- A może po prostu sprawdźmy co się stanie, jak pierdolnę ją mieczem? - zasugerował Dennis po długim pomyślunku. Słuchał uważnie wszystkich, pominąwszy zalecającą się parkę, i wszystkie rozwiązania były do dupy. Jak w sumie przez cały ich pobyt w tym cholernym domostwie.
- I w pełni zgadzam się, żeby to domostwo spalić, jak z niego wyjdziemy. - Splunął. - GDY z niego wyjdziemy - poprawił się.
Następnie postanowił posłuchać pomysłu Ernesta i Lukasa i ruszył, by otworzyć drzwi, prowadzące w nieznane. Wcześniej jednak uniósł tarczę tak, by ewentualne bełty czekających na niego po drugiej stronie mutantów wbiły się w drewno, nie gardło.