Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2018, 15:19   #19
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- I mogłabym działać, tak po prostu? Mimo, że nie przechodziłam tego całego szkolenia, mimo że nie należę do żadnego oddziału? Nie obawiacie się, że mogłabym także stać się takim dezerterem. - Agentka nie miała pomysłu czemu miałaby coś takiego zrobić, profesorowa również. Ale ona nie rozumiała w pierwszej kolejności po co w ogóle miałyby się w to pakować. To nie była ich sprawa, a zapowiadało się bardzo niebezpiecznie. Jednak… były to istoty, które oddały im życie. Tylko jakie?! Ela westchnęła i przetarła oczy, zmęczona tym co działo się w jej głowie.
- To jest ryzyko, które Kai’Re jest gotowa wziąć. - Slonko wzruszyła ramionami.
- Jest tu jakaś sala, w której mogłabym sprawdzić co w ogóle potrafi to ciało?
- Jasne, chcesz się przejść? Będziesz miała coś przeciw jak popatrze?
- Nie… raczej nie mam nic przeciwko. - Ela nie była jeszcze do końca pewna jak chce to sprawdzić, jednak nie przychodziło jej do głowy nic czego nie mogłaby obserwować druga osoba. - Możemy się przejść… tylko… nie jest ci zimno w tym stroju?
- Wy ludzie zostaliście pozostawieni sami sobie, my Uryci zostaliśmy wychodowani w bardzo precyzyjnym celu, mamy dokładnie tyle genów i cech ile mieliśmy mieć. - Słonko mówiła ale już poruszała się do przodu i gestem dała Elżbiecie do zrozumienia by ta udała się za nią. Ruchy 54 były tak płynne, że mogłaby w zasadzie komunikować się z otoczeniem jedynie przy użyciu mowy ciała. - Jeśli w danym otoczeniu jest odpowiednia temperatura, to moja własna skóra całkowicie mi wystarcza. Ubranie wtedy ma jedynie dekoracyjną wartość. Tutaj, jest dwadzieścia stopni celsjusza, jest okej.
Z racji iż Elżbieta wciąż miała na nosie różowe okulary, przechadzała się wraz ze Słonko po gotyckich korytarzach.
- Nie ma tu oczywiście wojska ale jest kilka plutonów milicji. Prawie wszyscy różowiutcy jak ten… no jak ty - 54 puściła Polce oko, odkręcając głowę za siebie. Po jakiś dziesięciu minutach marszu kobiety stanęły naprzeciw “dębowych” drzwi, które… rozsunęły się. Słonko zerknęła na Polkę
- Winda. Muszę to tłumaczyć?
Ela pokręciła głową. Czuła się jak jeden ze studentów Rafała, gdy słuchała Słonka wszystko wydawało się jasne, ale była niemal pewna, że nie zdałaby egzaminu z tej wiedzy. Wychodowani… Czy murzynce naprawdę nie przeszkadzało, że jej gatunek potraktowano jak zwierzęta.
Jakąś minutę później drzwi otworzyły się ponownie, tym razem, gotyckie pomieszczenie było ogromne. Kilkadziesiąt dorosłych mężczyzny i kobiet ćwiczyło na różnych przyrządach, to musiała być jakaś sala gimnastyczna.
Ela otworzyła szeroko usta. Ile osób tutaj musiało mieszkać? Przyjrzała się najbliższym ćwiczącym, jakby spodziewała się znaleźć tutaj kogoś znajomego… a może miała taką nadzieję. Czuła się dziwnie mając robić cokolwiek przy tych ludziach. Tym bardziej, że nie do końca wiedziała co ma zrobić.
- Oni wszyscy należą do tej waszej milicji? - Niepewnie zsunęła z nosa okulary by przyjrzeć się pomieszczeniu bez nich. Wciąż wyglądało jak sala gimnastyczna, Elżbieta z łatwością rozpoznawała też przedmioty takie jak sztangi, hantle, inne ciężary oraz urządzenia, których nawet jeśli nie widziała nigdy na własne oczy, zasadę działania i funkcję mogła zrozumieć. Jednak ściany, sufit i podłoga pomieszczenia zdawały się być wykonane ze szkła lub innej przezroczystej substancji. Dzięki temu Elżbieta mogła dostrzec znajdujące się “za ścianą” pomieszczenia. Były tam korytarze na których miały się całe strumienie ludzi, głównie azjatów. Trudno było skupić się na ubiorze przechodniów, gdyż każdy jeden zdawał się mieć inny krój i kolor. Każdy możliwy fason. Ludzie nosili się w kreacjach tak różnych jak niemal... brak kreacji po coś co przypominało syberyjski kożuch. Koryny, kapelusze, tiary, co tylko wyobraźnia podpowiada.
- To jest tak jakoś jedna trzecia całej milicji w tym kompleksie. - Słonko pokiwała głową. - Jest dziesięć dzielnic więc zawsze koło pięćdziesięciu milicjantów jest na służbie, spójrz - Słonko pokazała palcem na sufit, gdzie bez okularów Elżbieta mogła zobaczyć w korowodzie przechodniów postać kobiety.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/bf/6f/2b/bf6f2b138bff1997593ee2417adb11d8.jpg[/MEDIA]

- Oczywiście milicjanci nie mają endoszkieletów ale zakładają egzoszkielety, takie zbroje bojowe. Nie żeby jakaś “wojna” gdzieś tu była, statystycznie, większość pracy milicjantom przysparzają ich właśni koledzy, którzy mają akurat przepustkę. Każdej doby około dwudziestu milicjantów ma wolne. Te agresywne jednostki przeważnie wtedy piją, narkotyzują się, szukają bójki i seksu. Zazwyczaj wszystkie te rzeczy na raz. Potem śpią nieprzytomni, z różnych przyczyn. Jeden właśnie śpi w mojej kwaterze, w zasadzie to wyszłam się przewietrzyć, śpi już dwie godziny, straszna nuda… - Słonko pożaliła się. - No nic, masz tutaj trochę urządzeń i partnerów do treningu, tylko ich nie bij, bo koniec końców to tylko ludzie, zrobiłabyś im krzywdę. Chyba łatwiej dać im się zaatakować, mogą być tak narwani by spróbować nawet jak zauważą kim jesteś, biali tak mają.
Ela nasunęła okulary z powrotem na nos, czując jak pomału zaczyna się jej kręcić w głowie od wielowymiarowości tej przestrzeni.
- Skoro jesteśmy tacy agresywni czemu wpuściłaś jednego z białych do swej kwatery? - W głosie agentki było jedynie zaciekawienie, czy naprawdę ludzie o jej karnacji byli jedynie tacy? Nie było innych jednostek, spokojniejszych, zajmujących się czymś innym niż picie i rozboje?
- Bo pieprzy się jak… - Słonko zastanawiała się nad odpowiednim słowem - ten no… bóbr!... nie… królik! Tak, jak królik!
Ona tak na serio? Profesorowa spojrzała na czarnoskórą kobietę, ale agentka powstrzymała grymas zaskoczenia, który chciał wypłynąć na twarz. Tak, tak na serio. Zaczynała się pomału obawiać konfrontacji w tym zakresie. Na szczęście miała jeszcze sporo czasu do tego. Przyjrzała się trenującym szukając potencjalnego sparingpartnera. Najłatwiej byłoby gdyby ktoś się nią zainteresował… w sumie zawsze mogła skorzystać z jednej z maszyn i zobaczyć różnicę między tym co uda się jej osiągnąć teraz, a osiągała kiedyś. Profesorowa w jej głowie nie mogła wyjść z szoku. Walczyły? Potrafiły walczyć? Odrobinę, zawsze lepiej wychodziła jej obsługa pistoletu. Spojrzała na Słonko nie mogąc powstrzymać zaciekawienia. - Wszyscy biali są tacy? Agresywni? Słonko machnęła ręką.
- Etam, to taki chyba bardziej stereotyp, w który wierzą w dużym stopniu sami Homo Ablus. Indoktrynacja i wychowanie ma swój udział. Są biali liderzy, technicy, sawanci. Po prostu nie ma ich zbyt dużo. No dobra, jest ich mało. Ale są.
Ela ruszyła między urządzeniami, szukając czegoś wolnego dla siebie.
- Sawanci? - Tu już bez skrupułów obejrzała się na Słonko. Kojarzyła to słowo, ale jedynie z chorobą umysłową. Agentka nie kojarzyła go wcale. Kto wie, może z profesorowej będzie odrobina pożytku.
 
Aiko jest offline