|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-05-2018, 10:54 | #91 |
RPG - Ogólnie Reputacja: 1 | Kurt wraz z grupą wywiadu niebieskich został zamknięty w osobnym pokoju. Generał przyniósł im drewnianą skrzynkę, ale tym razem nie była to skrzynka alkoholu. Na rozkaz wyciągnęli materiały z zadaniem. Od razu pierwszy problem. Zadanie opierało się na alfabecie Morse’a. Kurt wolałby nuty, bo znaki z pięciolinii czytał jak nikt z uczestników. Ale kropki i kreski tu musiał się cały czas wspierać tablicami podanymi w materiałach. Rozwiązywanie zadania postępowało zbyt wolno. Całe szczęście, że Bethany i Dixie posuwały rozwiązanie zagadki. Dziewczyny widziały że Kurtowi nie idzie. Pewnie pierwsze na mnie zagłosują jak przegramy, przeszło mu przez myśl. No i czerwoni byli szybsi z roztrzaskiwaniem zadania. Piękna Alicia i rudzielec okazały się szybsze i bystrzejsze od niebieskich. To musiał być jakiś fart. Podano punktację: trzynaście dla czerwonych i pięć dla niebieskich. Ja pierdolę. Ta wpadka z zadaniami może mnie sporo kosztować. Jeszcze jest szansa wyprzedzić czerwonych i zdobyć punkty w strzelaniu. Muszę przyłożyć się do tego albo sam będę łatwym celem. Ostatnio edytowane przez Adr : 10-05-2018 o 10:58. |
10-05-2018, 22:19 | #92 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy... Ostatnio edytowane przez Zuzu : 10-05-2018 o 22:36. |
10-05-2018, 23:22 | #93 |
Reputacja: 1 | Przeprawa była nielekka, gdyby Jack był trochę młodszy, wygrywałby wszystko w cuglach, a tak musiał się nieźle napocić. Za dużo było tego czołgania się w błocku, w pewnym momencie miał dość robienia z siebie debila, jak ten fiut z wąsikiem zwący się Generałem był taki kozak, to niech sam da przykład... nawet nie zauważył, kiedy mu się wymsknęło i przez punkty karne niebiescy objęli prowadzenie. Wkurwiony, rzucił się do kolejnych wyzwań ze zdwojonym wysiłkiem. Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 11-05-2018 o 20:59. |
11-05-2018, 10:08 | #94 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 11-05-2018 o 12:04. |
11-05-2018, 14:39 | #95 |
Reputacja: 1 | Nędza, żółć i totalna klapa. Triple Kay nie przywykł do łykaniaich smaku. Na ringu nawet jak coś się nie udawało, to i tak w efekcie wychodziło na plus. Taki był screenplay. Triple Kay nie przegrywał. Mimo to sekret sukcesu w wrestlingu zawsze polegał na tym, aby jak najlepiej sprzedać się w scenariuszu. Toteż nawet gdy wyszło już, że dał ciała w wyczynówce, postawił wszystko na to by nie dać ciała w spektaklu. Dziarsko więc krocząc utytłany jak nieboskie stworzenie wrócił do reszty oczekujących na piątkę, taszcząc ze sobą tirową oponę.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
11-05-2018, 22:24 | #96 |
Reputacja: 1 | Nie miał pojęcia jak znalazł się w drużynie z łamigłówkami. Czarna dziura. Jedno z tych pijackich zaburzeń świadomości. Z pewnym zaniepokojeniem skonstatował, że ten fakt nie wzbudza w nim większych emocji. Cos takiego działo się nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Chociaż pierwszy raz na trzeźwo. Może znów powinien przestać. Dwa miesiące trzeźwości psu w dupę. Przed oczyma wyobraźni mignęło mu wspomnienie. Błysk fałszywej złotej monety znikającej w odmętach oceanu. Niewielki pomost na tyłach knajpy w której dwa dni temu odbywała się impreza integracyjna. Połyskujący żeton Anonimowych Alkoholików z napuszoną dwójką wpisaną w trójkąt przez chwilę unosi się na powierzchni by zniknąć na zawsze. Unity, service, recovery my ass. To by się nie sprzedało. Nikt nie chce oglądać przegranego, smutnego starzejącego się gościa, który sobie jest i zasadniczo nie robi nic ciekawego. Może gdyby to były dwa lata, nie dwa miesiące całą historię ktoś by nagrał, opakował i sprzedał. Jebać to. Da radę bez tych świętoszkowatych farmazonów. *** O ile rozumiał wrzaski idioty w oficerskim mundurze przegrali. Mieli przed sobą jeszcze tą infantylną farsę z paintballem, zanim będzie mógł utopić swoje wewnętrzne demony w whisky, i kto wie, może w ramionach Myszatej. Krótka narada nieco podniosła jego poziom entuzjazmu. Plan potężnego wrestlera, nawet jeśli nie był drogą do wygranej, z pewnością powinien urozmaicić ten przygnębiający dzień i zapewnić parę punktów u publiczności. Zajął stanowisko stając pewnie na rozstawionych nogach z karabinem na ramieniu. Przez głowę po raz kolejny przeszło mu, że zajebiście wygląda w mundurze. Uśmiechnął się krzywo w oczekiwaniu na sygnał startowy.
__________________ Show must go on! |
11-05-2018, 23:06 | #97 |
Reputacja: 1 |
|
12-05-2018, 00:20 | #98 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | BHP - Alicia i Frank
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |
12-05-2018, 02:41 | #99 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |
13-05-2018, 10:47 | #100 |
Reputacja: 1 | Kolejna część rywalizacji i wyzwania wojennego. Wszystko zostało powiedziane, sprzęt wydany, amunicja w odpowiednich kolorach załadowana, opaski przywiązane na hełmach – regulaminowo, lub na ramionach – mniej regulaminowo, ale też akceptowalnie. Zawyły syreny – raz, dając znak na rozpoczęcie przygotowań. A potem dwa razy – na rozpoczęcie walki. I adrenalina zaczęła krążyć po żyłach. Tym bardziej, że tuż przed samym starciem z megafonów dobiegł ich głos Mistrza Gry. Tym razem jednak spowodował, że serca uczestników zabawy zatańczyły w dzikim rytmie. - Wow! Nowina sprzed chwili! Właśnie program pozyskał nowego, tajemniczego sponsora, który zasilił budżet naszego show tak niesamowitą kwotą, że nie powiem, jaką. Powiem jednak, że zmienia ona reguły naszej zabawy! Zwycięzca bierze pięć milionów dolarów!!!! Pięć pieprzonych baniek!!! W najukochańszej walucie świata! Ale to nie wszystko, pacany! Bo dwie osoby: te z drugiego i z trzeciego miejsca – dostaną po milionie! Szczęściarze! Mam nadzieję, że to was zmotywuje do dania z siebie jeszcze więcej, chociaż już teraz mamy bardzo, bardzo dobrą oglądalność! Jesteśmy z was zadowoleni, jak cholera! Szkoda, że niewielu z was zobaczy tę kasę! A teraz – idźcie i rozmnażajcie…. sorryyyyyyy…. zabijajcie się! I ruszyli. Chociaż zabijanie było, rzecz jasna na niby, za pomocą kulek wypełnionych farbą. Ruszyli, niektórzy oszołomieni informacją. Inni, lekko zaniepokojeni, bo w słowach „tajemniczy sponsor” wyczuwali coś… złowrogiego. Coś, co niczym cień rozpostarło nad nimi niewidzialne skrzydła. Chociaż były to pierwsze prawdzie chmury. Zanosiło się na zmianę pogody. Taktyka Czerwonych była czysto defensywna. Wynik 13:5, dawał im naprawdę ogromną przewagę. Wystarczyło, że gdzieś dobrze się „zabunkrują” i poczekają na wroga. I wybrali do tego celu kręgielnię, najlepiej nadające się do obrony miejsce. Czy to jednak nie było zbyt łatwe do przewidzenia? Niebiescy musieli atakować, lecz nie mogli zapomnieć o obronie. Musieli pilnować flag i wybrali do tego celu altankę nad jeziorem. Większość jednak ruszyła w teren, do ataku. Niebiescy Doś szybko wypatrzyli miejsce gdzie prawdopodobnie krył się wróg i flaga. Kręgielnia. Jedno wejście. Dodatkowo częściowo zasłonięte. Kilka okien. Łatwe do obrony. Nie mieli jednak wyjścia. Musieli uderzyć i zdobyć sztandar lub zginąć w walce. Więc zaatakowali. I wpadli w zasadzkę. Bo, jak się okazało, część wrogów zaczaiła się na dachu skąd zaczęła strzelać. Pierwsza otworzyła ogień April zdejmując celnym trafieniem Madueke. Murzynka oberwała w hełm z taką siłą, że żółta farba rozbryzgała się wokół. A potem poderwała się reszta z Czerwonych i zaczęła strzelać z różnym skutkiem w dół. Na zaskoczonych przeciwników. Powietrze przeszyły charakterystyczne dźwięki wystrzeliwanych kulek z paintballa. Jack Sulivan miał wyrobione oko. Zdjął więc kolejnych dwóch Niebieskich – Patrick White oberwał w pierś, w momencie kiedy jego rozgorączkowany umysł zastanawiał się czy strzelać, czy się kryć i odpadł z gry. Tony był drugi. Rudzielec oberwał w maskę, kiedy podnosił głowę do góry i jego świat stał się cały żółty. Triple Kay też oberwał, trafiony trzema pociskami jednocześnie wystrzelonymi przez Jacka, Phila i April. Potem jednak Niebiescy odpowiedzieli ogniem. Zaskakująco celnie. Oberwała – w pierś - Alicja Winter, trafiona przez Tornada. Oberwał w czoło David Hasellhof, trafiony przez wyjadacza gitary – „Kurta” – bardziej przez przypadek. Oberwał Frank Moore – trafiony prosto w twarz przez Dixie Banks. Dostał też Mark Buffet – ale w prawe przedramię, co nie eliminowało go jeszcze z walki. Te trafienie poszło na konto Bethany, chociaż urzędniczka nawet nie zdawała sobie z tego faktu sprawy. Niebiescy ruszyli do kręgielni gdzie napotkali na barykadę i kolejny opór. Niebiescy sforsowali wejście. Tornado wdarł się do środka, godny swojego pseudonimu, nie zważając na strzały, które przez chwilę rozbryzgiwały się wokół niego na ścianach, podłodze, elementach barykady, którą Czerwoni ustawili z krzeseł, koców i co tylko znaleźli w środku kręgielni. Wrzeszcząc jak dzikus Tornado zdjął broniącą flagi swojej drużyny Faith. Rudowłosa mechaniczka oberwała dwoma kulkami – jedną w głowę, drugą w pierś. I wtedy oberwał Tornado. Zaliczając trafienie od Irminy. Tę szybko jednak załatwił kolejny z wdzierających się do środka dzięki poświęceniu kumpla „Kurt”, który faktycznie poczuł muzykę wojny. W środku było mniej obrońców. Kelly strzelała piszcząc dziko i wyeliminowała w ten sposób Griffina z Niebieskich. Sama jednak, w chwilę później, oberwała od Dixie Banks. Flaga Czerwonych znalazła się w rękach Niebieskich, ale było to okupione ogromnymi stratami. Tylko trzech Niebieskich przetrwało atak: Dixie, „Kurt” i Rhys. - Wyłazimy, waląc do tych na górze! Niech gra muzyka, młodzieży! – „Kurt” czuł się naprawdę świetnie. Zabawa „w wojnę” była super! Czuł, jak adrenalina płynie po jego żyłach. Nawet Irmina, z przeciwnej drużyny oraz Tornado uśmiechali się dziko. To było miłe uczucie. Na zewnątrz słyszeli też śmiechy trafionych koleżanek i kolegów, schodzących z pola walki. - Hurrra! Wybiegli z kręgielni. Dixie, jako jedyna kobieta, trzymała flagę w ręku. Wybiegli prosto pod kule Czerwonych na dachu. Farba rozbryzgała się na głowie i barkach Rhysa. Ale Dixie ostrym sprintem, popędziła przed siebie, w stronę altanki gdzie zostawili swój proporzec. Kurt, świadomie lub nie, przez chwilę osłaniał jej ucieczkę – oberwał w pierś, twarz, brzuch, ramiona – chyba od każdego na dachu, ale wcześniej udało mu się jeszcze trafić w rękę Marka Bufetta – drugie trafienie, zgodnie z regułami, kończyło jego udział w zabawie. Dixie biegła. Pędziła przed siebie z wykradzioną flagą. A z dachu poleciały za nią kule. Oberwała dwoma, gdy już April zeskakiwała z dachu, chcąc gonić za uciekinierką. Nie pozwolić, aby dobiegła z proporcem do bazy wroga. Lecz Jack i Phil okazali się niezawodni. Dixie oberwała w plecy, chociaż w dzikim pędzie nawet tego nie poczuła. Dopiero krzyk Generała pozwolił jej zorientować się w sytuacji. Zdjęła maskę, oddychając ciężko i ciesząc się jak dziecko. - Dziesięć punktów za eliminację wszystkich wrogów dla drużyny Czerwonej! Oraz trzy dodatkowe za ustrzelenie trzech wrogów więcej. Razem trzynaście. Nie takie pechowe. Wynik końcowy 26:5 dla Czerwonych. Prawdziwy pogrom. Zapraszam wszystkich na podpisanie aktu kapitulacji. Zdajecie sprzęt i macie czas wolny do kolacji. „Generał” uśmiechnął się. - Żołnierze! To był prawdziwy zaszczyt bawić się tutaj z wami. Jesteście super! – dodał już mniej „regulaminowo”. – Powodzenia w dalszej grze i pamiętajcie o przyjaźniach. Pieniądze to nie wszystko. Znikam. - Podziękujcie generałowi – odezwał się Mistrz Gry. – Czas wolny. Relaks. Chociaż nie dla wszystkich. Drużyna Niebieskich. Wiecie, co macie robić. Mimo, ze pokazaliście dzisiaj prawdziwego ducha walki, jedno z was zapłaci wysoką cenę i opuści dzisiaj DOM MARZEŃ i KOSZMARÓW. Czekam w wiadomym miejscu. I pędzę oglądać słupki poparcia publiczności. Powodzenia. Pamiętajcie. Pięć milionów dolarów! I po bańce za drugie i trzecie miejsce! Na razie nie docierało do nich to, co powiedział Mistrz Gry. Dla większości, nieważne od drużyny i tego czy wygrali czy przegrali, czy „zginęli” w trakcie strzelanina na kulki z farba okazała się być naprawdę wesołym, pełnym „funu” przeżyciem. Było w niej coś odświeżającego. Coś, co pozwalało poczuć do siebie sympatię. Większość z uczestników czuła się właśnie w ten sposób. Poza kilkoma. Może dlatego, że zawsze byli zwykłymi dupkami. Mniej radosny nastrój był w drużynie Niebieskiej. Oni musieli wybrać, kto wylatuje. A reszta graczy czekała na ten werdykt z zapartym tchem. |
| |