Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2018, 00:20   #98
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
BHP - Alicia i Frank

Wybór wywiadu był najlepszą decyzją jaką panna Winter popełniła tego dnia i nie chodziło jedynie o wygraną w konkursie logicznym, bo akurat jej rola ograniczyła się do piłowania paznokci oraz paru nawet trafnych pomysłów… kto by przypuszczał, że się im uda. Chyba nawet one same w to nie wierzyły - ani Alicia, ani Faith. Dało się to dostrzec po zdziwionych minach na sam finał.

Istotniejsze jednak wydawał się aspekt higieniczny. Błoto, brud, pot, jeszcze więcej błota i na dokładkę te paskudne drelichy. Nie wszystkim to jak widać przeszkadzało.
Słysząc co tam ich zjadacz wiewiórek mamrocze pod nosem, blondynka aż się skrzywiła.
Brudny, ubłocony, śmierdzący...

- Taka która ma resztki zdrowego rozsądku? - uśmiechnęła się krzywo, mrużąc do kompletu oczy - I nie ociera się o desperację. Albo infekcję. Dezyderię. Czarną ospę. Albo trąd. Nie wiadomo co dolali do szlamu w zasiekach… czy gdzie tam się szlajałeś.

- Mhm. - brunet odwrócił się w kierunku blondynki i popatrzył na nią z zaciekawieniem. Właściwie to tak sobie zamamrotał do nikogo konkretnego i nie spodziewał się, że ktoś jakoś usłyszy a jeszcze do tego zareaguje. No tak. Pokiwał głową. Różnili się od siebie w tej chwili jak ogień i woda. On wracał z tego całego poligonu a ona z biura. I wyglądali bardzo stosownie do swoich ról. Ona czyściutka no jak laska z biura a on uwalany no właśnie jak po przeczołganiu przez poligon. Tak. Pokiwał znowu głową. Podniósł swoje brudną rękę jakby chciał ją dokładniej obejrzeć a potem zaczął się uśmiechać. Spojrzał jeszcze raz na blondynkę i w uśmiechu błysnęła biel zębów kontrastująca z syfem jakim była uwalana jego twarz.
- Oj tam będziesz zgadywać. Masz, sama zobacz co w tym jest. - Frank z uprzejmym uśmiechem wyciągnął swoją ubłoconą rękę w stronę blondynki i zaczął podchodzić do niej ciekaw co zrobi. Zwieje, zacznie wrzeszczeć czy jeszcze coś innego?

O dziwo blondyna stała dalej na swoim miejscu, a jedyne co się zmieniło to ułożenie jej ramion, które splotły się na piersi. Patrzyła na zbliżającą się wylęgarnie patogenów oraz plam wszelakich z rodzaju tych ciężkich do wywabienia. O ile już zawracałaby sobie głowę aby bawić się w pranie pseudo militarnego drelichu.
- Ubrudź mnie, a sam się będziesz czyścił - powiedziała spokojnym tonem, gdy znalazł się te dwa kroki od niej… z tą ufajdana łapą - W przeciwnym razie może wykaże się dobrym sercem i ci z tym pomogę - zakończyła z delikatnym uśmiechem, patrząc mu prosto w oczy.

Zaskoczyła go. Umazana błotem brew uniosła się a dłoń, też umazana błotem zatrzymała się tak ze dwie odległość dłoni od jej odkrytych ramion. I piersi tak przy okazji. W sumie właśnie chciał ją maznąć ale propozycja zabrzmiała bardzo niespodziewanie i bardzo interesująco. Dłoń więc zamiast dokończyć ruch powędrowała do też ubłoconej brody. Na razie zasychające błoto zaczynało swędzieć ale z doświadczenia właśnie wiedział, że dopiero zaczynało. Poza tym wiadomo było, że drapanie pomaga w koncentracji i myśleniu. Próbował wygłówkować czy blondi robi go w balona czy nie. Ale zastanawiał się krótko. Do tej pory kojarzyła mu się sympatycznie i pozytywnie. Zresztą przecież sprawę miały rozstrzygnąć najbliższe minuty.
- Dobra, namówiłaś mnie. To mamy deal? - powiedział wystawiając swoją łapę na zgodę. Chyba nie zamierzała mu “pomagać” jakoś bezdotykowo pod tym prysznicem? Jak tak to spokojnie mógł sobie to darować. A jak jednak na serio to nie szło sobie nie ubrudzić troszkę łapek czy czegoś tam innego.

Panna Winter spojrzała wymownie na kończynę pokrytą burą breją, by po chwili podnieść wzrok ku twarzy oponenta i westchnąć ciężko. Nikt potem nie powie, że nie poświęciła się dla dobra drużyny, oglądalności oraz rosnących słupków, nie tylko poparcia lecz również parcia.

- Tak mamy - kiwnęła głową na zgodę - Skoro zaś mamy tu wojsko… - zwiesiła głos, z całej siły powstrzymując się aby nie parsknąć śmiechem - W tył zwrot i za mną żołnierzu, kadecie… a wybierz coś sobie - wzruszyła lewym barkiem, wymijając go na bezpieczną dla ubrania odległość.

- Mhm. - Frank szybko dogonił odchodzącą blondynkę zrównując się z nią. - Tylko wiesz, jak dalej się chcesz wojskować to właściwie jesteśmy równi stopniem. - powiedział i nawet otworzył jej drzwi do domu pozwalając wejść pierwszej. Sam wszedł za nią i kontynuował dalej kierując się ku łazienkom. - Wiesz, właściwie to myślę, że mógłbym nawet wpasować się w kategorię weterana. No spójrz na mnie? - powiedział wskazując swoimi dłońmi na samego siebie. - No na pewno wyglądam teraz jak weteran. - pokiwał znowu głową zgadzając się sam ze swoimi wnioskami.

- Wyglądasz jak kot którego sierżant przegonił po poligonie na postrzyżynach… czy jak to się nazywa. - Alicia miała własną teorię na ten temat. Sprzedała ją bez cienia wahania, czy wątpliwości, za to z czarującym uśmiechem rzuconym przez ramię - Dobrze, nie będę okrutna. Wyglądasz jak szeregowy kapsel po rutynowym czyszczeniu latryny. Brakuje ci tylko berła na kiju. Atrybutu ciężko i solidnie wykonanej pracy - przeszła lekko przez próg, pokonując pierwsze metry korytarza do części dla czerwonych - I nie schlebiaj sobie. Wywiad jest wyżej w hierarchii niż taki zwykły poborowy - tym razem musiała odkaszlnąć aby ukryć śmiech - Spokojnie, nie musisz mi salutować… choć stanąć na baczność nie zaszkodzi - na ułamek sekundy spuściła wzrok gdzieś poniżej torsu rozmówcy.

- Taa… panna z wywiadu co? Taka ważna i cwana co? - Frank pokiwał głową po wysłuchaniu tych słodyczy od blondynki. Ściągnął uwalaną błotem podkoszulkę i zaczął rozpinać spodnie. - To powiedz specu od wywiadu co mówi twój łebski łebek na temat tego prysznica? - zapytał wskazując na najbliższą kabinę prysznicową. Sam usiadł na krawędzi ławki i zaczął rozwiązywać buty.

- Kwestia prezentacji, odpowiedniego ustawienia - kobieta rozłożyła bezradnie ręce, przechodząc tam gdzie cel podróży. Zmarszczyła czoło, przekrzywiła kark i finalnie złapała prysznicową słuchawkę, drugą dłonią balansując na kurku od temperatury. Oczywiście najpierw poleciał ukrop, a dopiero po przejściu na temperaturę Antarktydy, znalazła stan pośredni, zostawiający na skórze przyjemne uczucie orzeźwienia.
- Motywacji - dodała pod nosem, wracając na płynny mróz. Obróciła się na pięcie i uniosła słuchawkę, posyłając przez pół pomieszczenia stumień lodowatej wody. Dziwnym trafem tam, gdzie Frank. Przypadki wszak chodziły po ludziach.

- Hej! - krzyknął schylony Frank który właśnie był na etapie zdejmowania drugiego buta gdy zdzielił go niespodziewanie strumień zimnej wody. Niby żadna nowość. Ale jednak właśnie niespodziewana i wcale mało przyjemna. Cisnął więc właśnie zdjętego buta i zerwał się zasłaniając się dłonią przed strumieniem wody.
- Czekaj! Pożałujesz tak nikczemnych metod! - krzyknął groźnie no prawie no w sumie to sam pod koniec niezbyt wytrzymał i się roześmiał na to co się teraz stanie. A stało się to, że wpadł w blondi, złapał ją w pasie, przerzucił przez ramię a potem zdzielił ją łapą w prześlicznie wyeksponowany tyłeczek. - A to za ten niezgodny z konwencjami atak! - huknął na nią. A potem obrócił się do jednej z kabin, otworzył, zamknął i wciąż trzymając blondi mówił dalej. - Dobra widzę, że wymagasz szkolenia w braniu pryszniców. - powiedział odkręcając kurki z ustawieniem na pożądaną temperaturę i kompletnie nie zwracając uwagi na to, że strumień wody leci tak samo na jego głowę jak i na tyłek blondynki bo oba kawałki anatomii były na podobnej wysokości.

- Co tam Moore, odezwał się w tobie pierwotny instynkt? - Winter śmiała się w najlepsze, chwytając za pasek od rozpiętych spodni oponenta celem posłania ich w dół. Czynność przerwał strumień wody, wywołując u niej zaskoczony pisk, a następnie śmiech.
- Za włosy, do jaskini… stąd te wiewiórki, przyznawaj się - wydyszała, wracając do zapasów z materiałem. Mokry ciężko się zdejmował, lecz ona była uparta - Polowania, dzicz, błoto i przetrwanie… jak nikt nie widzi wojujesz dzidą? - wymruczała naraz niskim, nosowym głosem, uwalniając na widok publiczny pośladki survivalowca.
- Też tak umiem! - prychnęła, rewanżując się za klapsa, choć użyła obu rąk, wybijając szybki rytm na mokrej od wody, nagiej skórze.

Frank też się roześmiał. Zaczynało się robić całkiem fajnie. Tylko przecież nie będzie stał jak debil z przewieszoną blondyną pod prysznicem. Złapał ją oburącz i oparł pod ścianą. Przez moment wciąż trzymając ją za ramiona pod tym prysznicem i przechylił głowę na jedną, potem na drugą stronę w końcu znowu pokiwał głową zgadzając się z własnym konceptem.
- Tak, zdecydowanie tak. Po pierwsze jesteś kompletnie źle ubrana pod prysznic, wiesz? - powiedział poważnym tonem i patrząc uważnie w jej modre oczka. - Ale nie bój się. Ja ci wszystko wytłumaczę. A nawet pokażę. Zaufaj mi, ja mam dryg urodzonego szkoleniowca, od razu załapiesz. - powiedział z pewnością siebie płynącą z doświadczenia i może no trochę weselszym tonem z autoironiczną szczyptą w głosie i spojrzenie. Wcale nie przeszkodziło mu to zjechać dłońmi w dół ramion dziewczyny do jej już całkiem mokrej koszulki, podwinąć od dołu i zacząć ciągnąć do góry.

- Naprawdę? - panna Winter zrobiła wielkie oczy i niepewną minę, udając całkiem nieźle zagubienie wymieszaną z fascynacją. Pomogła zdjąć swoja koszulkę od niby-munduru, następnie zabrała się za dolne części garderoby - Kolejna lekcja? Jak z krępowaniem? Nie miałam pojęcia że masz tyle fetyszy… bondage zrobiło się ostatnio całkiem modne. Wiązanie na orła, embrion, żabę, do krzesła. Klasycznie, z łapami za plecami - mruczała nosowo, pozbywając się do końca spodni. Wpierw Moore’a, następnie podjęła walkę z własnymi.

Frank dość mocno był już zaabsorbowany tym co odkrywa zdejmowana koszulka i spodnie dziewczyny więc miał już ciutkę spowolnione reakcje. Ale coś jeszcze kontaktował.
- Wiązania? - powtórzył na chwilę mrużąc brwi gdy starał sobie coś przypomnieć. Ale, że akurat się nachylał pomagając Alice przewalić nogawki jej spodni z nóg i miał przed twarzą ta najbardziej fascynujące miejsce no to znowu nie pomogło mu w koncentracji pamięci. Ale w końcu coś wreszcie zaskoczyło gdy się wyprostował. - A nie przerabialiśmy tego w LA? - zapytał niepewnie bo coś mu utkwił w głowie ten obraz, tej taśmy na nadgarstku blondy właśnie. Ruda chyba takich nie miała… Chyba… Też już teraz nie był pewny. A przecież obowiązywałby nadgarstki taśmą tylko jak…

Ale jakoś tak w międzyczasie się wyprostował i zorientował się, że patrzy na te dwie rozedrgane półkule do ponoć oddychania a po prawdzie do obopólnej zabawy znaczy ten, no… do wyczyszczenia. A no bo przecież miał ją poinstruować, no tak.
- Eee… tak, no i w każdym razie no właśnie jak widzisz, teraz jesteś… hmm… no właściwie oboje jesteśmy w odpowiednim stroju do brania prysznica. - zgodził się znowu przestając się zajmować jakimiś głupotami by wreszcie móc swobodnie zająć się blondynką. Znaczy wyszkolić ją a w ogóle to świetnie zgrywała tą słodką blondyneczkę co też nawet było zabawne i aż szkoda było nie zgrywać tego super-szkoleniowca. - No jak już mamy te podstawy to zobacz, bierzemy mydło… - powiedział sięgając po ów kosmetyk.



***

Broń... jakże Alicia nienawidziła broni. Już sama konieczność trzymania w dłoniach czegoś, co mimo rekreacyjnej formy, pozostawało wzorowane na narzędziu masowego mordu, przyprawiało o gęsią skórkę. Wyboru niestety nie miała, gdyż poddanie się walkowerem odpadało nim naiwny ludzki umysł rozpocząłby proces zastanawiania się nad sensem akurat tego rozwiązania.
- Nigdy nie strzelałam - powiedziała wreszcie, odstawiając z obrzydzeniem karabinek na bok. Wiedziała, że zaraz trzeba będzie po niego sięgnąć... lecz póki jeszcze był czas...
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline