Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2018, 23:07   #263
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Richard milczał długo. Przysłuchiwał się z uwagą wszystkim poprzednikom. Gdy jeden z najemników wystąpił przed szereg, szlachcic odruchowo zacisnął pięść. Rażący przykład niesubordynacji w jego załodze. Coś w głowie szlachcica biło na alarm. W ruchach i mowie najemnika było coś niepokojącego. Cooper? La Croix zdawał się widzieć historyka wszędzie. Fakt, że najemnik, który miał sprawdzić w jakim jest stanie nie wrócił był kolejnym drwem dorzuconym do ognia rosnącej paranoi. Dlaczego go nie zabiłeś? Pytanie wibrowało w jego czaszce niczym natrętny owad.
Po chwili przemawiał Denis. Kolejny przykład rażącej niesubordynacji. Jego wystąpienie spowoduje, że nie będzie mógł ukarać najemnika we właściwy sposób. Richard wypuścił powietrze wraz z obłokiem pary. Lurker był troszkę starszy od jego siostry. Być może dlatego opiekuńczy płaszcz La Croixów spadł i na Arcona. Jednak wszystkie wystąpienie dobiegły końca. W milczeniu czuł na sobie spojrzenie nie tylko Denisa i reszty załogi. Czuł też spojrzenie Eliasza.
Szlachcic postąpił krok do przodu.
- Pochodzę z Wolnych Miast. Urodziłem się i całe życie mieszkałem w Rigel. Kiedyś nie wiedziałem dlaczego Wolne Miasta są “wolne”. W przeciwieństwie do Hanzy nasz lud nie potrafi się zgrać. Wielcy baronowie wierzą, że to oni rządzą światem. W swych dziedzinach są równi bogom. Nie potrafili się nigdy dogadać. Każdy miał swoje źródła utrzymania, które pozwalały mu traktować podwładnych jak niewolników. I to była ta “wolność”. Jednak setki lat nauczyły nas wiele. Bo kimże bylibyśmy, gdyby nasza wolność była niczym nieograniczona? Cóż byłoby gdybyśmy faktycznie mieli władzę równą bogom? Czyż w przypływie nagłego kaprysu nie zniszczylibyśmy cywilizacji?
Szlachcic zrobił na moment pauzę, tak, żeby można było przyswoić to co powiedział. Zauważył też, że kilku z jego ludzi kiwa głowami. Tym razem nie uszło to uwadze von Tiera, którego kości policzkowe wyraźnie zacisnęły się. Nawet jeśli Hanza ukarała go za swoje eksperymenty, to druga strona barykady stała mu ością w gardle.
- Nasza “wolność” kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiego człowieka. Tylko niezawisłe prawa moralne mogą utrzymać nas w ryzach. Nie jest moralnym prowadzenie eksperymentów na ludziach panie Von Tier - szlachcic wycelował palec wskazujący w przywódcę kompanii wilka. Agent tylko splunął. Poświęcił szlachcicowi spojrzenie, zdające się mówić ,,nic o tym nie wiesz”.
- Osiągnięcie kolejnego pułapu wszczepionych implantów nie jest warte ludzkiego życia. Ludzkie życie jest bezcenne. Nie kupią go żadne klejnoty - wycelowany palec przeniósł się na Gascota i Deborah.
- Nie macie moralnego prawa decydowania o ludzkim życiu. Nie macie prawa stawiać się na miejscu bogów testując broń chemiczną na swoich gościach. Na ludziach, którzy uwierzyli w mir waszego domowego ogniska. Broń masowego rażenia może przesądzić o zwycięstwie we wojnie. Ale czy jest tego warta? Czy myśleliście kiedyś o przyszłości? Co po upokorzeniu hanzytów? Czy Kamienny Herb ma spadkobierców? Czy chcecie świat w którym wasze dzieci, albo dzieci waszych dzieci będą chodzić w maskach na naukę? Bo nie wiadomo czy z wiatrem nie spłynie gaz waszego pomysłu?
Deborah pokręciła głową. Co dziwne, zdawała się patrzeć na La Croixa z pewnym szacunkiem. Powiadało się, że dobry strateg zawsze miał poznać równego sobie.
- Czasem polityka wymaga ofiar. Lepiej poświęcić mniej osób teraz, niż dopuścić do ruchawek później. Sądziłam, że przynajmniej pan to zrozumie, że ktoś musiał przyjąć to brzemię.
Tymczasem szlachcic splótł dłonie za plecami.
- Słyszeliście historie o starożytnych miastach na dnie oceanu. O cywilizacjach nieskończenie potężniejszych od naszej. Po dziś dzień gdy jakiś lurker odnajdzie sprzęt z tamtych czasów, to nasi najlepsi inżynierowie tygodniami go badają, a kolejne miesiące próbują odtworzyć technologię. Tak rodzą się przełomy. Jak więc to się stało, że jesteśmy my, a nie Oni? Powiem wam. Oni zapomnieli o moralności. Kierowali się zimną logiką, która usprawiedliwiała nawet najpodlejsze występki. Zapomnieli o wartości ludzkiego życia.
W tych słowach był pewien paradoks. Richard zabił z zimną krwią jednego z buntowników. Czy to nie przeczyło jego logice? Jednak tego wahania nie było widać na twarzy. Być może dlatego, że w głowie przywołał obraz kierującego się zimną logiką Coopera.
- Walker - wyciągnął palec w stronę przywódcy zarażonych - rozumiem twoją chęć zemsty. Odebrano ci wszystko. Ale czy to daje ci prawo stać się potworem? Czy bomby będą lepsze dla naszych dzieci niż gaz? Zabite w wybuchu będą mniej cierpieć?
Shagreen jako jedyny nie skomentował jego pytań. Milczał, zaś stan jego twarzy skutecznie utrudniał określenie jego emocji.
Richard odwrócił się do Eliasza.
- Trzeba natychmiast podpisać porozumienia pokojowe. Zlikwidować tę chorą broń. Odciąć ludzi takich jak Barensowie od kontroli nad organizacjami takimi jak Black Cross.
Tym razem szlachcic czekał na odpowiedź zebranych
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline