Myślę, że jak ktoś już gra w piątą edycję D&D i siedzi w tym od dłuższego czasu, to zmiana na C&C jest zbędna, bo to bardzo zbliżone ku sobie systemy (C&C trochę bardziej czerpie z 3 edycji, a D&D bardziej z czwartej). C&C nie jest tak toporne jak zdecydowana większość retroklonów, a nawet odkryłem, że są atuty i fajnie wzbogacają postać (nie jakaś tam barokowa drobnica a la D&D 3.5), ale są opcjonalną zasadą i znaleźć ją można w podręczniku mistrza podziemi (w tym przypadku Castle Keeper's Guide - co system to inna nazwa MG
). Właśnie moim zdaniem dużym plusem C&C jest fakt, że jest to AD&D na szynach trzeciej edycji, więc łączy to logiczność mechaniki nowszych edycji z nostalgią AD&D 1e. Pod wieloma względami jest podobne do piątej edycji (w jakimś podręczniku pojawiły się nawet backgrounds), na tyle, że można pokusić się o stwierdzenie, że ktoś się tu kimś inspirował. Sam Gygax bardzo pozytywnie wypowiadał się na temat tego systemu i nawiązał współpracę z Troll Lords Games (wydali bodajże
Castle Zagyg). Gary nawet powiedział, że tak by wyglądała trzecia edycja D&D, gdyby dalej w tym siedział, ale nie wiadomo ile w tym samej życzliwości, a ile prawdy.
A co do toporności retrogamingu, to zgadzam się z tym. Większość takich systemów jak Labirynth Lord dla potencjalnego gracza fajna na jednostrzał lub jedną dłuższą kampanię, bo im więcej się gra, tym bardziej dokucza brak dostępnych opcji przy kreacji postaci i jej mechanicznym rozwoju. No i swoją drogą zawsze bawiły mnie narzekania grognardów na nowsze edycje D&D (abstrahując od tego czy były one słuszne), kiedy sami do swoich gier wprowadzali tyle zasad opcjonalnych i zasad domowych, że już szybciej byłoby nauczyć się D&D 3.5...