Jak mogli nie zauważyć, że w domu ktoś przebywa, tego Detlef nie wiedział. No ale stało się.
Jedynym plusem całej sytuacji było to, że nie musieli na nikogo czekać - wystarczyło po cichu zejść na dół i przekonać się, czy mają do czynienia z kimś, kto ma jakieś ciekawe informacje, czy też może natknęli się na parkę, co w opuszczonym domostwie urządziła sobie miejsce schadzek.
- Zejdźmy po cichu na dół - zaproponował szeptem - a potem złapmy tego kogoś. Może jest sam, może nie, ale trzeba go złapać żywego. Z truposza dość trudno wydobyć jakieś informacje.
O tym, że może to być ktoś niewinny, nawet nie wspominał. Niewinni powinni siedzieć w domu, a nie włóczyć się po cudzych domach.
- A nuż to właściciel - dodał z cieniem ironii w głosie.