- Rzucaj baranie... chyba - krzyknęła w stronę żywiołaka Luna, zła na księgę, że się wciąż kręci jak kołowrotek i na siebie, że się wcześniej nie zainteresowała obsługą. Ale książki nigdy ją zbytnio nie ciągnęły, zwłaszcza magiczne, wolała zdać się na żywioł. Nieco bezradnie zaczęła recytować kolejne zaklęcie, bo i co miała zrobić?