Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2018, 09:59   #23
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Tabliczka smakowała tak jak wyglądała, podobnie ciecz - ot czekolada z wodą. Jednak po dwóch kęsach i kilku łykach potrzeby Olgi były już zaspokojone. Azjaci szybko się oddalili wymieniając między sobą jeszcze mało pochlebne komentarze na temat pilota Polki.
- Oczywiście - odpowiedział biały mężczyzna - “niejawne lub poufne”, “brak danych”, to jest jak najbardziej typowe - człowiek wykrzywił usta w płytkim uśmiechu.
- Twój transfer pojawi się lada chwila… - mężczyzna wymownie spojrzał w kierunku sporej, pustej platformy, na której mogłoby zmieścić się cztery “spodki” Tatiana. - “lada chwila” może jednak potrwać jeszcze kilkadziesiąt godzin. - Olga wreszcie zobaczyła w swoich okularach personalia rozmówcy: Agnar 1406, oficer logistyczny.
Jeśli poprzedni “port lotniczy” (czy stacja kolejowa - w zależności od tego którą Olgę by o to spytać) wydawał się duży, ten był gigantyczny i znacznie bardziej ruchliwy. Różnej wielkości “spodki” pojawiały się i znikały w różnych miejscach. Gdy Olga rzuciła wzrokiem za siebie zorientowała się, że maszyny Tatiana już tam nie ma. Z i do pojazdów prowadziły długie korowody ludzi, głównie białych. Niemal każdy nosił jakiś rodzaj karabinu. Żołnierzy okrywał szczelny pancerz i jedynie dzięki temu iż większość miała zdjęte hełmy, Olga rozpoznawała w nich ludzi.
- Mogę skierować cię do kantyny, gdzie będziesz mogła poczekać na swój transport. Ewentualnie proponuję krótką wycieczkę na Ur. - zaproponował mężczyzna, okulary przybyły Oldze z pomocą: Ur, planeta na której orbicie znajduje się stacja.
Kobieta odruchowo odgarnęła włosy z ramienia, by zrobić cokolwiek ze swoimi rękami, gdy mózg przetwarzał setki tysięcy a może i milionów bodźców i informacji, chcąc podjąć jakąś decyzję.
- Chcę dowiedzieć się jak najwięcej. Chętnie zobaczę Ur. - Rzekła w końcu Olga, przyglądając się rozmówcy i temu jak był ubrany, bo w odróżnieniu od Słonka, Agnar więcej zakrywał niż odkrywał. Mężczyzna nosił ciasną marynarkę i wąskie spodnie, które wpuszczone były w oficersko wyglądające buty. Nie tylko obuwie zresztą przywodziło na myśl skojarzenia z siłami zbrojnymi. Krój kompletu nosił podobieństwo do galowego munduru komandora. Kolor, który w pierwszej chwili (po oślepieniu latarką) Olga wzięła za czerń, okazał się wyjątkowo ciemnym fioletem. Odcienie fioletu były zresztą bardzo popularnym trendem wśród rzeszy ludzi przetaczających się przez pomieszczenie. Żołnierze, których pancerze były przeważnie czarne lub szare, nosili fioletowe emblematy i przepaski. 1406 spojrzał na Olgę z pewną nutą podejrzliwości.
- Jaasnę… - Agnar postąpił kilka kroków do przodu, zatrzymał się dając czas Polce na dołączenie. - Jeśli masz jakieś pytania na które SO nie jest w stanie odpowiedzieć, mogę spróbować ci pomóc, oczywiście jeśli nie przekroczy to moich kompetencji.
Aż rwał się do pomocy, jak sarkastycznie zauważyła któraś z Olg w głowie, a druga przytaknęła niechętnie.

***

330
Nie musiała długo czekać, cztery kobiety i pięciu mężczyzn (w tym Tatian) zaatakowało ją jednocześnie. Ranny wcześniej facet, odkuśtykał do najbliższej ławki i dopingował resztę. Poza agresorami w pomieszczeniu wciąż było co najmniej kilkanaście osób. Kilkoro kontynuowało ćwiczenia jednak większość z ciekawością przyglądała się całemu zamieszaniu. Podobnie czyniła Słonko.
Ela postanowiła skupić się na tym by oberwać jak najmniej. Choć pomały zaczynałą sie obawiać, że jak tak dalej pójdzie nigdy stąd nie wyjdzie, bo zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał jej przywalić. Po wzięciu na siebie kilku ataków postanowiła wyprowadzić pierwszy cios. Nie wkładała w niego całej siły. Musiała wyczuć na ile może sobie pozwolić by nie zrobić przeciwnikowi zbyt dużej krzywdy. Musiała też przy tym nieco przyśpieszyć gdyż napastnicy nie tylko umieli ciosy zadawać ale ich unikać. Metodą prób i błędów Elżbieta pojęła, że jeśli chce, potrafi poruszać się dość szybko. Tym sposobem Polce udało się sprzedać jednemu z mężczyzn efektownego placka w twarz który posłał napastnika na ziemię. Człowiek co prawda szybko odturlał się na bok i sprężyście podniósł do góry. Jego policzek jednak szybko puchnął a oko obficie łzawiło.
- Ale osrani jesteście! - zrugała swoich towarzyszy jedna z kobiet, po czym dziko rzuciła się na Elżbietę. Agresorka była niezwykle gibka, torpedowała podbrzusze i twarz Polki ciosami (dość irytującymi) jednocześnie unikając jej zamachów. Przynajmniej narazie.
Co ci ludzie mieli w głowach?! Profesorowa była zrozpaczona. Chciała skończyć to wszystko, odejść gdzieś… gdziekolwiek. Czy w tym miejscu nie było nikogo normalnego?!
Ela agentka parsknęła. Ona bawiła się całkiem nieźle. Do tego to ciało. To było coś niesamowitego. Wykonała szybki krok w bok i kopnęła atakującą ją kobietę w brzuch.
Ciało napastniczki zakołysało się, jednak kobieta była przygotowana na cios i udało jej się zabsorbować jego impet własną muskulaturą. Jednak pozostali napastnicy nie stali bynajmniej z założonymi rękami… już trzymali w nich ciężarki. Na tyłgłowy Elżbiety spadła czterokilogramowa hantla trzymana dwuręcznie przez mężczyznę. Cios wytrącił Polke z równowagi na tyle by zatoczyła się do przodu Nim Elżbieta podparła się wyciągniętą do przodu dłonią, na jej plecy zdążyło już spaść kilka podobnych kawałków żelaza.
Ela przetoczyła się do przodu by móc swobodnie się podnieść. Nie powinna żyć po takim ciosie! Chciała dotknąć swojej głowy by sprawdzić czy nie ma w niej dziury, ale nie wyglądało na to, że ekipa jej na to pozwoli.
- Może … - Uderzyła zamierzającego się na nią faceta łokciem w odsłonięty podbródek co mogło zakończyć się tylko w jeden sposób: Nokautem, mężczyzna zatoczył się do tyłu i upadł na podłogę
- .. wystarczy. - Powiedziała polka, spróbowała się cofnąć tak, by chociaż nie mieć nikogo za plecami. Manewr ten nie należał jednak do prostych, udał się więc jedynie częściowo: Elżbieta może i nie miała za sobą nikogo kto ją atakował, wciąż jednak znajdowała się tam jedna ławeczka na której zlany potem mięśniak wyciskał jakieś ciężary. Boże… jak on stęczał. Siłacz pozostawał niezainteresowany toczącą się w pomieszczeniu walką, jednak przed sobą oraz po obu bokach, Polka wciąż miała całą grupę napastników. To mogło trwać jeszcze bardzo długo. Z oddali Słonko przyglądała się scenie z narastającą ciekawością.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline