09-05-2018, 16:27
|
#98 |
Administrator | Morn spochmurniał, gdy burmistrz skończył swe wywody. I nie chodziło tu o rozłożenie zapłaty na dwa lub więcej miesięcy. Cała sprawa z mordowaniem ludzi i zwierząt wyglądała co najmniej dziwnie. Każdy znany Mornowi (choćby ze słyszenia) drapieżnik musiał coś jeść, a tym czymś były ciała ofiar.
Od biedy można było zrozumieć zabijanie dla zabijania, ale i tak niektóre z trupów powinny zostać skonsumowane. Albo przynajmniej nadgryzione.
Wysysający krew wampir? Wampiry zostawiają inne ślady.
Chodzące drzewko, zabijające istoty, w których żyłach płynęła krew?
Nigdy o czymś takim nie słyszał, ale to nie znaczyło, że takie istoty nie istniały. Wszak niektórzy twierdzili, iż na ziemi i niebie znajdują się rzeczy, o których nie śnili najwięksi nawet fantaści. Kto wie... Może i takie stwory zamieszkiwały mniej cywilizowane regiony świata.
Spojrzał na Tanisa.
- Trzeba będzie jutro ruszyć na zwiedzanie okolicy - powiedział. - I, na wszelki wypadek, zaopatrzyć się w trochę ognia.
Ideą roślinostwora, polującego na ludzi i zwierzęta, postanowił podzielić się z Tanisem kiedy zostaną już sami. |
| |