Fritz wyglądał na lekko zmieszanego:
- Winien byłem pokaźną sumę, jednak przecie nie o to w tym się rozchodzi, a o to że to niebezpieczni ludzie. Gdyby byli normalni to bym zapłacił im i wtedy. Nie myśl przyjacielu w tych priorytetach, bo z pewnością oszczędzicie temu światu niejedno życie skracając go im.
Włodyka podrapał się do głowie starając się odpowiedzieć na pytanie Oswalda:
- Było to już kilka wiosen, ale gdy podróżowaliśmy było ich chyba siedmiu teraz mogli jeszcze znaleźć jakichś ludzi po drodze albo też stracić. Z pewnością trzech Erich, Konrad, Reinhardt te gbury zawsze łażą ze sobą. Jest też jak on tam Otto, o ten dobry był w walce, tak na niego musicie uważać. Zazwyczaj walczył dwuręcznym i miał oko do cięcia. Kto tam był jeszcze, a no tak Rudi, a i Will co się zwie szefem, on z kolei ma oko do strzelania, zwykł z kuszy strzelać, ale niby co z tego jak on zawsze zalewał gardło razem z Janem. Są nieobliczalni, gdy oni atakowali to znienacka i bez skrupułów. Ich słowo nie miało żadnej wartości, gadają jedną a robią coś zupełnie innego. Jeśli wy znajdziecie ich i zaatakujecie z zaskoczenia to pewnie będziecie mieli znaczną przewagę.
Fritz spojrzał na Otwina i także skomentował jego słowa:
- Ci przy bramie to jedna część ochrony mam też innych ukrytych. Myślisz, że wierzyłbym tylko strażnikom przy bramie i pozwolił, aby ktoś wszedł do mnie, a ja nie miał ochrony? Jeszcze z bronią. Jeszcze tak wiele do zrobienia, nie mam zamiaru umierać.
Klara
Artur próbował sobie przypomnieć, czy było coś szczególnego:
- Nie no dzień jak co dzień, praca w polu, ale ojciec pomagał przyjacielowi. Dla Olafa co żyje bliżej lasu. Wrócił i wszystko było dobrze. Pomagał mu od tygodnia, chodził w tę i we w tę. Nie mówił, aby coś specjalnego się działo, a sam wyglądał na zdrowego.
Artur wyszedł z mieszkania, a Klara wzięła się za oględziny. Ciało wyglądało na pierwszy rzut dobrze, ale zapach, a wręcz smród był dosyć mocny. Kobieta dopiero lekko pochylając się nad Erykiem poczuła, że ten smród dochodzi z jego wnętrza, gdy ten dla przykładu dycha. Jego oczy które czasem się lekko otwierały, jak gdyby chcąc zobaczyć co się jedzie były popękane, żółte i ciężko było w ogóle powiedzieć, czy człek wiedział co się dzieje, czy te wszystkie ruchy były mimowolne. Klara czegoś takiego nie widziała, ale słyszała o pewnych bóstwach chaosu, których wyznawcy rozsiewają plagi.