Nie można było rzec, iż Lennart był szczęśliwy widząc demona. Nie sądził, by uwięziony kapłan zdołał im pomóc, nie wierzył również w to, że Erna zdoła cokolwiek zdziałać w tej materii. Znaczy w odesłaniu pomiotu Chaosu tam, skąd przybył (z własnej lub cudzej woli). A to znaczyło, że będą musieli polegać na stali i ołowiu. I, byc może, ogniu...
- Najpierw strzelamy, potem atakujemy - zaproponował, mierząc z rusznicy do demona. - Gotowi?