rozmów i wznoszonych toastów.
- Chcesz to załatwić sposobem, czy siłą? - Zapytał Falavandrel. - Najłatwiej byłoby wejść tam z drzwiami, ale to może zrobić za dużo hałasu i zlecą się typy, których niekoniecznie chcemy w tym momencie poznawać. Może zapukaj i podaj się za służkę? Powiedz, że ten wielki półork, co z nim gadał woła go na dół w jakiejś ważnej sprawie? Albo cokolwiek innego? Jak tylko otworzy drzwi, wpadniemy z nim do środka i tam się dowiemy, czemu za nami chodzi. Co ty na to, Akiko? - Elf spojrzał na towarzyszkę.
Rudowłosa przystawiła palec do brody zastanawiając się.
- Możemy zrobić tak. Jeśli są którekolwiek inne drzwi otwarte, to wyjdę przez okno i odetnę mu tamtą drogę ucieczki, a ty wejdziesz przez drzwi - powiedziała cicho.
- Nie jestem zbyt dobra w kłamaniu. Wolałabym zwyczajnie się go zapytać co chce - kitsune rozłożyła dłonie w geście bezradności i poszła sprawdzić czy da się skorzystać z cudzego pokoju.
- A to nie lepiej od razu wejść z drzwiami? - Fal uniósł brwi. - I tak pewnie go zaskoczymy, bo kto by się spodziewał czegoś takiego? No ale jak chcesz robić po swojemu, to dobra, może tak być.- Wzruszył ramionami i najciszej jak umiał podszedł do drzwi, za którymi zniknął nieznajomy.
Pokazał Akiko na migi, że policzy do dziesięciu i po prostu najpierw naciśnie na klamkę, a potem wejdzie z drzwiami, jeśli ta nie ustąpi. Miał nadzieję, że dziewczyna zdąży pojawić się za oknem, gdyby tamten chciał tamtędy uciekać.
Akiko miała szczęście. Pokój tuż obok tego zajmowanego przez nieznajomego był otwarty, a w środku chrapał głośno jakiś wielki, łysy mężczyzna. Sądząc po odorze przetrawionego alkoholu unoszącym się w powietrzu, "śpiący królewicz" musiał mocno przesadzić z napojami wyskokowymi. Cicho, niczym duch ninja przemknęła do okna, otworzyła je i po niewielkim gzymsie przesunęła się w stronę uchylonego okna pokoju zajmowanego przez Zakapturzonego.

Akurat w tym momencie Falavandrel nacisnął na klamkę. Drzwi nie były zamknięte, więc elf po prostu wszedł do środka, jak do siebie. Siedzący na łóżku młody, dość przystojny mężczyzna o długich, czarnych włosach najpierw popatrzył na Falavandrela zupełnie zdziwiony, a potem poderwał się, próbując dopaść do okna. Tam czekała już na niego Akiko. Nieznajomy uniósł ręce na wysokość piersi, cofając się w stronę łóżka.
- Wiem, że to źle wygląda, biorąc pod uwagę, że was śledziłem, ale nie chcę żadnych problemów - powiedział nieco ściśniętym głosem, przełykając ślinę i przeskakując wzrokiem to na Akiko, to na Falavandrela. Przy pasie miał sztylet, ale nie wyglądało, by miał zamiar po niego sięgnąć.
Kitsune wskoczyła do środka. Była zadowolona, bo jej pomysł okazał się trafny.
- No dobrze. To może powiedz czemu tak nas obserwowałeś? - zapytałą starając się nie uśmiechać, co jej w ogóle nie wychodziło. Powinna się opanować. Tylko czemu nieznajomy musiał być taki przystojny?
- No gadaj! Co, nagle zapomniałeś, że masz jęzor w gębie?
- burknął wojownik, przyglądając mu się. - I rączki z dala od sztyletu, bo to będzie ostatnie, co zrobisz w życiu, zapewniam cię. - Fal świdrował go wzrokiem, czekając na odpowiedzi.
- Nie tak ostro... proszę… - rzucił mężczyzna i spojrzał na Akiko. - Przepraszam, że was śledziłem. Miałem to robić dyskretnie, ale nie jestem jakimś szpiegiem, tylko akolitą z Kościoła Abadara w Korvosie... Czcigodna Wen Histani nakazała mi mieć was na oku i interweniować, gdyby coś szło nie tak. Gdybyście na przykład... chcieli zniknąć z zaliczką. Nie jestem waszym wrogiem, po prostu miałem dopilnować, byście odnaleźli Ostrza Grzechu i pozbyli się Tirany. Przepraszam, jeśli was zezłościłem. Mogę już opuścić ręce? - zapytał, uśmiechając się uroczo do kitsune.

Falavandrel pokręcił głową i prychnął pod nosem. To się w głowie nie mieściło!
- Wysłała za nami swojego pionka, żeby nas śledził, bo nam nie zaufała. Typowe dla klechów. - Elf skrzywił się i spojrzał spode łba na akolitę. - Jutro z rana zabierzesz dupę w troki i wrócisz do Korvosy. Przekażesz swojej przełożonej, że gdy dajemy słowo, zawsze go dotrzymujemy i wywiązujemy się z umowy. Zrozumiano? Jeśli zobaczę, że nie wyjechałeś i że ciągle za nami chodzisz, nie będę już tak miły.
- Falavandrel! Przestań! Człowiek dostał takie zlecenie i nie możesz być na niego za to zły. Zostaw niezadowolenie dla Histani. - Kitsune poirytowała się szorstkim zachowaniem towarzysza. Dalsze słowa skierowała to akolity. - Nie będę ukrywać, że dobrze by było gdybyś przekazał Wen, że nie uciekliśmy z zaliczką. Nie zamierzamy też tego zrobić. Zapewniam cię o tym.
- Ta-ta-tak jest... w sumie, to oddajecie mi wielką przysługę, bo ja sam nie chcę tu być. To miasto przyprawia mnie o ciarki na plecach. Już jeden półork chciał mnie ograbić, na szczęście udało mi się wywinąć. Zostanę tutaj do rana a potem wrócę na łono mego Kościoła i powtórzę wszystko, tak, jak powiedzieliście. - Akolita wyrzucił z siebie słowotok na jednym wdechu.
- No i świetnie. Wracaj do Korvosy i nie wchodź nam więcej w drogę - mruknął, zupełnie ignorując wcześniejsze słowa Akiko, po czym skierował się do wyjścia z pokoju. Miał zamiar dołączyć do kompanów na dole i podjąć dalsze decyzje. Nocleg w "Złotym Kuflu" wydawał się teraz najrozsądniejszą opcją.
 
Trojak jest offline