Wczorajsza próba była ciężkim testem dla organizmu Hasselhoffa. Testem który on oblał i jak się okazało omal nie kosztował on go wyrzucenia z programu. David jednak nie przejął się tym ani trochę, ani odgrażaniem Jerome’a. Ani niczym co się działo wokół niego.
Kac męczył wystarczająco by mieć te problemy, odgrażanie się pechowca i cały ten Dom z jego zawartością tam gdzie słońce nie dosięga.
Kac potrafił wskazać właściwą kolejkę priorytetów, boleśnie pokazując że sława, kobiety i pieniądze były niczym porównaniu z porządną dawką środków przeciwbólowych. Chemia rządzi!
Hoff był nieco osowiały i nieco zniechęcony po wczorajszej popijawie i dzisiejszej odprawie. Jedzenie nie stanowiło dla niego radości w tym stanie, więc nie przejmował się tym co je. Ważniejsze było to, że zdołał w siebie wmusić owo jedzenie, mimo że żołądek zwijał się w proteście. Na żarcie się skusił, na malucha dla kurażu już nie.
David jednak toczył od lat wojnę z starzejącym się ciałem, więc nie przejmował się protestami żołądka i zaraz po zjedzeniu posiłku, udał się do łazienki na krótki prysznic. A po przebraniu się i otrzymaniu… zachęty/zaczepki od
April, udał się w okolice basenu, ale… wybrał co innego. Zamiast nurkować w wodzie, zabrał się za wykorzystywanie
siłowni na świeżym powietrzu. Kondycja w tym wieku sama się nie zrobi.
O głosowaniu już zapomniał, o możliwości przegranej nie myślał. Teraz skupiał się na kolejnych ćwiczeniach i szykowaniu na jutrzejsze wyzwanie. Na ostatnim się nie popisał, więc tym większą miał motywację, by jutro się wykazać.
Więc ćwiczenia, prysznic i lulu, by jutro wstać świeży jak skowronek. Taki David miał plan.