Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2018, 15:56   #352
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Fortenhaf – dzień piąty, czas po północy.


To nie była spokojna noc w Fortenhaf. Bohaterowie zdawali sobie z tego sprawę i mimo zmęczenia postanowili działać. Opuścili względnie bezpieczną siedzibę i rozdzielili się na dwie grupy.
Erich, Lennart, Roel i Erna ruszyli do świątyni. Nikt ich nie śledził, nikt im nie przeszkadzał. Gdy stanęli przed sakralnym budynkiem mogło im się zdawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jednak gdy tylko wkroczyli przez rozwarte wrota do środka poczuli niepokój. Palenisko, wieczny ogień, który palił się nieprzerwanie w każdej świątyni Ulryka został zgaszony. Dochodził do nich stłumiony głuchy odgłos. Coś lub ktoś z pewnością było w podziemiach budowli. Gdy tylko zeszli do lochów ujrzeli demona, który siłował się z żelaznymi prętami blokującymi dostęp do celi z kapłanem. Krata choć skrzypiała zdawała się powstrzymywać stwora. Niemniej kamień w których została osadzona zaczął pękać i się kruszyć.


W tym samym czasie Otto, Caspar, Svein oraz Oskar zadecydowali, że ważniejszym jest uwolnienie chłopów dziadygi. Pospieszyli więc w stronę garnizonu. Na ulicach miasteczka nie było widać żywego ducha. Żywi mieszkańcy Fortenhaf zapewne pozamykali się w swych domach. Z tego też powodu czwórce mężczyzn w bezpiecznej odległości towarzyszyły jedynie szczury. Jedna, czasem dwie lub trzy pary czerwonych oczu bacznie obserwowały ruchy grupy. Szczurołap czasem je dostrzegał, jednak nie mógł wiele przeciwko nim poradzić.
Mężczyźni dotarli w pobliże garnizonu, brama był uchylona, a raczej wyłamana. Nim wkroczyli na dziedziniec słyszeli na wołania i krzyki. Najwyraźniej miejscowa straż próbowała się zorganizować i stawić czoła dwóm pomiotom chaosu, które zostały wysłane zapewne w celu zabicia ich dowódcy, który niedawno na placu jawnie się im przeciwstawił.
Wewnętrzny plac był oświetlony kilkoma latarniami i pochodniami rozmieszczonymi na terenie garnizonu. Demony w ich blasku pokracznie kroczyły w stronę głównej budowli, a dziesiątka mężczyzn stanęła im na drodze. Próbowali równać szyk i zastawić się włóczniami. Jednak z każdym krokiem stworów do przodu, Ci robili krok do tyłu.

 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline