Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2018, 14:00   #200
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Komora dekontaminacyjna była naprawdę przyjemna. Najpierw gorąca para obmyła kombinezony. Rohan ucieszył się, że znowu widzi coś dookoła. MiTzu zwinął się pozwalając obmyć obudowę. Kawał ramienia uzbrojony w przekładnie leżał u stóp inżyniera. Obok wielkiej kuli z zamkniętym obcym organizmem. Do pełni szczęścia brakowało rozrzuconych pod nogami narzędzi.

Potem były promienniki, które miały zabić inne paskudztwa. A na koniec do komory wpompowano powietrze bogate w jod.
Jod najszybciej łapał promieniowanie jonizacyjne przekształcając się w promieniotwórcze izotopy. W ten sposób promieniowanie mogło przemieszczać się wraz z powietrzem. Potem zostawało już tylko wdychanie świeżego powietrza o zapachu morza… i śmierć na nowotwór tarczycy. Bo to tam organizm zbierał najwięcej jodu. W XX wieku dlatego właśnie podawano ludziom płyn Lugola. Czysty jod rozpuszczony w jodku potasu. Potężny jodowy kopniak dla tarczycy. Gdy już człowiek napchał się jodem z płynu Lugola, to tarczyca (ani nic innego) nie miało już miejsca na przyjęcie więcej jodu. Więc nie przyjmowała też promieniotwórczych izotopów jodu z powietrza. Stare proste rozwiązania.

Tu nie było to problemem. Powietrze w całości wypompowano i wpompowano nowe. W komorze zapaliło się zielone światło.

Inżynier zdjął hełm i rozpiął resztę kombinezonu.
Zdawać się mogło, że przez ostatnie godziny odwykł od grawitacji. Rohan zdjął z siebie kombinezon. Odłożył broń. Jego ruchy wydawały się ociężałe. Ale czuł wreszcie nieco spokoju. Zdjął też z siebie przylegający kombinezon stanowiący jedyną “bieliznę” pod pancerzem. Z małego schowka pobrał nowy kombinezon z tkaniny w rozmiarze “uniwersalnym”, który po założeniu dopasował się do ciała inżyniera. Rohan jak zwykle nie pobierał butów. Protezy ich nie potrzebowały.

Sprawdził działanie rękawicy naprawczej, przerzucił przez plecy swój młot. Do pasa przypiął pistolet i kilka innych zebranych materiałów. Był w nieuszkodzonej części statku. Albo raczej nie zniszczonej. Wyszedł po drugiej stronie obładowany niczym cygański tabor.

Abe miał większy pancerz i jego oczyszczanie trwało dłużej. Dlatego Rohan pozwolił sobie na jeszcze jedną rzecz w czasie oczekiwania:

- Alex, daj mi raport sytuacyjnych o aktualnych awariach statku. Pokategoryzuj na uszkodzenia wpływające na SPŻ i te nie krytyczne. Na jakim obszarze możemy przywrócić ciążenie?

Gdy Abe wyszedł z komory inżynier machnął w jego stronę.

- Idziemy do MedLab. Trzeba się przebadać. Znowu…

Po chwili inżynier dzierżący ramie Sparka i pancerną kulkę wpłynął do “szpitala”. Potoczył wzrokiem po zebranych.

- Nivi, mam prezent. Uważaj z nim.

Pchnął w powietrzu pancerną kulę w stronę biolożki.

- Nie wiem czy żyje. Pancerz nie powinien mu zaszkodzić.

Dopiero po chwili zobaczył nieprzytomną postać w skanerze.

- Co się stało?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline