Jedna z dłoni Roela ukryta pod grubym czarnym materiałem zacisnęła się na chropowatej powierzchni metalowego trzonka. Druga sięgnęła głębiej za plecy. Dało się słyszeć ciche dzwonienie łańcucha i po chwili poniżej krawędzi płaszcza zwiesiła się najeżona krótkimi grubymi kolcami kula. Akolita, który w tej chwili nie był akolitą, zerwał się do biegu zrzucając z ramion wierzchnie okrycie pod którym skrzętnie skrywał pamiątkę z przeszłości. Surowy w całości wykonany z żelaza korbacz.
Pierwsze uderzenie nie roztrzaskało stwora, tak jak planował Frietz, a w dodatku ten zdołał go sięgnąć. Teraz był już zbyt blisko kreatury by bawić się w wyrafinowaną walkę. Musiał zakończyć to szybko.
Jego ciało mimo gabarytów z niecodzienną zręcznością pozwoliło kolczastej kuli kontynuować ruch tak, by nie straciła pędu, a wręcz go zwiększyć.
Drugie uderzenie musiało załatwić sprawę. Rozpędzona broń zmierzała w kierunku ramienia trzymającego kraty. |