Kiron nie dyskutował z jej dowodzeniem. W takich chwilach potrafił bardzo sprawnie słuchać i wkrótce połączył się już ze służbą zdrowia. W Norze były szpitale, ale ich skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Mimo tego - i tak były lepsze niż ta chwilowa pierwsza pomoc, jakiej udzielała Danika, na chwilę nawet zapominając o swoich ranach. Problem w tym, że w tej gorączce kazała Desowi myśleć.
Chłopak rozejrzał się jeszcze, szukając potencjalnych celów. Na ich szczęście, Hell Raiders uznali to za prywatne porachunki i nie wypadli z baru w wielkiej liczbie, co przekreślałoby wszelkie szanse. Przez takie uliczki jak ta nikt jednakże tu nie przejeżdżał po zmroku, szczególnie kiedy w okolicy usłyszano strzały. Musiał coś wymyślić sam i jego wzrok padł na furgonetkę, na tyle starą i zacofaną technologicznie, że była szansa ją zwinąć. Cholera wie gdzie się tego nauczył, ale drzwi wyrywał w sposób bardzo bezpośredni.
Kiron skończył gadać. Adam odebrał.
- Cześć mała - zagadał. To był znak, że nie był zalany w trupa. Ani w pełni trzeźwy.
- Karetka za dziesięć minut - poinformował starszy z braci, dając drugą opcję. |