Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2018, 08:08   #14
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Hena przez dłuższą chwilę przysłuchiwała się rozmowom towarzystwa, siorbiąc winko, po czym w końcu zabrała głos, najpierw zwracając się do Krasnala:
- Pomoc odnośnie magicznego leczenia będzie zapewniona... - Później zaś powiedziała do wszystkich, ponownie wyciągając zza pazuchy mapę, i wskazując drogę z Waterdeep do Brodu Sztyletu: - Pierwsze dwa, może nawet trzy dni podróży, będą już z noclegiem na gościńcu, a po drodze żadnych karczm, czy i zajazdów nie będzie. Wypadałoby więc jednak mieć jakąś strawę i napitek od samego początku, no ale oczywiście to wasza decyzja… na upolowanie jakiegoś jelenia, to bym z kolei tak całkiem nie liczyła - Wskazała paluszkiem Las Ardeep, biegnący niedaleko traktu - Mieszkające tam Elfy, mogą mieć coś przeciw...

Khalim przeszył barda rozbawionym spojrzeniem. Zrelaksowany, sięgnął po kolejny kieliszek, rozpierając się na krześle z jedną nogą przerzuconą na drugą.
- Racja, tacy interesujący poszukiwacze przygód jak my nie potrzebują bogactw, by cieszyć się kobiecym towarzystwem, rozumiem, że tym którzy spędzają większość czasu w księgach może być trudniej…- Spojrzał niby niewinnie na Ramasa. - Co do wstania jutro ze słowikami mogę się poświęcić, poproszę mego wiernego chowańca by mnie obudził, gdyby nie on pewnie w ogóle bym się nie pojawił na spotkaniu. - Rzucił trochę mięsa swojemu jastrzębiowi.
- A co do prowiantu na drogę, posłuchajmy się rady naszej uroczej czarodziejki i kupmy trochę na zapas, mogę się w sumie Glaiscavie przejść na jarmark z tobą i z Ritą, może kupimy też jakiś prezent dla Dandarry i ją wam przedstawię, ona lubi bardów.

Po Ramasie prowokacja spłynęła jak woda po kaczce. I zamiast odpowiedzieć, nałożył sobie na talerz plaster szynki i kawałek chleba.
- Skoro brak gospód, no to zrobimy zakupy - powiedział.

Po minie i wydętych ustach Rity, można było wywnioskować, że nie jest zadowolona z informacji o braku cywilizacji na części traktu. Westchnęła i skupiła się na rozmowie między kompanami.
- Uuu, to będziecie się dziewczynami wymieniać? - podpytała elfka z zainteresowaniem, popatrując raz na Glaiscava, a raz na Khalima, gdy ten drugi wspomniał o upodobaniu swojej panny. - Tylko odradzam wam kupowanie im ozdobnych sztyletów. To mogłoby w nieoczekiwanym momencie obrócić się przeciw wam - zażartowała sobie.
- Mówi przez ciebie doświadczenie? - uśmiechnął się Ramas. - Kim był ten nieszczęśnik? Na wszelki wypadek zapamiętam, by nie dawać ci takich prezentów.
- U mnie to bez znaczenia, bo i tak zawsze jeden przy sobie mam - odpowiedziała Ramasowi elfka wyszczerzając ząbki w uroczym uśmiechu.

Khalim zaśmiał się melodyjnie na słowa Rity, a powietrze zdawało się lekko elektryzować wokół niego.
- Och, Dendarra to niewinna dziewczyna, nie dojrzała jeszcze do takich rzeczy, brakuje jej perspektywy takich jak ty i ja, którzy widzieli rzeczy o których ona nie śniła..co innego słuchać opowieści o przygodach innych, a co innego je przeżywać samemu.- - Zadumany odchylił się na krześle, opierając głowę na ramionach.

- Kobieta winna być jak ogień i jak woda. Inne są niewarte uwagi - mruknął druid ni w pięć ni w dziesięć wtrącając się do rozmowy. I wyraźnie nie zamierzając rozwijać swojej wypowiedzi. -Więc zapasy kupujecie wy. I pamiątki. I zamykacie swoje sprawy. Moje są już zamknięte, więc… dołączę do was przy bramie miejskiej niczym wyruszymy. Tylko trzeba ustalić, kiedy tu ruszamy i którą bramą.

- Heno - Ramas zwrócił się do ich pracodawczyni - skoro ty załatwiasz konie, to może ty ustalisz miejsce, gdzie powinniśmy się spotkać?

Synarfin niezbyt zwracał uwagę na rozmowę, pochłonięty zupełnie podanymi potrawami. Był odrobinę zaskoczony, gdy Hena położyła przed nim klamrę i kamień. Wziął je jednak i chwilę nim przyglądał. Wreszcie, mruknął pod nosem, tak że tylko najbliżej siedząca Rita mogła go usłyszeć:
- Jeśli po drugiej stronie bagna był zagajnik jeżyn, to najpierw puszczało się przodem najgłupszego, oferując mu w zamian paciorki z mchu i paproci. Kiedy hydra była już nim zajęta, droga do owoców stawała otworem- wzruszył ramionami chowając do kieszeni podarunki.


- To spotkamy się przy południowej bramie, będzie po drodze? - powiedziała dziewczyna. - A co do kiedy… to wy w końcu ustalcie. - Uśmiechnęła się cierpko. - Wszyscy rano wstają, robią ostatnie zakupy i przygotowania i ruszamy gdy dzwony wybiją jedenaście razy?
- Dokładnie tak - zgodził się z nią Ramas. - Kto się spóźni, goni pozostałych na piechotę - dodał żartem.

-No to mamy plan, a przygoda czeka! Wypijmy za nasz sukces, niech Tymora i inni życzliwi awanturnikom bogowie nas prowadzą! - Khalim uniósł do góry kieliszek w kolejnym toaście. Wyprawa zapowiadała się ekscytująco, a wiedział, że pośród wyzwań i niebezpieczeństw moc jego krwi budziła się najszybciej. A w tym świecie tylko ci prawdziwie potężni mogli cieszyć się wolnością...
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 28-04-2018 o 13:20.
Lord Melkor jest offline