Dom był, co się rzucało w oczy, zamieszkały, na dodatek nie przez jedną, a przez kilka osób. I wyglądało na to, że byli to stali mieszkańcy, a nie przypadkowi goście.
- Rabusie? Wszystko zależeć będzie od okoliczności. - Detlef machnął wyciągniętym zza pasa pistoletem. - Proszę sobie wygodnie usiąść, a potem porozmawiamy. Mam kilka pytań. Na początek jedno - co tutaj robicie? Wszak te domy podobno są opuszczone.