Niestety dla Łowcy, musieli trochę poczekać. Eskadra Saber odleciała z powrotem na Gwiezdny Niszczyciel, zaś towarzysze stracili około godzinę, zanim Gubernator planety przybył do hangarów, wraz z większą ilością swoich urzędników, techników i ochroniarzy. Sam władca miasta i być może planety, był starszym mężczyzną w dobrze wykonanym, ale obecnie nieco sfatygowanym stroju, modnym jakieś kilkanaście lat temu w Senacie Republiki.
-
Gubernator Samo-La. - Pułkownik przedstawił wchodzącego.
Ten skinął głową i zwrócił się do Lyria.
-
Nie wiem, jak panu dziękować, kapitanie Khort. Z wiadomości, które otrzymałem wynika, że być może uratował pan przynajmniej całe miasto, przywożąc tu lekarstwo. Chciałbym panu osobiście podziękować. Pułkownik informował mnie, że poszukujecie Hutta Miki?
Przyjął od Navy datapad i poświadczył przyjęcie ładunku. Jednocześnie z poświadczeniem wyświetliły się informacje które potwierdzały wyłączną własność PROROKA ustanowioną na Lyrio Khotra i anulowały nagrodę za jego głowę. Gubernator nie dał po sobie poznać zdziwienia, kontynuował.
-
Mika to dość… nietypowy przedstawiciel swojej rasy. Myślę, że sam się pan o tym przekona, gdy go pan znajdzie. Zajmował się badaniem tuneli kopalni, obecnie zamkniętej. Proszę – podał Lyrio klucz elektroniczny –
tym możecie otworzyć wrota do kopalni, jeśli chcielibyście się tam udać. Poza tym, może znajdziecie jakieś informacje w jego biurze?
Jeden z asystentów Gubernatora podał Sane’owi inny klucz elektroniczny, oraz coś co wyglądało na kartę dostępu do pojazdu.
-
To kopia kluczy do biur Miki, oraz karta dostępu do ciężarówki, zaparkowanej przed hangarem. Możecie z niej korzystać jak długo jesteście w Tel Bollin.
-
Niestety rozładunek leku potrwa. Mamy mało sprzętu i ludzi, a nie chcemy ryzykować uszkodzenia zawartości skrzyń. Tak więc Wasz statek musi tu poczekać, przynajmniej dzień lub dwa. Jeśli chcecie, mogę wam wskazać hotel, w którym zorganizowaliśmy dla was pokoje. Na koszt urzędu. – wtrącił się pułkownik.
Po chwili odeszli na bok, aby zająć się koordynacją rozładunku. Tu niestety mieli rację. U huttów i na ISD „Vengeance” pracowało dużo droidów ładunkowych, które sprawnie i bez przerw mogły zajmować się magazynami PROROKA. Tutejsi mieli tylko swoje ręce, bo nawet wózków repulsorowych jakby… nie było.
-
Faktycznie, ręcznie to im się zejdzie. – stwierdził Sane.
-
No więc co robimy, kapitanie? Mamy do wyboru kanały, tam gdzie szedł hutt, lub jego biura. – z nieodgadnionym wyrazem twarzy Nava spoglądała na Lyria.
Ziggy wyświetlił holograficzną mapę miasta. Było ono zbudowane niemal na planie okręgu, dokładnie wypełniając szczyt płaskowyżu, na którym było zbudowane. Z jednej strony, przy samym murze granicznym wznosiła się wielka wieża, naprzeciw niej, w osi miasta, po drugiej stroni okręgu znajdowały się hangary. Po chwili zapaliły się dwie kropki.
-
Panie Lyrio, Tutaj znajdują się wejścia do kopalni.
-
Dość daleko. – Nava skrzywiła się.
-
Panno Navo, tutaj natomiast znajdują się biura hutta Miki. – Ziggy wskazał drugi punkt.
-
Prawie tyle samo drogi co do kopalni, tylko w drugą stronę. Nie mogli sobie tych biur bliżej postawić? – Sane nie był zachwycony widokiem na planie.
Po chwili Gubernator wraz z Pułkownikiem podeszli do grupki Łowcy. Samo-La zwrócił się do Lyria.
-
Mamy jeszcze jeden problem. Wygląda na to, że załoga wieży, gdzie mieszczą się stanowiska artyleryjskie i centrum łączności, nie odpowiada na próby połączenia, a człowiek, którego tam posłaliśmy długo nie wraca. Dostaliśmy jakiś fragment wiadomości, ale jest nie do odczytania… kapitanie, czy mógłbym poprosić o pomoc? Czy byłby pan skłonny zbadać dla nas wieżę? Póki co nie mamy ludzi, aby ich tam posłać…