Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2018, 11:27   #62
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację



Sen przyniósł ukojenie. Wilczyca była przyjemnie ciepła. Dla Żenii wreszcie znalazła się chwila wytchnienia. Słoma w stodole zdała się wygodniejsza niż najwygodniejsze łóżko.

Po chwili leżała na stogu i wpatrywała się w błękitne niebo.
- Przepraszam za lakonicznego smsa. Twój brat siedzi w moim mieszkaniu. Ma dostęp do mojego sprzętu. Mógł spętać duchy z moich fetyszów. W teorii rozpiąłem wszystkie urządzenia z naszej sieci, ale będziesz musiała zmienić telefon i konto w chmurze. Szykuje mu pewną niespodziankę. Muszę sprawdzić jak sobie radzi w walce na kleivy.

Ubrany w garnitur Zaar we śnie miał parę oczu. Dziewczyna miała też wrażenie, że jest przystojniejszy niż w rzeczywistości.Ona zaś nie miała żadnego śladu po ranie brzucha.

- Nie idź się z nim bić. Chciałam z niego zrobić przynętę. Wystawić go policji. Zamienić w zbiega przed Pentexem. - Żenia oglądała wyśnionego Zaara bojąc się nieco, że pojawi się tam zaraz Smok. - On jest manipulatorem. Wszyscy jesteśmy. Popełni kiedyś błąd. Możemy mu w tym pomóc przy okazji budując kontakty w policji. - uśmiechnęła się lekko - poza tym stęskniłam się.

- Wiem - odpowiedział, choć nie wiadomo na którą część rzuconych przez brunetkę twierdzeń odpowiedział.
- Mam kontakty w policji. Właśnie kombinuję jak zrobić nalot na własne mieszkanie i jednocześnie odsunąć podejrzenia od małego, biednego Jarosława. Opowiedz jak poszło ze Spiralami. Czarny nie odebrał ode mnie telefonu.

- Aha - Żeńka skwitowała elokwentnie - Normalnie. Podejrzany o współpracę z terrorystką i powiązany z Ukrainą były agent ABW wpadł ci do chaty, bo zbierałeś materiał o ostatniej aferze. Twoje życie jest zagrożone bo wariat myśli, że coś znalazłeś a Ty kompletnie nie wiesz o co mu chodzi. Czujesz się prześladowany czy coś. A ze Spiralami - dziewczyna westchnęła - pięciu od nas nie żyje, dwójka ich i kilkudziesięciu ichnich krewniaków ubita. Alfa, szaman i dziewucha nawiali. Czarny był na naradzie. Tuchola jest częścią Poznania teraz. Szara chyba się do mnie przekonała. Przyjechać do Poznania?

Zaar mrugał. Chciał rzucić cierpki komentarz o tym, że nie lubi gdy ktoś uczy go co ma robić. Jednak nie zdążył.Gdy usłyszał o piątce zabitych przysiadł na snopku i złapał się obydwoma dłońmi za głowę. Wiadomość o Tucholi w ogóle zdawała się do niego nie dotrzeć. W końcu spojrzał na brunetkę ze strachem w oczach.
- Ale Tobie nic nie jest, prawda?

- Nic. Wszystko jest ok. - odruchowo ukryła prawdę - Czekam na rozmowę z Czarnym. Ale usnęłam. No i teraz gadamy.

- Eh. Ciekawe jak się Antek w tym odnajduje. Tydzień temu był ledwie naszym szamanem. Teraz jest alfą. Nasza wataha rośnie. Ciekawe jak poradzi sobie z odpowiedzialnością - gdzieś w domyśle wyczuła, że Zaar nigdy nie wierzył w Buraka, który był poprzednim alfą. Czy gdyby nie Żenia, to cokolwiek z wydarzeń, które zaszły miałoby miejsce?

- Wydawał się zainteresowany odrestaurowaniem wilkołaków w Europie środkowej. Więc jak mu pomożesz i poradzisz dobrze to pewnie ogarnie ten burdel. - Żeńka miała minę wcielonej niewinności.

Wilkołak pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Tak, dobrze się stało. Ten Caern też jest dobrym pomysłem. Gdy zyskamy przychylność duchów to atak na Pentex będzie łatwiejszy. Kto konkretnie poległ?*
- Tańcząca w Deszczu i kilku ludzi Harada. Szrama mało nie straciła nóg ale Czarny ją uleczył. Przepraszam za to oko. - dodała już cicho, niemal pod nosem, zdając sobie sprawę, że w zasadzie od wydarzeń w domu Kowalskiego nie miali czasu pogadać sam na sam. - Ale może zrobisz fetysz ze sztucznego, cyberoka? Będziesz jak terminator.
Zaar zdawał się doceniać łagodne przekazywanie informacji. Spochmurniał słysząc wieści o wilkołakach. We śnie, w którym ukrył brak oka nie potrafił ukryć żalu po martwych towarzyszach broni. Jednak nie skomentował tego. Przez moment chciał skomentować fetysz cyberoka, ale i to odpuścił. Zamiast tego usiadł na snopku słomy obok Żenii. Objął ją i przycisnął jej ramię do siebie.
- Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiała, ale od tej utraty pamięci jesteś przyjemniejsza. A może to przemiana tak zadziałała? Nie wiem.
To co zdawało się być dobre dla wszystkich stało się ich przekleństwem. Zaar znowu miał tę swoją minę zbitego labradora. Żenia niemal czekała aż słowa „musimy się rozstać” padną z jego ust. Może powinna wysłać go na terapię?

- Wiesz, z tego co widzę nie było zbyt wielu wspomnień, które napełniałyby szczególnym optymizmem i miłością do świata. - burknęła dziewczyna - Może to też ma coś wspólnego, z tym że jestem garou a nie krewniaczką? Inaczej do mnie podchodzicie, bo głupio traktować “jedną z was” jak mięso armatnie albo chodzącą macicę? Nie pomyślałeś o tym? - Żenia spojrzała z gniewnym wyzwaniem na Zaara, mając w nosie jego wyższy status.

- Może - labrador nie odwrócił wzroku, tak jak możnaby się po nim spodziewać.
- Cóż, nie wszyscy jesteśmy tak źli jak nas odbierasz. Ale mam nadzieję, że gdy odzyskasz wspomnienia to będziesz taka jak teraz. Nie taka jak wtedy.
Zabrał ramię i odsunął się lekko.
- Teraz może spróbuj się wyspać - wstał powoli ze snopka.

- Nie powiedziałam, że wszyscy jesteście źli. - Żenia też się podniosła z jakimś zrezygnowaniem. Chciała opowiedzieć Zaarowi o swoich wątpliwościach i tym, że zastanawia się nad odzyskiwaniem wspomnień.
Chciała mu opowiedzieć o tylu rzeczach: o pobycie u Spiral, o nowym totemie i swoich obawach przed rozmową z Czarnym, podzielić się wrażeniami i radością, że Tuchola dołączyła do Poznania, że Szara ją zaakceptowała, opowiedzieć o krewniakach i o tym, że gadała z Burakiem i jak się z tym czuła... ale... jego kolejne słowa jednak ostudziły jej zapędy. Miała wrażenie, że oddala się od Jarka i że mimo uczuć jakie do niej podobno żywił, on jej nie rozumie.

Z jakimś smutkiem pomyślała, że może tak ma być.

W końcu i tak musieli się rozstać.

Pokiwała głową bez słowa.

Sen się rozwiał. Zanurzyła się w ciemność.


***


Poczuła szturchnięcie. Chciała jeszcze pospać. Jednak szturchający jej nie pozwolił. Przez sklejone powieki zobaczyła Czarnego z palcem przy ustach. Machnął głową, żeby podążała za nią. Szrama na moment uniosła glowę, ale zaraz ją opuściła robiąc miejsce dla wstającej Żenii.
Czarny opuścił stodołę, a przez drzwi do środka wleciało rześkie powietrze poranka.
Żeńka ziewnęła rozdzierająco i zatrzęsła od chłodu poranka drepcząc za Szponem Cieni. Przetarła zaspane oczy i objęła rękoma by zatrzymać ciepło Szramy przy sobie.
- Czarny? Spać nie możesz? - zamarudziła jak dzieciak o jeszcze pięć minut w łóżku. - Czy wiek już zaczyna doskwierać?
Dziewczyna doczłapała do szamana od duchów.
Czarny patrzył w las. Las, który kilka godzin wcześniej był teatrem działań wojennych. Las, który skrywał śmiertelnego wroga.
- Nikolai Horváth coś ci mówi? - spytał w końcu zupełnie z czapy szaman. Na niebie robiło się powoli jasno, choć nadal nie było widać słońca. Do wschodu zostało może z pół godziny. Pierwszą oczywistą odpowiedzią był, że nie mówi jej kompletnie nic. Jednak byłaby to nieprawda. Na pewno jakiś Horváth był w teczce od Buraka.

- Ty to wiesz jak budzić dziewczyny. - Żeńka znalazła sobie niziutki wystający pieniek i przysiadła na nim namyślając się - Zdaje się, że był w teczce Tomka. A co?

- To członek watahy Harada. Władca Cieni. Kilkanaście miesięcy temu pojawiłaś się tutaj. Zaczęłaś się prowadzać z tym Nikolaiem. Nie wnikam w naturę relacji. W każdym razie przez kilka tygodni byliście nierozłączni. Oni tak, jak my myśleli, że jesteś krewniakiem, więc wciągnęli cię do rodziny. Potem ty musiałaś wyjechać. W trzy tygodnie później Nikolai przestał odbierać telefonu. Harad go próbował odnaleźć. Nic z tego. Dalemir postawił Wahadełko. To samo, którym ja ciebie szukałem. Nic nie pokazało. Horváth przepadł jak kamień w wodę. Potem pojawiłaś się ze mną. Śmierdząca Żmijem. Harad zaczął składać jakieś głupie podejrzenia. Ten cały plan był nieprzemyślany. A on przystał na niego w nadziei, że zginiesz. Budzę cię przed świtem, bo chcę, żebyś wiedziała czego możesz się spodziewać ze strony naszego gospodarza - mówił cicho. Monotonnie. A jednak mówił to dlatego, że się o nią martwił. Albo jak wszyscy grał we własną grę.
- Jeżeli jest w tej teczce, to pozbądź się go. Nie wiem jak Harad do tego by podszedł, ale coś mi mówi, że widziałby w tym obciążający cię dowód.

- Wygląda na mój modus operandi - uśmiechnęła się krzywo ale bez zwykłej dla siebie przekory raczej z jakimś zrezygnowaniem. Czuła, że wydarzenia dwóch ostatnich dni wycisnęły na niej jakiejś piętno i wyssały z niej siłę - Jasne, że plan nie był przemyślany. - wzruszyła ramionami - Mieliśmy omówić szczegóły z Haradem. Co to tego Nikolaia...pewnie jest w Łodzi. Skoro nie mogłeś mnie znaleźć a ja tam byłam przez trzy dni, to jakoś zdaje się to być logiczną opcją. Pewnie mają jakieś zabezpieczenia. Tylko… skoro ja wyjechałam a jemu zniknięcie zajęło trzy tygodnie to… co się działo w tym czasie? To było przed czy po moim zniknięciu?
- Przed. Dużo przed. Kilkanaście miesięcy temu. Według mnie to było jakoś zanim związałaś się z nami - w głosie Czarnego brakowało pewności.

Nagłe olśnienie spłynęło na brunetkę:
- Dlatego Szrama przy mnie waruje? - dodała lekko cynicznie i cicho bo poczuła jakby Parch wbił jej srebrne ostrze raz jeszcze w brzuch - Ma mnie mieć na oku?
- Waruje? Nie. Widzisz lupusy, urodzeni jako wilki, nie znaja kłamstwa, podstępu, ironii. Są niezwykle prości. Myślę, że Szrama przekonała się do ciebie, bo walczyłyście ramię w ramię. W walce na śmierć i życie. Akurat w jej wypadku naprawdę nie doszukiwałbym się drugiego dna. Ale ludziom Harada nie ufaj.
Żeńka, która w tym momencie postanowiła nie wspominać nic na temat swojego nowego opiekuna, po słowach Czarnego poderwała lekko głowę.

“Żebyś wiedziała, czego możesz się spodziewać ze strony naszego gospodarza.”
Gdzieś w głębi umysłu piknęła uśpiona i zasypana tymczasowym poczuciem bezpieczeństwa nieufność.
No tak.
Przecież sama chciała dołączyć do Tucholi zamiast do Poznania. Nawet nie zdziwiło ją przeświadczenie, że Czarny będzie próbował zagrać jej własną kartą przeciwko niej samej.
Nie jest częścią jego watahy.
Nigdy nie była.
Jakby na przekór jej myślom Czarny się odezwał. Zrobił też krok w jej stronę i rzekł:
- Jest coś, co chciałbym, żebyś wiedziała. Ale najpierw przyrzeknij, że nie zdradzisz tego nikomu.

Żenia siedziała nieruchomo z zadartą do góry głową.
Patrzyła na szamana, o którym myśl pozwalała jej jakoś przejść spotkanie ze Spiralami.
Czujne spojrzenie zdradzało walkę jaką toczyła by pozwolić sobie mu zaufać.
- Czarny… mówże. To Ty mi usunałeś wspomnienia czy jak? - próbowała rozładować napięcie jakie odczuwała - Komu mam zdradzić skoro nikt mi nie ufa?
- Ja ci ufam - przywalił niczym młotem Czarny - to co? Dotrzymasz tajemnicy?
- Mhm, coś wykombinował? - Żeńka była faktycznie ogłuszona oświadczeniem Szpona Cieni chociaż wciąż podejrzewała go o jakąś grę.
- Byłabyś ciut bystrzejsza, to już byś sama wykombinowała. Na moje szczęście nie jesteś - uśmiechnął się drwiąco. - To co, dajesz słowo, czy zmieniamy temat? Wiesz liczę, że uwiniemy się ze wszystkimi do południa - Czarny spojrzał na wschód, gdzie niebo powoli czerwieniało*
- No co? - wzruszyła ramionami dziewczyna - Wiele rzeczy mi wychodzi z kombinowania. I nigdy nie twierdziłam, że jestem bystrzejsza niż Ty ani ktokolwiek inny, nie? - Żeńka sama nie wiedziała po co ciągnie tę dyskusję - No, daję. Pomogą z tym caernem?
- Pomogą - odpowiedział na ostatnie pytanie.
- Pewnie nie wiesz kim sa Niosący Światło. Prawda? W zasadzie mało kto ze starszyzny wie, a ty ze swoją pamięcią nawet jeżeli wiedziałaś, to próżno nam tej wiedzy szukać. Widzisz mam pomysł jak wykorzystać twój szczególny zapach - ten eufemizm uderzył w Żenię. Dziwna odmiana po “smrodzie”.
- Widzisz, ci którzy przynoszą światło często muszą na co dzień działać tak jak ty wczoraj. Muszą udawać, że pomagają Tancerzom Spirali, Wampirom, Pentexowi. Myślisz, że mogłabyś wykorzystać swoją wadę by pomóc społeczności Garou na szerszą skalę?*

WIlczyca z całych sił powstrzymywała szeroki uśmiech, jak wyciekał z każdego pora w jej ciele.
Spuściła wzrok by Czarny nie wyczytał prawdy w jej spojrzeniu.
- Zanim Ci odpowiem, musisz coś wiedzieć. Ale teraz Ty przyrzeknij, że nie powiesz tego nikomu. - zagrała w jego grę. Nie wątpiła, że w zmęczonym do tej pory życiem Antonim Ogórku leżą pokłady ciekawości równie wielkiej jak u niej samej.
Skinął głową i mruknął coś pod nosem, co zapewne było przyobiecanynm słowem honoru.

- Tam coś się stało. - Żenia podniosła się by stanąć naprzeciwko starszego Władcy Cieni - Chcieli bym weszła do labiryntu. Ale się nie zgodziłam. - z jakiegoś powodu zaczęła szeptać - Stanęło na tym, że mówiłam z ich totemem. - zawiesiła głos wpatrując się z napięciem w Alfę.
Mężczyzna kiwnął ze zrozumieniem.
- Ich totem musi być bardzo potężny. Większość nie potrafi rozmawiać z wilkołakami. Dlatego plemiona potrzebują szamanów znających mowę duchów - stwierdził fakt. Nie oceniał, nie komentował. Czekał na dalszą część historii.

- Mhm jest. - młoda wilkołaczka pokiwała zdecydowanie głową - Jest. - przypomniała sobie wrażenie jakie na niej zrobił smok i nieco pobladła. - Miałam do wyboru dogadać się z nim albo Pieśń Udręki by mnie zabił. No… i dogadałam się… z Zielonym Smokiem. - dodała już ledwo słyszalnie.

Czarny słuchał z uwagą. Przez moment milczał bez ruchu. W końcu kiwnął głową.
- To nawet lepiej. Moim patronem jest Tajfun. Burzowy Smok - powiedział tak, jakby oznajmiał, że nia śniadanie jajecznica.
- To na cholerę mnie naciągałeś na Kojota skoro masz własny totem? - prychnęła dziewczyna.
On zaś przyłożył palec do ust.
- To właśnie ta tajemnica, o której nie możesz nikomu nic powiedzieć. Pamiętasz jak przed ta akcją wspominałem, że możesz zdecydować się na osobisty totem? To nie było bez powodu. Jesteś bardzo zdolna, co udowadniasz każdego dnia. Dziwisz się, że chcę mieć ciebie u siebie? Kojot od lat udaje, że ma mnie pod swoimi skrzydłami. Nikt z Poznania nie wie, że jestem Niosącym Światło. Zresztą… teraz muszę się zająć watahą dużo bardziej niż kiedyś. Nie mogę sobie pozwolić na zostawianie swoich ludzi na długie tygodnie.
Czarny zacisnął szczękę, przez co zyskiwał wygląd twardziela. Przechylił lekko głowę.
- Czy teraz już masz jasność dlaczego mi tak zależało na tobie w naszych szeregach?
Żenia pokiwała spokojnie.
- Jest jeszcze jedno. To nie było moje pierwsze spotkanie z Pasikonikiem. Ten nóż, fetysz jest od niego. Jak to możliwe skoro wcześniej nie byłam garou?
- Nadal nie mamy pojęcia o trzech dobach twojego życia. Może wtedy coś się zadziało? - zapytał Antoni.
- Może. - westchnęła Żeńka - To co teraz? Wszyscy do Poznania?
- Chciałbym najpierw z tobą i Szramą ruszyć do Handlarza wspomnieniami. Zwłaszcza, skoro miałaś już wcześniej układy ze Smokiem - powiedział dość stanowczo szaman.
- Myślę, ja ta mniej bystra, że lepiej umocnić pozycję watahy i twoją. Założyć caern. Mieć wsparcie tych Twoich duchów. Skoro Harad ma coś do mnie, może próbować coś kombinować zrobić Tobie i wataże. Szczególnie, że Poznań rośnie nagle.
- Nie. Harad nie wystąpi przeciw nam otwarcie. Dla nich honor jest ponad wszystko. Może będzie chciał znaleźć na ciebie haka i przez to zdyskredytować mnie - zawahał się - Nie. Na pewno będzie chciał tak to rozegrać. Ale oficjalnie nam pomoże. Żeby mieć się czym chełpić. Za to jeżeli coś ze smokiem ustalałaś i nie pamiętasz, to czułbym się spokojniejszy i pewniejszy gdybyś odzyskała te wspomnienia.
- A ja nie wiem sama czy to dobry pomysł. Podobno jestem lepsza w tej wersji. - mina Żeńki faktycznie była niepewna i jakaś nieśmiała.
- Co to znaczy lepsza? - wyraził swą wątpliwość przywódca stada.
- Burak twierdzi, że silniejsza. Inni, że przyjemniejsza. Taka Bondar 2.0. Swoją drogą czemu nie zaatakowaliście ichniej bazy? Nie mogliście użyć wahadełka? - dziewczyna odruchowo odwracała uwagę od siebie.
- Wahadełko korzysta dość aktywnie z pomocy duchów penumbry. Tych najbliższych. Tam gdzie byłaś musiało ich nie być. Nie do końca wiem na jakiej zasadzie. Może ich szaman jest bardzo dobry w te klocki. Może emanacja Żmija zakłócała nasze wahadełko. W każdym razie nie wiemy gdzie jest ich baza. Bondar 2.0… - powtórzył Antek i zaraz dodał: - brzmi jak nazwa jednego z fetyszów Zaara.
- Pfffff - Żenia przewróciła oczami - I co jeszcze? Aaaa co z tymi krewniakami? Może dać ich Zapalniczce pod opiekę?
- Nie wiem jeszcze. Znaczy ustaliliśmy, że trójka trafi do nas, a trójka do Harada. Szrama nie chciała zajmować się ludźmi. Jednak na opiekę nad nimi w tej chwili nie mamy środków. Też myślałem o Zapalniczce. Bo fizycznie chciałbym, żeby Tomek zabezpieczył im utrzymanie w Poznaniu.
Nagle zupełnie niespodziewanie złapał dziewczynę za rękę.
- Zostaniesz Niosącą Światło?
- Znaczy szukasz kozła ofiarnego, żeby przekazać pałeczkę a samemu spijać śmietankę i płaszczyć zadek na tronie Alfy? To mi proponujesz? - Żenia powstrzymywała uśmieszek.
- Nie. Proponuję ci dołączenie do wroga i życie w ciągłym strachu. Proponuję ci wystawienie się na największe wypaczenia. Związanie się ze sługami Żmija. Proponuję ci taniec na linie nad przepaścią. A jeżeli ci się nie uda, to nikt po tobie nie zapłacze. Ba, może nawet przyjdą opluć twój grób - odpowiedział szaman, a w jego głosie nie było nic z drwiny.
- Nooo jak tak stawiasz sprawę, to jak mogłabym się oprzeć takiej propozycji. - Żenia niby kpiła ale minę miała poważną. - Ten Putin Cię tak nakręcił? - ścisnęła lekko dłoń Alfy - Mam wrażenie, że ktoś mnie przygotowywał albo do tego albo do bycia Spiralą, Czarny.
- Wątpię - uciął - ale mam prośbę. Zanim zdecydujesz się dołączyć, to odzyskamy Twoje wspomnienia. Nie chcę, żeby coś nagle wypłynęło. Że będziesz musiała wybierać, między mną a czymś innym. Pewnie za chwile wstaną ludzie Harada. On będzie chciał porozmawiać. Wypytać o tancerzy. Ja będę przy tej rozmowie. Będę cię bronić jeżeli zajdzie potrzeba. Ale nastaw się na nóż w plecy z jego strony. Ta uśmiechnięta góralska twarz to pozór.

- Mam wrażenie, że nie umywa się Mazutowi do stóp - skrzywiła się dziewczyna - Dostał ich na tacy. Jeszcze mu nie dość?
Czarny pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Twój brat też ma swoje miejsce w moich planach. Ale najpierw Caern. Jeszcze jedna rzecz musi zostać między nami. Chłopaki z Tucholi. Dołączyli do nas. Wiesz dlaczego?
- Bo im się chapnie więcej honoru w caernie niż w lesie?
Czarny pokiwał przecząco głową.
- Bo ich kruk nie jest tak potężny jak twój smok. Nie mówi do nich w naszym języku. A żaden z nich nie mówi mową duchów. Michał nawet nie mógł przedstawić Krukowi w czym rzecz gdy postanowił zrezygnować z jego opieki.
Szaman szczerzył się.
Szczerzyła się i Żenia.
- No cóż… wyciszenie nie poszło tak jak miało. - rozłożyła ręce z niewinną minką w końcu wyzwalając dłoń z uścisku Czarnego - A pokojowe połączenie watah, na pewno punktuje na Twoją korzyść.
- Punktuje - przyznał kiwając głową szaman.
- Za sześć nocy od dziś postawimy ten Caern. Do tego czasu muszę mieć pewność, że nie przywleczesz ze sobą czegoś, czego teraz nie pamiętasz. Dlatego chciałbym, żebyśmy dziś poszli do Handlarza Wspomnieniami. - Czarny wykładał swoje dalsze plany.
Żeńka spochmurniała.
- Mhm. - niby rozumiała powody i w sumie się z nimi zgadzała. Ale najzwyczajniej w świecie się bała. Te przebłyski jakimi obrywała od czasu do czasu odstręczały, odrzucały. Nie chciała więcej bólu i cierpienia. Nie chciała kolejnych obrazów krzywdy. Nie miała w sobie jednak też dość siły by przeciwstawiać się Alfie po raz trzeci tego poranka - Skontaktuj się z Zaarem. Musimy wywalić komórki. Na wszelki wypadek.
- Zaar coś kombinował, że nas niby teraz wyświetla gdzieś na antypodach. Ale tak, powinniśmy je wyrzucić. Choć nie wiem na ile to podziała. W mieszkaniu Zaara jest Wielki Czarny Notes.
W głowie Żenii pojawiło się wspomnienie małej czarnej książeczki w jakiej Zaar miał zapisany numer do jej brata.
Słońce pojawiło się już nad lasem. Ciepło w miły sposób ogrzewało ich twarze. Zapach lasu był intensywny. Powietrze rześkie. Mogłaby zapomnieć o całym otaczającym ją świecie, gdyby nie fakt, że brzuch miała owinięty bandażem i przeszyty kilkoma szwami. Niestety Czarny wyczerpał źródło swej mocy, więc musieli ją połatać inaczej niż magicznym dotykiem.

- Chodź, nauczę cię medytacji. Dzięki temu wzmocnisz swoją więź z duchami i z przodkami.
Czarny nie czekając na jej reakcję ruszył w stronę wzgórza osłaniającego zabudowania.

Chcąc-niechcąc podreptała posłusznie za Alfą.
Po którymś kroku zachichotała:
- A Zaar się martwił o Ciebie i o to jak się odnajdziesz w roli wielkiego szefa. - Żenia przyspieszyła kroku by zrównać się z Ogórkiem. - A jak się odnajdujesz? - dopytała bezczelnie ciekawsko.
- Powoli - odpowiedział już lakonicznie niczym Czarny z Poznania.
- Siadaj - wskazał jej miejsce na zielonej trawie i samemu najpierw uklęknął a później opadł tyłkiem na swoje pięty. Zamknął oczy i wciągnął głęboko powietrze.
- Najtrudniejszej jest oczyszczenie umysłu. Próbowałaś kiedyś nie myśleć o niczym?

- Nie pamiętam - uśmiechnęła się kpiąco dziewczyna, moszcząc się na przeciwko - Teraz zaczniemy mruczeć ommmmmm i siegać po zen?
- Nie wiem co to zen. Nie myśl. Nie mów. Oddychaj. Powoli. Zacznij chłonąc nie tylko powietrze, ale i duchy wkoło - mówił spokojnym głosem.*

- Mmmhmm - mruknęła leniwie. Nim zamknęła oczy, przyglądała się Szamanowi dłuższą chwilę jakby widząc go po raz pierwszy. Nie myślała o niczym przeciągając spojrzeniem po zarysie szczęki, linii nosa i brwi, zmarszczkach i fałdach skóry. Z fałd skóry jej myśli automatycznie skoczyły na załamania w smoczych łuskach i Żeńka wspomniała nie tak dawne spotkanie z Pasikonikiem, jak zaczęła pieszczotliwie nazywać Zielonego Smoka.

Myślenie o Pasikoniku nie pomagało odegnać trosk. Wręcz przeciwnie. Wiedziała, że w walce nie pomógł ani jej, ani żadnemu innemu ze swych dzieci. Jak miała nawiązać z nim więź? Albo z innymi duchami? Wsłuchiwała się w oddech Czarnego. Jego patronem też był smok. Też ukrywał to przed swoją watahą. Przed ich watahą?

Jednak w końcu się udało. Poczuła energię duchów. Poczuła się jak naczynie, które znów się napełnia.

***


Słońce było już wysoko, gdy przyszedł do nich Dalemir. Szaman watahy Sokoła.
- Harad chce was zobaczyć. Oboje. Potem wyjeżdżamy - ton mężczyzny był obojętny.
Czarny wstał i wyciągnął rękę w stronę rannej brunetki i odrzekł:
- Już idziemy.

Żeńka podciągnęła się do góry.
- Dalemir… - puknęła poufale mężczyznę lekko łokciem gdy ruszyli - … ja wiem, że mnie masz w dupie i jakoś to przeżyję, z żalem bo z żalem. Ale Ty jesteś szamanem u Harada, co jest Twoim Alfą nie? A Czarny tutaj jest też szamanem, ale to on jest Alfą. To nie powinno być tak, że zgodnie z Litanią należy mu się szacun? - Żeńka miała szczerze przyjacielski uśmiech na twarzy i spojrzenie okapujące niewinnością, gdy dopytywała mrukowatego jegomościa.

Swoją drogą zauważała też podobieństwa między dwoma szamanami.
- Przecież nie powiedziałem nic bez szacunku - szczerze się zdziwił.
- Przerwałeś nam medytację - powiedział Czarny przez zęby.
- Ja.. ja - nagle Dalemir zaczął przypominać jeszcze innego szamana jakiego spotkała Żenia - ja przepraszam.
Czarny jedynie parsknął a Żenia poklepała Dalemira po łopatce z przyjacielską minką.

***


Tym razem spotkanie nie odbywało się na zewnątrz, ani też w stodole w której wszyscy spali. Szli prosto do małego domku z czerwoną dachówką. Żenia zauważyła, że ci, których widziała rannych poprzedniego dnia byli już praktycznie kompletnie zdrowi. Najpierw ją to zaskoczyło, potem przypomniała sobie, że natknęła się jedynie na dwóch przeciwników uzbrojonych naprawdę groźnie.

Domek był mały i ciasny. Czarny musiał się schylić by przejść przez drzwi, a nie należał do szczególnie wysokich mężczyzn.

Harad siedział w starym fotelu przy drewnianym stole. Było to jedno z dwóch pomieszczeń w małym budynku. Czech gestem ręki odprawił Dalemira i wskazał swoim gościom miejsca na krzesłach przy sporym stole z surowego drewna.

- Żenia, to może opowiesz mi jak tam było? Z Tancerzami - gdy to powiedział, znów miała to dziwne uczucie, jak wtedy, gdy pierwszy raz usłyszała od Zaara o Tancerzach Czarnej Spirali. *

- Strasznie - dziewczyna wcisnęła dłonie między uda i gibnęła do przodu by zaraz skrzywić się z bólu. - Dziwnie. Zimno. - Żeńka rzucała skojarzeniami, a gdy wspomniała wizję po drugiej stronie zasłony otrząsnęła się i zbladła. Wzruszyła ramionami nie umiejąc oddać wszystkiego słowem. To wszystko i tak miała wrażenie, nie dobiegało jej bratu do pięt - Ciemno. - dodała w końcu.

- Cóż, tacy są Tancerze. Ale spisałaś się. Ich przywódca został ciężko ranny. Ich szaman też długo nie spróbuje swych zagrań z duchami. Możemy spokojnie pomówić o budowie Caernu pod Poznaniem. Opowiedz mi proszę o tym jacy oni byli. Czego mogę się spodziewać gdy już zaliżą rany? - Harad oparł łokcie na stole i złożył dłonie pod brodą zasłaniając tym samym usta i świdrując Żenię w skupieniu. Czarny zaś nie dał po sobie niczego poznać. Jego twarz była rozluźniona i doskonale obojętna.
Żenia przyglądała się mowie ciała Harada ze spokojem. Wypowiadał się jakby miał wiedzę o Tancerzach w małym palcu. Skoro tak to czemu wypytuje ją o to jacy byli?
- Cieszę się, że zdecydowałeś się udzielić pomocy w sprawie caernu - uśmiechnęła się ciepło i z radością - To ważne by społeczność garou miała więcej takich miejsc. By mieć siły do walki ze Żmijem. - uśmiechnęła się szerzej jak szczeniak, którego dopuszczano do narady Alf. Szukała w oczach górala powiązania, nitki. Przemieściła się ku stołowi i oparła łokciem - kopiując nieco ruch Harada.
- Jeśli ciężko ranni to chyba niewiele będą próbować? - spojrzała to na jednego to na drugiego Alfę - To wy z nimi walczycie od ponad roku, więc łatwiej przewidzieć następne zagrania wroga wam niż mi. Ja tam byłam ledwo 12 godzin.Jeden jest niewidomy - to Alfa, drugi się jąka to Szaman, dwójkę osiłków ubita przez Szramę i mnie z pomocą Czarnego. Została jeszcze jedna dziewczyna. Niespecjalnie rozważali przy mnie co zrobią na wypadek przegranej z Tobą. - mina Żenii była niepewna - Miałam ich wam wystawić. Nie było wiele czasu na poznawanie ich tajnych sekretów.
- Czyli została tylko trójka. Dobrze. Bałem się, że mają kogoś jeszcze. Ich broń, coś o niej wiesz? - zapytał twardym głosem.*
- Pieśń Udręki - Alfa - ma uszy jak nietoperz, i klika językiem. Ma duży nóź - zabił nim Tańczącą w deszczu. Szaman - Fedir - włada nie wiem czym, jak się to nazywa. W umbrze przywołuje takie czarne ludzkopodobne stwory. Nie jest je trudno zabić, ale problemem jest ich liczba. Może ich mieć dziesiątki. Dziewczyna nie wiem. No i mają jeszcze sporo krewniaków. Sporo mięsa armatniego. - Żeńka rzuciła pogardliwie i z ukrywanym gniewem.
- Ten nóż ślepego… on był przepełniony energią Żmija, Nigdy nie widziałem czegoś takiego - głos Harada wskazywał, że góral zaczyna wspominać walkę. Zignorował ton dziewczyny. Nawet nie drgnął. “Krewniacy to mięso armatnie.” Zdanie tak samo prawdziwe jak: “niebo jest niebieskie, a trawa zielona”.
- W każdym razie ślepy napieprzał jak Rutger Hauer w “Ślepej furii”. A ten szaman? - zapytał Harad po chwili milczenia.
- Związał ducha ziemi. Albo ducha lasu. Nie wiem do końca. Wypaczył go. Według mnie cały obszar należący do nich jest dla nas szczególnie niebezpieczny. Z drugiej strony ten jąkała nie jest w stanie kontrolować tych istot poza swoją sferą wpływów. Dlatego nie będzie w stanie nas zaatakować - Czarny mówił szybko i pewnie. Po wojskowemu.
- Nie wiem. Noża nie widziałam aż do polany. A jąkała nie był zbyt gadatliwy. - Żenia mówiła z namysłem. Ciekawa była, czy każdy tak bardzo zlewa kwestię krewniaków. Zaczynał jej świtać plan długoterminowy. - Mam wrażenie, że oni mają coś osobiście do Ciebie, Harad. - rzuciła powoli.
Harad pokiwał głową. Musiała mieć rację.
- Postawimy ten Caern i wtedy ich zmiażdżymy. Tymczasem jeszcze jedna sprawa.
Wielki Ahroun pochylił się i sięgnął po coś pod stołem. Po chwili rzucił na stół pojedynczą kartkę. Spadła ona kawałek od Żenii. Wyglądała jak CV. Zdjęcie przedstawiało młodego, gładko ogolonego mężczyznę. Na oko kilka lat starszego od brunetki. Obok był szereg informacji.
“Nikolai Horvath, lat 24, student elektrotechniki i informatyki, uniwersytet Praski. Później kilka wzmianek jak imię ojca i matki. Ich zawody. Adres zameldowania.
- Teraz pogadajmy o nim. I być może o innych - ręce Harada już nie zasłaniały mu twarzy. Teraz spoczywały na blacie odsłaniając krzywy uśmiech. Uśmiech kojarzący się z wyszczerzonymi kłami.

Żeńka pochyliła się by przyglądnąć się bliżej kartce.
Spojrzała na fotkę licząc, że obraz twarzy coś jej przypomni.
Wzruszyła ramionami, gdy żadno wspomnienie nie przemknęło jej przez myśl. Westchnęła.

- Ok - spojrzała na obydwu mężczyzn pytająco - Co Ci potrzeba? - uniosła brwi.

- Mówiłem, że niczego nie pamięta. Powinniśmy odbyć tę rozmowę dopiero po spotkaniu z Handlarzem wspomnieniami - powiedział twardo Czarny.
- Ale ta kartka była w jej teczce! Tej samej, którą miała w samochodzie - Harad powiedział wyraźnie zdenerwowany.
- Czyli gdy ja poszłam do obozu Spiral, żeby ich Tobie wystawić, Ty kazałeś swoim ludziom przegrzebać moje rzeczy? - Żenia spytała chłodno - Jeszcze czegoś brakuje w moim plecaku?
Harad westchnął ciężko.
- Nie. Tylko tę jedną kartkę zabrałem, choć myślałem o całej teczce. Jak myślisz, dlaczego to zrobiłem? - pytał wojownik z wyzywającą miną. Czarny zaś jakby delikatnie się odsunął od Żenii. Położył łokcie na blacie. Podparł głową. Obserwował dyskusję tej pary. Niczym trener, który patrzy jak jego podopieczna poradzi sobie na ringu.

- Bo Ci zależy. - mruknęła Żenia po chwili obserwacji wskazała na CVkę. Zmrużyła oczy ale ton jej zmiękł nieco - Pomogłam teraz? Pomogę gdy będę mogła i z tym. Teraz nie mogę, bo nie pamiętam nic. A zamiast rozgrywać mnie za plecami, więcej możesz ugrać dla siebie i dla watahy grając w otwarte karty. - Żenia pochyliła się nieco - Ty masz przewagę. Znasz mnie. Pamiętasz. Znasz Czarnego dłużej niż mnie. Znasz Szramę i chłopaków z Tucholi. Myślisz, że wszyscy tak na moje piękne oczy polecieli? Mimo, że od kilku dni śmierdzę Żmijem?
Przez moment zdawało się, że na zacienionej twarzy Czarnego pojawił się uśmiech. Natomiast Harad oparł się w swoim fotelu. Myślał chwilę. Trawił przekaz dziewczyny. W końcu przechylił się z powrotem do stołu i powiedział:
- To, że śmierdzisz nie jest problemem. Czarny też śmierdział, gdy był młodszy. Bardziej mnie martwi coś innego. Widzisz, gdy ktoś jest wilkołakiem, to jest. I już. Mój syn jest wilkołakiem, choć ma sześć lat. Czekamy na jego przemianę. Ale całe plemię wie, że jest wilkołakiem. A Ty?
Wielki mężczyzna wstał i sięgał głową prawie do sufitu.
- Ty byłaś krewniakiem. Ale już nie jesteś. Takie rzeczy się nie zdarzają. No, chyba, że jesteś Tancerzem skór.

W głowę Żenii trafiła fala bólu i przenikliwego zimna. To nie Tancerze Czarnej Spirali napawali ją przerażeniem. To od pierwszego razu, gdy rozmawiała z Zaarem podświadomie wzdrygała się na myśl o TYCH Tancerzach. Jednak dreszcz nie był wspomnieniem. Nie niósł obrazów. Była to pewna porcja wiedzy, która wypłynęła z oceanu niepamięci.

- Tancerze skór to miejskie legendy - zaprotestował Czarny - wiesz dobrze, że był tylko Samuel, a wraz z jego śmiercią nikt już nie pamięta rytuału.
- To jak chciałnbyś uzasadnić to, że nie była wilkołakiem, a teraz jest? - Wyrzucił wojownik wprost w twarz szamana.

Czarny wstał. Zmierzył większego wilkołaka.
- Ona… jest… Kami… - wycedził przez zęby z naciskiem na każde słowo.

Harad parsknął śmiechem.
- To poleciałeś. Tancerze Skór byli prawdziwym zagrożeniem jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. A o prawdziwych Kami nikt nie słyszał od setek lat.
- Tym bardziej nie dziwi, że pojawiła się teraz - Czarnemu nie udzieliło się rozbawienie towarzysza.
- Harad, Czarny. To jest gadanie po próżnicy. - Żenia podniosła się powoli i spojrzała najpierw na Harada potem na Antoniego. - Harad możesz pytać, rzucać oskarżenia, nakręcać spiralę paranoi. Czarny i ja możemy się pluć i powtarzać “ona nie pamięta”. Mamy w planach wizytę u Handlarza. Chcesz to chodź z nami. - brunetka podeszła dwa kroki bliżej górala - po ostatniej wizycie w Umbrze im więcej tym lepiej. Ale nie marnujmy więcej czasu na jałowe gadki. Chcę móc widzieć w Tobie sojusznika. I chcę być Twoim sojusznikiem. Garou jest coraz mniej, a straciliśmy kilku dopiero co wczoraj. Możecie sobie pozwolić na utratę kolejnego? - Żenia powoli wysunęła dłoń ku Słowakowi. - Kami czy nie Kami?

Harad odwrócił się od wyciągniętej dłoni. Stanął przy jednej z zamkniętych okiennic. Światło wpadało między szpary w drewnie i oświetlało jego twarz i tors. Było wyraźnie widać, że toczy walkę sam ze sobą. Pod skóra pracowały jego mięśnie szczęk. W końcu się odwrócił. Położył lewą dłoń na karku. Przechylił głowę i wyciągnął prawą rękę w stronę Żenii.

- Do Handlarza pójdzie z tobą Dalemir. Ja muszę się zająć przygotowywaniem obrony pod naszą nieobecność. Teraz muszę wyjechać i spotkamy się pewnie dopiero na budowie Caernu. Walczyłaś dzielnie. Oby Czarny się nie mylił - nie było już śladu śmiech na jego twarzy.

- Dziękuję, Harad, za wszystko. - Żenia uścisnęła wielką jak bochen dłoń, dając Alfie Srebrnych Kłów smak satysfakcji na koniec - Bądź ostrożny - poprosiła nieśmiało - i do rychłego zobaczenia.

Spojrzała na Czarnego pytająco, czy zostawić ich samych. Harad skinął głową w podzięce i wrócił za stół.
Czarny otworzył drzwi od małego domku przepuszczając w nich Żenię. Wyszedł praktycznie zaraz za nią. Widocznie na poziomie wodzów sprawy były załatwione dużo wcześniej.


***



- Uff, niezłe to było… - mruknęła Żeńka, gdy oddalili się od chaty - … co to jest Kami?
Spojrzała na Szpona Cieni kroczącego obok.

- Gaia jest wszechmocna. Może wepchnąć ducha wilka w ciało człowieka. Wtedy ma on podwójną naturę. Realną i duchową. Ale też ludzką i wilczą. Podobno tak powstały pierwsze wilkołaki. Co kilkaset lat pojawia się taki wybraniec. Ktoś, dla kogo Gaia ma specjalne zadanie. Często ten ktoś nie wie nawet o tym, póki Gaia osobiście mu owego zadania nie ujawni - mówił monotonnym tonem jednocześnie trzymając dobre tempo marszu.

- Aha - skwitowała Żenia. Jakoś nie czuła się ani wybrańcem ani nikim specjalnym. - No to fakt. Dobre wytłumaczenie. - zgodziła się jakoś obojętnie bo teorie Czarnego jakoś nie trzymały się dla niej kupy. - To co teraz? Poznań? Czy wyprawa w Umbrę? Myślisz, że dał się przekonać? Czy Dalemir ma mnie ubić na miejscu jak się mu coś nie spodoba?

- Nikt cię nie ubije w moim towarzystwie. Nie martw się. Teraz czas wrócić do Poznania. Jutro chciałbym spróbować odzyskać jeszcze nieco gnozy. Dzięki niej mogę więcej zrobić po tamtej stronie lustra. Dlatego jutro ruszymy do umbry. A jeszcze dziś spróbujemy spotkać się z Zaarem.
W końcu się zatrzymał, co niedawno ranna brunetka przyjęła z ulgą.

- No? Co? Co wydumałeś? - oparła się lekko o ramię mężczyzny przytrzymując wciąż piekący od srebra brzuch.

- Kojarzysz Tancerzy skór? Teoria Harada ma kilka logicznych fragmentów. Mam nadzieje, że wizyta u Handlarza cię oczyści z podejrzeń - powiedział spokojnie.

- A co jeśli nie? - Żeńka podniosła głowę - Albo jeśli w te kilka dni stało się coś zupełnie nieważnego? Wtedy oferta będzie nieważna, co? - dziewczyna puściła ramię szamana z drwiącym uśmiechem.

- Nie wycofam się ze swojej deklaracji. Ale Wielki Ojciec Piorun pozna twoją prawdziwą naturę tak czy inaczej. Zresztą, jeżeli jesteś Kami to też może się okazać, że Gaia przewidziała dla ciebie inną drogę. Sama widzisz - westchnął - dużo niewiadomych. Dlatego jutro o zachodzie słońca ruszymy do Handlarza Wspomnień.
 
corax jest offline