Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2018, 22:01   #950
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
2 Sommerzeit 2513

Było trochę dobrych wieści, a trochę złych. Złą było to, że Lotharowi ile by się starał, szukał i rozpuszczał wieści o ładunku, nie udało się znaleźć nikogo, kto byłby zainteresowany zakupem soli. Usłyszał jedynie mgliste deklaracje - może za tydzień, może za dwa...

Dorotka była bardzo zadowolona z towarzystwa awanturników, tak więc z miłą chęcią przystała na propozycję zatrudnienia. Nie policzyła sobie dużo, bo zaledwie trzy szylingi tygodniowo.

Axel z Bernhardtem połączyli przyjemne z pożytecznym i udali się do miasta. Axel miał zamiar kupić proch, a Berni rozglądnąć się za szpiegującymi go ludźmi. Tym razem jednak nikt nie interesował się kapłanem, ani za nim nie chodził. I ta część planu spaliła na panewce, natomiast Axel ze swojej części wyszedł obronną ręką, nabywając całkiem pokaźny woreczek czarnego prochu.

Owocne okazało się też wypytywanie o Etelkę Herzen. Okazało się, że widziano ją w Kemperbadzie nie dalej jak pięć dni temu, gdy pojawiła się wraz z jakimś mężczyzną. Przez jeden dzień przebywali w mieście robiąc zapasy, aby potem konno udać się w kierunku wschodnim, wzdłuż rzeki Stir.

W miejscu, gdzie niedawno stał Geflugelsalad, znajdowała się teraz osmalona ruina, a obok niej widniał pokaźnych rozmiarów krater, którego dno łączyło się z systemem kanałów miejskich, a te z kolei swoje wyloty miały na klifach, wysoko ponad lustrem wody. W niewyjaśnionych okolicznościach w wybuchu zginęło pięciu strażników miejskich, którzy nie wiadomo dlaczego znaleźli się w domu Kugelschreibera. O samym szalonym wynalazcy i jego pomocniku słuch zaginął...

Lotharowi udało się zdobyć niskim kosztem mapę rzek okolic Kemperbadu. Dowiedział się też, że Stirem bez problemów dotrą do połączenia z Narn w miejscu zwanym Bliźniaczymi Wodospadami. Istniał tam system kilkunastu schodkowo ułożonych śluz, umożliwiający dalszą podróż Stirem ku Wurtbadowi. Natomiast sama rzeka Narn była żeglowna na niewielkim odcinku powyżej wodospadów, jednak nie było możliwości aby pokonać same wodospady.


Śluza, przez którą można było wpłynąć na wody Stiru była horrendalnie droga. Opłata wynosiła dwadzieścia złotych koron i nie było sposobu aby stargować ją do niższej wartości. Ta opłata była jedną z przyczyn bogactwa Kemperbadu... Już po pokonaniu śluzy, barka znalazła się w wąskim wąwozie o stromych zboczach, dnem którego płynęła rzeka. Nawigowanie w takich warunkach było znacznie trudniejsze niż na otwartych wodach, toteż co jakiś czas Syrenka zaliczała boczne uderzenia o skały lub tarła dnem o głazy. Na szczęście bez szkód. Podróż w takich warunkach zajęła dwa dni, podczas których w wąwozie panował półmrok, a słońce pokazywało się tylko na krótką chwilę.

Drugiego dnia podróży w górę rzeki, łódź minęła dwa potężne megalityczne słupy, wystające niczym zęby ponad krawędź kanionu. Na skałach wyryte były jakieś antyczne napisy w nieznanym języku i zatarte przez czas płaskorzeźby. Wolfgang wyczuł i zobaczył emanującą ze słupów moc, która skojarzyła mu się z wiatrem Ghyran, jednak nim nie była. Magiczny wiatr tworzył jakąś tajemniczą sferę, jednak nie mieli problemu z wpłynięciem do jej środka.

Tego samego dnia, nieco później, natrafili na truchło konia, do którego wciąż przyczepione były pakunki. Wiedzeni ciekawością zabrali juki, w których znaleźli nie nadające się do niczego, zamoknięte jedzenie i ubrania i zabezpieczoną przed wilgocią mapę, na której ktoś zaznaczył Jałowe Wzgórza i lokalizację nadrzecznego semafora - tego samego, w którym awanturnicy stoczyli bój z ghulem.


Narastający huk poinformował bohaterów, że zbliżają się do Bliźniaczych Wodospadów. Dwie wstęgi wody, jedna ze Stiru a druga z Narn opadały niemal sto metrów w dół, do rozległego basenu, otoczonego ze wszystkich stron wysokimi klifami. Cała ta misa wypełniona była rykiem spadającej wody i wiecznie unoszącą się w powietrzu mgiełką, która co jakiś czas podświetlona słońcem rozbłyskała kolorami tęczy.

Cumowało tu kilka łodzi, czekających w kolejce do systemu śluz, który miał je wywindować sto metrów w górę, do właściwej przystani w górnej części Stiru, aby mogły kontynuować podróż rzeką. Po przeciwnej stronie basenu niż śluzy, znajdowało się molo i pływający dom, wraz z zakotwiczoną łódką. Nad brzegiem siedziało kilka osób, które zajęte były łowieniem ryb i wyplataniem koszyków. Ktoś z nich przyjaźnie pomachał do bohaterów.
 
xeper jest offline