11-05-2018, 14:39
|
#95 |
| Nędza, żółć i totalna klapa. Triple Kay nie przywykł do łykaniaich smaku. Na ringu nawet jak coś się nie udawało, to i tak w efekcie wychodziło na plus. Taki był screenplay. Triple Kay nie przegrywał. Mimo to sekret sukcesu w wrestlingu zawsze polegał na tym, aby jak najlepiej sprzedać się w scenariuszu. Toteż nawet gdy wyszło już, że dał ciała w wyczynówce, postawił wszystko na to by nie dać ciała w spektaklu. Dziarsko więc krocząc utytłany jak nieboskie stworzenie wrócił do reszty oczekujących na piątkę, taszcząc ze sobą tirową oponę. - Panie generale! - zasalutował uśmiechnięty od ucha do ucha stawiając wielgachną goodyearkę przed "wojskowym" - Melduję uszkodzenie jednego z gumiastych sektorów toru ćwiczebnego! Draństwo nie działa i nie daje się przeskoczyć! Niewykluczony sabotaż Czerwonych! ***
Mimo to zabawa podobała mu się. Strzelanie może i również nie poszło najlepiej, ale można się było parę razy spektakularnie rzucić, naprężyć bary, czy błysnąć białymi zębami do kamery. A ta czuł, że go lubi. Na koniec pozostało wysłuchać werdyktu i wytycznych co do dalszej części dzisiejszych zmagań. Wtedy też poczuł się już zupełnie jak w domu. Przegrali. Ruda specjalistka <fakt potwierdzony - specjalistka zawołana> od operowania wajchą i blondie z okładki jakiegoś Vogue'a, rozwaliły doktorkę z PhD i bezbrodą gnomkę z księgowej jaskini. No kurwa taki zwrot, że się białko w odżywce samo ścina. Mistrz gry był naprawdę genialny! - HUA! - zasalutował generałowi po czym poszedł się przebrać i ustalić jakiż to wspaniały plan będą realizować.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |
| |