Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2018, 21:57   #360
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Fortenhaf – dzień piąty, czas po północy, walka.



Podczas pierwszej wizyty w lochach Oskar zwrócił uwagę, że podziemia są ciasne. Lennart się tym jednak nie przejmował, złożył się do strzału i wypalił. Błysnęło, huknęło i zadymiło. Ciężko było ocenić skutek trafienia w demona, gdy w uszach piszczy, a dym nie ma gdzie uciec, a do tego wywołuje kaszel. Erich starał się zachować rozważnie. Zapewne spodziewał się, że demon zaraz się na nich rzuci. Dlatego szykował się na odparcie jego ataku. Nie chciał atakować na oślep. Roel pozostawił Ernę z tyłu i wyrwał do przodu. Któż mógłby się spodziewać, że akolita pana snów rzuci się w wir walki. Zaszarżował i znikł w dymie. Wpadł na oślep w pomiot chaosu i uderzył w niego ze wszystkich sił. Nie było tu miejsca, aby w pełni wykorzystać miażdżące uderzenie korbacza. Ale za to demon nie miał jak uniknąć tego ciosu. Ciepła i lekka posoka ochlapała Roela. Stwór z dziwnym grymasem trzymał jedną ręką za kraty, drugą zdzielił akolitę. I choć pod czarnymi szatami znajdował się kolczy kaftan to nie zatrzymał on całkiem uderzenia demona.

Roel Frietz - draśnięty





W tym czasie na dziedzińcu garnizonu trwała z pozoru dziwna walka. Istoty powstałe po drugiej stronie bram chaosu spychały dziesiątkę ludzi. Jeden z nich zaryczał, a z jego paszczy plunęła jakaś gęsta maź. Mężczyźni nie poszli jednak w rozsypkę. Zdawać by się mogło, że obrońcy są bez szans. Jednak ten kto przysłał pomioty chaosu nie przewidział, sytuacji w której strażnicy miejscy otrzymają wsparcie z zewnątrz. Co prawda dziadyga tylko ślinił się i przyglądał, ale za to Otto Widdenstein splatał i zbierał wiatry magii wokół siebie. Wspomagany wiatrem Hysh czuł, że może przeciwstawić się demonom, dostrzegł również niezwykłą koncentrację mocy Ulgu. Ale był zbyt pochłonięty inkantacją zaklęć, aby dogłębnie to analizować. I choć co prawda tym razem umysł demona odparł próbę obesłania go w niebyt. To chwilę później gorejący promień światła przypalił kreaturze chaosu plecy. Stwór aż zaskwierczał, lecz nie poległ. Ale na tym się nie skończyło w tym samym czasie w powietrzu utkały się cieniste sztylety. Ledwo widoczne w panującym półmroku, pomknęły ku drugiemu z demonów. Uderzyły w jego ciało, a to aż wykręciło się z bólu. W powietrzu zaświszczały strzały i bełty. Obrońców było więcej, a skryci szyli teraz do bestii z dwóch budynków. Dodatkowo do drużyny włóczników dołączył Hannes Hebel. Ten wybiegł z głównego budynku z mieczem i pochodnią w rękach. Wydał prosty rozkaz
- Pchnij! Krok! Pchnij!
I sytuacja się zamieniła, to zdezorientowane pomioty chaosu zrobiły krok do tyłu. A tam już czekał Oskar von Hohenberg który uderzył w tył kolan stwora. Ten zachwiał się i zwalił wprost na włócznie ochotników. Te praktycznie przeszły go na wylot. Pozostał jeden demon, który broczył posoką, a w jego pustych oczach pojawił się strach. Zapewne spróbował by uciec, jednak nie miał jak tego zrobić.

Svein Dahr skrył się w mroku, przyczajony przy ścianie obserwował rozwój wypadków. Trochę czasu spędził w Fortenhaf, domyślał się więc zatem, że gdyby chodziło o pojedyncze osoby, to mogłyby być one przetrzymywane w głównym budynku. Jeśli natomiast było ich więcej, to musieli zostać uwięzieniu w stajni. Trzeci budynek pełnił funkcję zbrojowni i magazynku więc nie nadawał się raczej do takiej roli.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline