Na co pewnie by Shargoz zwrócił uwagę, gdyby nie był zajęta
ślicznotką, która to kręcąc zalotnie pupą, siedziała na jego udach.
-
Cordiana - odpowiedziała Druidowi dziewoja, słodko się uśmiechając. Spoglądała mężczyźnie prosto w oczy, do tego lekko gładząc dłonią jego policzek. Chyba jej się Shargoz spodobał…
- Muszę cię ostrzec, Cordiano. Twoja zbroja pełna jest szczelin, których to obecność taki znamienity zabijaka jak ja... potrafi wykorzystać. - Usta druida musnęły wpierw szyję, a potem wodzić począł językiem po jej obojczyku.
-Niechże tylko odkryję twoje słabe punkty, a pokonana zostaniesz i jako triumfator… zabiorę cię w ramach wojennego łupu, do mojego pokoju - mruczał żartobliwie, zajęty “podbojem”. Cordiana z kolei zachichotała zalotnie, pozwalając mężczyźnie kontynuować poszukiwania słabych punktów jej ciała. Tym razem zaś, jedna z jej dłoni znalazła się na torsie mężczyzny, zręcznie wślizgując się pod jego koszulę, wodząc pod nią paluszkami po torsie.
- Widzę, że znalazłaś szczelinę w mojej zbroi…- mruczał druid muskając czubkiem języka dekolt dziewczyny. -
Co więc planujesz zrobić… z tą wiedzą?
-
Wykorzystam ją na wszelkie możliwe sposoby - zaszczebiotała panienka, po czym bezwstydnie uchyliła rąbek swego stroju, odsłaniając dla mężczyzny pierś.
Usta mężczyzny przylgnęły do tej krągłości całując ją, a potem przyssały się do jej szczytu. Kurtyzana z pewnością czuła coraz bardziej ekscytującą “wypukłość” pod swoją pupą.
Mężczyzna rozkoszował się jej biustem przez chwilę, podczas której to ptak jego usiadł na stole strosząc piórka w irytacji. Nie lubił gdy jego chodzące drzewo poruszało się gwałtownie.
Druid oderwał się na moment od swojej zdobyczy by głośno oznajmić.
- Porywam tę oto wojowniczkę na mój plac boju. Czy jest jeszcze jakieś inne dziewczę które zamierza ją wesprzeć w tej walce? Czy też sama się przyjdzie zmierzyć z moją włócznią?
Uznał bowiem, że już nie ma po co tu dłużej przebywać. Mieszczuchy są takie delikatne i za łatwo się gorszą.
Krasnoludka, po krótkim spotkaniu z Durinem, szybkim krokiem zbliżyła się do stołu, po czym wychyliła kufel piwa. Głośno odetchnęła, opróżniła kolejny(!), i cichutko sobie beknęła. W końcu spojrzała na Shargoza, uśmiechnęła się, i trzasnęła pustym naczyniem o stół.
-
Podejmuję wyzwanie! - Powiedziała, z dziwnie szklącymi się oczami.
- Więc chodźmy... dziewczęta. Zobaczymy czy pokonacie bestię, czy legniecie bez życia próbując ją okiełznać- rzekł głośno Shargoz, który nie miał uprzedzeń rasowych wobec kochanek. I delikatnie dał znać siedzącej na jego kolanach kurtyzanie, by zsunęła się z nich.