Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2018, 08:25   #42
Ronin2210
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
Tak jak przewidywał orkowie nie stanowili większego zagrożenia dla dwukrotnie liczniejszej grupy, byli niebezpieczni lecz straciwszy element zaskoczenia i przewagę liczebną szybko padali pod ciosami i od pocisków wystrzeliwanych przez dobrze rozmieszczonych strzelców. Niewielu dotarło do pierwszej linii obrońców, szybko padali od ciosów jego towarzyszy użyźniając czarną juchą rozwodniony gościniec. Jeden z walczących rzucił się nierozważnie na orka z e swoją włócznią lecz ta nie trafiwszy w witalny organ jedyne rozeźliła wielkiego bydlaka. Włócznik upadł na kolano pod potężnym ciosem z góry, który zdołał strzaskać mu tarczę i mocno poranić rękę, uratowała go krasnoludzica szybkim ciosem dobijając orka zanim ten zdołał wykończyć włócznika.

Dieter nie rozdawał bełtów jak popadło, zawsze dobrze przycelował by mieć pewność że każdy z jego pocisków znajdzie drogę do swojego celu. Jeden z barbarzyńców znalazł się w pewnym momencie zbyt blisko ich wierzchowców i Laviny, która została przy nich by te w ferworze walki nie uciekły w popłochu. Chcąc mieć pewność że trafi, Dieter opadł na jedno kolano zatapiając je w brunatno żółtym błocie i przewróciwszy kuszę powtarzalną na lewą rękę wziął na cel biegnącego w stronę koni orka, wstrzymał oddech na krótką chwilę i delikatnym ruchem dłoni posłał bełt nad głowami walczących. Ten trafiwszy w opasłe plecy orka zatopił się po same pierzyska w kręgosłupie na wysokości barków, ork znieruchomiał w pół ruchu i padł na twarz w błotnistą breję doprawioną teraz i jego krwią.

* * *

Po potyczce nastał moment by wymienić uprzejmości, przeszukać trupy i rozkwasić orczy łeb kamieniem. Dieter skrzętnie odszukał i odzyskał bełty z orków, których wcześniej postrzelił i zabrał się za chowanie kuszy do przeciwdeszczowego pokrowca wykonanego z gotowanej w pszczelim wosku skóry.
- Jestem Dieter, razem z towarzyszami jechaliśmy w stronę Parravonu, lepiej ruszajmy czym prędzej bo może być ich więcej. - łowca wampirów podał nieznajomym swoje imię i przysłuchiwał się reszcie, zarzucił kuszę w pokrowcu na konia i jak tylko wygodnie potrafił usadowił się w siodle.

* * *

Wchodząc do karczmy zrzucił z siebie przemoczony płaszcz i zawiesiwszy go na kołku dał mu czas by obsechł w cieple kominka. Razem z resztą zsunęli stoły by te pomieściły wszystkich zainteresowanych i zasiedli do kolacji. Dieter zamówił gorącą polewkę z mięsem i wielką pajdą chleba, zjadł ze smakiem wszystko i wytarł chlebem miskę do czysta.
- Ryży, ichnia kuchnia wcale nie gorsza od twojej, nie masz tu może jakichś znajomych? - wyśmienity posiłek poprawił humor Dietera na tyle że ten skusił się nawet na zażartowanie sobie z niziołkiem, podniósł kuszę powtarzalną w pokrowcu i zdjął go by obejrzeć w świetle kominka swoją broń. Rozładował magazynek następnie zabrał się za czyszczenie mechanizmu z błota, ostatnim czego chciał była awaria gdzieś w ostępach. Zajmując się kuszą ciągle nasłuchiwał i wyłapał wiadomość o tym że istnieje możliwość zarobku, nie zdradził się z tym i dalej konserwował kuszę czekając na działania towarzyszy.
 

Ostatnio edytowane przez Ronin2210 : 05-05-2018 o 22:08.
Ronin2210 jest offline