Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2018, 15:45   #129
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zasada, do której zwykle stosowali się wędrowcy, była jedna - bez względu na przeszkody trzeba było iść naprzód.
Noc w wiosce minęła, a teraz trzeba było opuścić gościnną chatę i ruszyć dalej, najlepiej w tym samym kierunku. I, najlepiej, po jakimś śniadaniu.
Zostawiszy tę ostatnią, jakże ważną kwestię, w dłoniach Jasmal Thazar ruszył na zwiedzanie okolicy. Z wioski niewiele się ostało, lecz były i inne rzeczy do obejrzenia... i nie chodziło tu o biusty współtowarzyszek podróży, choć te warte były uwagi. Niestety bywały chwile, gdy nie przyjemności i ładne widoki były najważniejsze, i z takimi niestety chwilami co rusz rozbitkowie musieli się mierzyć.

Ślady na piasku były na tyle wyraźne, że nawet taki profan jak zaklinacz nie miał najmniejszych nawet trudności w podążaniu tropem tych, co wędrowali nie podnosząc zbyt wysoko nóg.
Nawet nie musiał iść zbyt daleko... Cała grupa żywych trupów stała wpatrzona w odległy punkt, jakby stamtąd miał nadejsć ratunek... lub druga, ostateczna już śmierć.
Thazar nie zamierzał stać i czekać na to coś. Obrócił się na pięcie i ruszył niemal biegiem w stronę wioski, dziękując bogom za to, iż tuposze nie byli zainteresowani tym, co się dzieje dokoła nich.
Za to mag był bardzo zainteresowany tym, co za licho objawiło się w wiosce. Gdyby się okazało, że musieli z wioski uciekać, to z pewnością nie wzdłuż brzegu.
 
Kerm jest offline