Tropicielka przełknęła ślinę starając się opanować lekkie drżenie dłoni gdy przekierowała grot strzały na szybko zbliżającego się przeciwnika. To nie było łatwe stać w miejscu i strzelać, gdy coś takiego właśnie szarżowało na ciebie, a drużynowy obrońca znajdował się w zupełnie innym miejscu, nie wspominając o magiczce.
Nie była tutaj zupełnie sama, ale nie znała jeszcze za dobrze możliwości dwojga ludzi, którzy w tej chwili stanowili jej jedyne wsparcie.
Strzeliła raz i drugi, przedkładając szybkość nad precyzję. W końcu potwór był wielki, a dystans między nimi zmniejszał się błyskawicznie.