Rys przywitał rozbicie obozowiska z wyraźną ulgą. Pomógł jak mógł podczas jego rozbijania i zaoferował wzięcie pierwszej warty. Na początku przycupnął ze wszystkimi, jedząc odrobinę z dostępnych racji i rozprostował ranna nogę, dając jej odpocząć po marszu.
- Iskro, mogłabyś jakoś z tym pomóc? - Powiedział przyciszonym głosem i ruszył ranną kończyną jakby dla pokazania o co dokładnie mu chodziło. - Teraz pewnie ta wyprawa zacznie się na poważnie, a nie chce być słabym ogniwem. - Skomentował z kwaśną miną. - Idąc tu na tyłach, jestem taki nieprzydatny. - Pokręcił głową.
Gdy skończył się posilać, wstał i pokuśtykał na obrzeża obozu. Wypatrzył parę krzaków w strategicznych pozycjach, oczyścił ścieżki miedzy nimi z suchych gałązek mogących trzasnąć pod butem w najmniej odpowiednim momencie i przyczaił się na pierwszej pozycji, wypatrując zagrożeń. Co jakiś czas zamierzał zmieniać miejsce, aby patrolować jak największa przestrzeń w nieprzewidywalny i możliwie skryty sposób.