Kolejna pobudka w DOMU była znowu dosyć brutalna. Zamiast muzyki, tym razem wyły jakieś syreny?? W pierwszym momencie Kelly się wystraszyła, że to jakiś alarm z powodu pożaru, czy czegoś podobnego... gdy jednak Mistrz Gry darł japkę odnośnie nowego dnia i nowego wyzwania, dziewczyna się uspokoiła, słuchając co też tym razem ma do powiedzenia.
Przeciągnęła się z błogim uśmieszkiem. Spało jej się wyjątkowo dobrze, w końcu zawsze się tak śpi PO.
....
Nie było czasu na nic, żadne tam mycie ząbków, poranną toaletę, nic. Prosto z łóżka biegiem na dwór, stawić się obok basenu. Tam z kolei czekał na nich jakiś wrzeszczący na wszystkich Generał. Dzisiaj więc mieli się bawić w wojsko, biegać po jakiś placach ćwiczeń, rozwiązywać zagadki, a potem się strzelać w jakiejś wielkiej bitwie? No kurcze, to wymyślili...
~
Śniadanie na szybko było do bani. Jakaś zimna kaszka, czy też i inna breja, do tego i posłodzona woda? Kelly skwitowała wszystko krótkim "Ugh" z lekkiego obrzydzenia, no ale nie miała zbyt dużego wyjścia. Podziubała w tej papce i zjadła ile była w stanie w siebie wepchnąć, po czym ruszyła na powrót do pokoju. Tam w końcu mogła się wysiusiać, przemyć buzię i zęby, by na końcu założyć nowe, przydzielone im stroje... ubrania... mundury no!
-
Hmmm... - Panna McClendon, mając już na sobie to, co jej położono na łóżku, przyglądała się krytycznym wzrokiem własnemu odbiciu w dużym lustrze.
-
Też macie taką przykrótką koszulkę? - Spytała współlokatorki. Normalnie, albo ktoś się pomylił, i dali jej przyciasną koszulkę o rozmiarze dziecięcym, albo specjalnie Publiczność takie wybrała dla dziewczyn? Ale czy dla wszystkich, czy tylko niektórych?
Po kilku chwilach Kelly wzruszyła ramionami. A co tam, nie wyglądała aż tak źle. Na słowa Irminy uniosła z kolei w jej kierunku kciuk w górę, by w ten sposób dać znać co i jak.
***
W końcu dziewczyny zrobiły mały najazd na pokój chłopaków, by tam przedyskutować dalszą taktykę postępowania...
.