Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2018, 21:04   #308
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Dwójka podoficerów wyglądała jakby mieli zzielenieć do końca. Zerkali na siebie nawzajem to co jakiś czas rzucając ukradkowe spojrzenia przez salę w kierunku trzeciego spiskowca.
Brown 0 złapała jedno z nich i powoli pokręciła głową. Popatrzyła każdemu z nich w twarz, rzucając bezdźwięczne “przepraszam”. Ryzykowali za dużo i za dużo mogli stracić, a ona nie potrafiła siedzieć cicho, z boku i tylko na to patrzeć. Raz już zmarnowała sobie życie, co szkodziło zrobić to ponownie? W głowie usłyszała skrzek Zoe, przed oczami stanęła jej wiadomość otrzymana jeszcze w kanałach.
“Jesteś trupem. Pogódź się z tym, tak łatwiej.”
Wstała nagłym zrywem z kanapy, prostując się na baczność nim przerażenie nie odebrało jej do końca władzy nad ciałem.
- Sir, nie… wiemy gdzie… są. Mieli opuścić lotnisko. - wydukała, prawie odgryzając sobie język - J… tyle wiemy… i nic… nic poza tym. Zos...zostaliśmy tu, n-nie mamy łączności. K...kosmoport jest n-niedaleko. J… jak się ma auto. B...burza miesza sygnały. T...to mój granat - oddychała panicznie, równie panicznie mrugając żeby nie popłakać się przy tylu świadkach - M...mój pomysł. I… m-moja wina. T… tylko moja. Ponoszę… pełną. Odpowiedzialność z-za ten alarm. Zn-znam też proced… procedury karne. - skończyła mówić, oddychać też.

- Lubisz pomagać ludziom. - zaśmiał się cicho i sucho kapitan zerkając z zaciekawieniem na wyprężonego skazańca.

- To nieprawda! To był mój granat a reszta wykonywała tylko moje rozkazy! - krzyknęła zaraz srg. Johnson też wyprężona, mokra od stresu tak samo jak informatyczka po drugiej stronie sali.

- O proszę. Nie ma żadnego oskarżenia, winy a nagle mamy dwa przyznania się do winy. - roześmiał się oficer zerkając to na blondynkę to na czarnowłosą kobietę. W końcu wyraźnie zawiesił wzrok na kapralu. Ten wydawał się wręcz roztapiać od potu ale nie był chyba w stanie wydusić z siebie ani słowa.

- Ale to temat poboczny. Wiem, że oni gdzieś tu są. I wiem, że ich znajdę. Prędzej lub później. No chyba, że znajdą ich szybciej xenos. Bo z tym też trzeba się liczyć. - kapitan rozłożył ramiona i przestał się uśmiechać. Wyglądał jakby smutna alternatywa jakiej wolał uniknąć jednak stawała się nieubłaganym faktem. - Czy macie mi coś na ten temat jeszcze do powiedzenia? - zapytał patrząc po kolei na każdego z trzech pocących się spiskowców. Tym razem najszybsza okazała się sierżant.

- Jest tak jak mówiła Brown 0. Sprzęt szwankuje, straciliśmy łączność. Nie wiemy gdzie są. - odpowiedziała z trudem prąc do przodu zdanie po zdanie. Oficer MP pokiwał głową i otrzepał dłonie z resztek spalonego popiołu.

- No trudno. Wolałem to rozegrać inaczej. Ale skoro tak chcecie to rozegrać. - powiedział i spokojnie wyjął z kieszeni chusteczki którymi wycierał swoje smukłe dłonie. Otworzył usta by coś powiedzieć i zszedł z krawędzi konsolety gdy widocznie otrzymał jakiś meldunek. Westchnął i spojrzał na informatyka. - Delgado przejmij go. - powiedział zbywajac temat. Sam dalej wycierając sobie dłonie wznowił marsz kierując się ku wyprężonej na baczność blondynce. Znowu chciał coś powiedzieć ale tym razem ubiegł go Delgado.

- Panie kapitanie, powinien pan to zobaczyć. - zdziwienie i może nawet niepokój informatyka był i widoczny i słyszalny. Kapitan który już zdawał się być jak odpalony pocisk skierowany ku srg. Johnson zatrzymał się i po momencie wahania ruszył jednak w stronę konsolety zajmowanej przez informatyka.

- Co to ma być? - zapytał po chwili obserwacji tego co było widać na ekranie. Brwi mu się uniosły gdy widocznie nie był pewny co widzi.

- No nie jestem pewny. Ale to gdzieś w okolicy ich schronu. - powiedział też niepewnie informatyk. Potem chwilę ściszyli głosy i wymieniali uwagi głównie obserwując ekran. Po chwili kapitan podniósł głowę i popatrzył z zastanowieniem na Brown 0. - Lubisz pomagać tak? No to chodź. Zapraszam. Pomóż nam. - i rzeczywiście wskazał miejsce jakie wcześniej zajmowała właśnie Brown 0.

Informatyczka pokiwała głową. Odpowiedzieć słowami nie dała rady. Na sztywnych nogach, zataczając się na boki, podeszła do krzesła. Wstrzymywała oddech przechodząc obok kapitana. Czego chciał? Jaki schron? Ludziom wewnątrz bunkra groziło niebezpieczeństwo? Znaleźli Karla i Elenio? Kamera uchwyciła Sarę?
- J...jak mogę pomóc? - zdobyła się aby wydobyć z krtani proste zdanie.

- Dobrze chyba radzisz sobie z szumem i zakłóceniami. - uśmiechnął się kąśliwie oficer MP. - Spróbuj więc coś z tego wyciągnąć. W końcu przecież tam mogą być ci co wyjechali z lotniska i nie mamy na nich namiaru. - dodał ironicznym tonem MP-i wskazując na ekran. Tam zaś było chyba jakieś nagranie z kamery. Całkiem możliwe, że z jakiegoś drona. Ale widocznie była uszkodzona bo obraz trzeszczał i śnieżył zupełnie jakby kamera odbijała się co chwila po jakiś kamieniach, schodach czy czymś podobnym.

- Spróbuj wzmocnić sygnał albo inaczej ustalić skąd nadaje. dopowiedział swoje Delgado.

Rosjanka przytaknęła krótko, kładąc rozdygotane dłonie na konsolecie. Widziała właśnie kogoś z poszukiwanych? Z MP obok i za plecami działania poza wyznaczonym spektrum musiały zostać zawieszone, a zostały jeszcze dwie kartoteki. Sary i Svena. Gdyby nie kocioł, wystarczyłoby 10 minut... teraz jednak nie wiedziała czy da radę i kiedy. O ile w ogóle.
Zostawało jedno: spróbować zadowolić żandarmów i czekać na okazję, modląc się aby dziwny sygnał nie okazał się zgubą dla nikogo, kogo Maya uważała za bliskiego.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline