Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2018, 09:57   #120
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
30 maja 1853



Obudził się jak zwykle tuż przed zmrokiem, gdy słońce powoli chowało się za horyzontem. Charlie nie było w łóżku, lecz tak jak poprzedniej nocy siedziała nieopodal czekając aż jej narzeczony wstanie. Była zmęczona, a cienie pod oczami wskazywały na to, że niewiele spała.
- Witaj kochana - wstał, albo raczej usiadł na łóżku rozglądając się wokoło. Zaczynał się trochę martwić. Charlotta nie sypiała ani za dnia, ani nocą. Musiała być mocno zmęczona. - Jak minął dzień?
- Owocnie
. - Mimo zmęczenia wstała ze swego miejsca by jak co noc przynieść mu kielich wypełniony krwią. - Spotkałam się z człowiekiem Florence. Pomoże mi znaleźć odpowiednią rezydencję. Dziś już byłam w dwóch i zapowiadają się ciekawie.
- Robisz olbrzymią pracę. Opowiedz mi proszę o tych rezydencjach
- naprawdę widać było ciekawość wampira. - Planujesz wynająć, kupić raczej - dopytywał się. - Oraz Charlie, jak się czujesz - wyskoczył z łóżka, żeby samemu sięgnąć po kielich. - Siedź proszę, sam się obsłużę. Po prostu opowiadaj …
- Obie były piękne, raczej niewielkie domy, mniejsze od tego, który zamieszkuje Florence, ale mają ogrody co w Londynie jest raczej rzadko spotykane. Tyle że jedna jest po drugiej stronie Tamizy co mi nie odpowiada. Wolałabym byśmy mieszkali bliżej banku. Jutro ma mi jeszcze zaproponować
. - Charlie opadła na fotel przyjmując jego miękkość w wyraźną ulgą. - Myślę, że gdy wstępnie wybiorę z trzy domy, przejedziemy się i wspólnie je obejrzymy, chciałabym byś czuł się dobrze u siebie. - Ghulica przetarła oczy. - Planuję nabyć dom by dokonać wszystkich niezbędnych przeróbek byś mógł spokojnie tam mieszkać i byśmy mogli ewentualnie gościć kogoś z rodziny.
- Byłoby świetnie
- przyznał. - Charlie, widzę, że jesteś zmęczona, chciałabyś może napić się trochę, no wiesz, krwi? Niewiele więcej mogę zrobić, co najwyżej poprosić, byś się położyła oraz przespała. Bardzo się cieszę, kiedy witam cię wieczorem. Jednak chciałbym, żebyś nieco wypoczęła. Ile śpisz, pewnie niewiele.
- Dziś był ciężki dzień
. - Uśmiechnęła się do niego ciepło. - Zależało mi by obejrzeć jak najwięcej, a miałam kilka zaległości w banku. Musiałam zamówić jakieś stroje dla nas, panny Dossett i Sally. Byłam na przymiarkach sukni, bo i tak szycie potrwa zbyt długo. Chciałam odrobinę pomóc Gehremu… - Zamyśliła się wpatrując się w wampira. - chyba nie spałam w ogóle, ale tak z przyjemnością się napiję.
- Wobec tego smacznego
- jak zwykle ukłuł kłem nadgarstek oraz podał jej. Charlie delikatnie ujęła jego rękę i przywarła do zranienia ustami. Prawdą było, że dawno nie karmił jej w ten sposób. Karmili się podczas pocałunków, Charlie spijała go podczas ich zabaw… Ghulica przywarła mocniej do nadgarstka mężczyzny, całując przy okazji jego skórę.
- Jeśli jest możliwe, połóż się proszę. Spróbuj przysnąć choć chwilkę. Jeśli nasza Ventrue nie próbuje uciekać, także nie planuję się ruszać specjalnie. Posiedzę przy tobie.
Charlie niechętnie oderwała się od nadgarstka całując go delikatnie.
- A co jeśli będzie chciała uciec. - Przyłożyła policzek do dłoni wampira, przymykając przy tym oczy.
- Jeśli będzie chciała uciec, zostanie zakołkowana, albo ubita. Jeśli jednak zostanie wezwana, ale uprzedzi nas, ruszę za nią wraz z osobami, które także na to się zdecydują. Pewnie będzie to decyzja księcia.
- Chcę iść z tobą
. - W głosie ghulicy pojawiła się determinacja. - Jeśli masz czuwać, chcę czuwać z tobą.
Skinął.
- Rozumiem. Także nigdy bym cię nie zostawił i przyznam, że cieszę się mając ciebie obok siebie. Jednak póki co musimy czekać. Połóż się trochę, kochanie moje piękne. Naprawdę. Wprawdzie krew powinna wzmocnić, jednak sen także się przydaje, jeśli możesz tylko przysnąć. Obiecuję, że zostaniesz obudzona. Chyba, że nie możesz usnąć, to przynajmniej poleżmy sobie trochę. Hm, fakt - przypomniał sobie - przygotowali coś, jakąś krew dla naszej Ventrue? Kurcze wiesz - przyznał się - denerwuje mnie bardzo kwestia Tarquina, ciągle myślę, czy nie przeoczyliśmy jakiegokolwiek szczegółu.

Seksowna ghulica po dłuższej chwili wahania podniosła się i ostrożnie ułożyła na łóżku w sukni. Nie przymknęła jednak oczu póki wampir nie znalazł się obok.
- Przyniosłam także kielich dla Jessie, zostawiłam go jej na stoliku nocnym. Książe zdradził jakiej diety przestrzega Jessie. - Zerknęła na leżącego obok wampira. - Czemu masz taką obawę, coś cię zaniepokoiło?
- Sama wiesz, jaką mam władzę nad ludźmi, których chcę przekonać. Łajdak jednak ma dużo więcej doświadczenia. Chcę go dorwać oraz zjeść jego serce na surowo
- zacisnął pięści. Pomści krzywdę Charlotty!!! - Oczywiście nie dosłownie, ale obawiam się, czy będę nawet mógł go drasnąć. Ma po swojej stronie maga oraz innych. Jeśli będzie przygotowany, leżymy kompletnie. Czuję się, jakbym stał przed ścianą oraz miał zdecydować, jak ją przeskoczyć, tylko nie wiem, jak jest choćby wysoka.
- Pewnie byłoby bezpieczniej pozbyć się najpierw tego maga. Jak już sprawdziliśmy jest to wykonalne, a Tarquin miałby mniejsze wsparcie.
- Masz rację. Jednak nie wiemy, jak go znaleźć. Boyle powiada, że magik musi przebywać wewnątrz miasta. Jednak obecnie nie potrafi go odnaleźć. Pewnie więc można powiedzieć tyle, kiedy dostrzeżesz magika, strzelaj ostro. Nie mam takiego doświadczenia posługując się gwizdkiem
- powiedział niepewnie wiedząc, iż nie jest zbyt wprawny pod względem używania palnego oręża. - Bowiem klingi jeszcze nie oddałem gospodarzowi - ech, wolałby się kochać właśnie, jednak trzeba było naprawdę solidnie czuwać.
- Tak zamierzam zrobić. - Charlie uniosła się na łokciu i pocałowała go. Po wypiciu krwi wyglądała dużo lepiej.
- Jednak pozostają jeszcze wspierające go inne istoty, pewnie ghule, jednak może też wampiry. Jest pradziadkiem naszej Ventrue, znaczy to, że może ma jeszcze jej ojca oraz dziadka, ech, możnaby się jej przy okazji spytać, ale nawet chyba to nie podałoby właściwej odpowiedzi. Mógłby posiadać jakieś inne … - widać było, gubił się myśląc nad tą obłędną ilością ewentualnych kombinacji.
- Obawiam się, że jeśli nie wiedziała gdzie dokładnie przebywa jej pradziadek, to może niewiele wiedzieć. Gdy rozmawialiśmy jakiś czas temu z księciem, odniosłam wrażenie że jej ojca i dziadka nie ma w Londynie, ale… w sumie nie wiedział że Tarquin tu jest. - Charlotta spochmurniała.
- Wobec tego chyba nie pozostaje nam nic, poza czekaniem oraz reagowaniem, jeśli będzie wezwana.
Nie czekali zbyt długo. Charlie drzemała może od pół godziny gdy wampir usłyszał kroki kogoś zbliżającego się do domku. Gdy wyszedł na korytarz okazało się, że z pokoju Jessie dochodzi szelest papieru. Wampirzyca najwyraźniej skupiona była całkowicie na lekturze. Rzut oka przez okno pozwolił też Gaherisowi sprawdzić kto postanowił ich odwiedzić. Do domku szybkim krokiem zmierzał służący, który przyprowadził ich poprzedniego dnia. Wyszedł więc rycerz do niego, nie chcąc przyjmować go w sypialni. Wcześniej jednak ułożył delikatnie Charlottę.
- Panie, lord Boyle wykrył aktywność maga. Starszyzna wyrusza z pościgiem. - Chłopak był zziajany.
- Rozumiem, dziękuję. Poczekaj moment - ruszył do narzeczonej przekazując tą informację właśnie. - Cóż, my musimy poczekać chyba raczej na kolejnego delikwenta. Poleciłem chłopakowi poczekać na wypadek, gdybyśmy ustalili cokolwiek innego.
- Chyba tak
… - Charlie przetarła zaspane oczy. - Tylko… jeśli wezwie Jessie, będziemy musieli udać się z nią sami, bo starsi będą w Londynie.
- Tak też myślałem, przepraszam, obudziłem cię
- poczuł się głupio trochę. Uff, może jeszcze się uda jej zdrzemnąć jeszcze jakoś. Ruszył ponownie do posłańca informując go, iż pozostają tutaj oraz powodzenia podczas łowów.

Chudy chłopak przytaknął i pobiegł z powrotem. Już w domku wampir usłyszał dochodzące z oddali rżenie koni. Gdy wszedł na piętro zobaczył, że ghulica już nie spała, zastał ją stojącą przed drzwiami do sypialni Jessie. Wyraźnie nasłuchiwała co dzieje się w środku. Spojrzał pytająco. Czyżby zaczynała się solidna zabawa.
- Chyba nadal czyta. - Charlie odezwała się szeptem, tak cichym że tylko dzięki swoim zmysłom wampir był w stanie to usłyszeć. Była zaniepokojona. Ba! Nawet miała przy sobie broń.
Cicho było, ale słuch wampirzy bez problemu łapie przewracanie kartek. Skinął przeto zamiast odpowiedzi. Później ruszył do ich pokoju ujmując Charlottę pod ramię bardzo czule. Dopiero tam rzekł.
- Wobec tego czekamy.
- Niepokoi mnie to wszystko
. - Charlie klapnęła na łóżko i skupiła wzrok na suficie. - Ten Tarquin i ten mag… powinni być ostrożniejsi. Toż niedawno co pochwyciliśmy jednego. Spłonął też kościół.
- Całkowita racja, jednak liczę na to, iż wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Może to być pułapka, oczywiście może ...jednak jest to także jakaś szansa. Mag specjalnie się ujawnił, czy też bardziej przypadkiem? Jeśli Boyle jest taki wspaniały, utrzymają rozwagę. Jeśli nie, wolałbym nie myśleć, jakie cuda im grożą tam.
- Czuję się trochę głupio, nie mogąc ich wesprzeć
… - Jej wzrok powędrował w kierunku ściany, która oddzielała ich sypialnie od pokoju Jessie. - Zaraz zwariuje od tego odgłosu kartek, a nie mogę się skupić na niczym innym.
- Możemy poćwiczyć coś, co niewątpliwie się przyda. Mianowicie twoje talenty. Toreadorzy mają trzy takie podstawowe, przynależne nam. Akcelerację potrafiącą wprawić nasze ciała we wspaniała szybkość. Ponadto Nadwrażliwość, która daje możliwość dostrzegania rzeczywistości. Oraz Prezencję, która pozwala wpływać na to, jak nas widzą inni. Wydawało mi się, iż przejawiasz dwa ostatnie talenty dyscyplin. Warto jednak wypróbowywać je oraz dawać szansę sobie na odkrycie Akceleracji. Jeśli chciałabyś, możemy spróbować trenować je wszystkie razem
? - spytał dziewczynę.
 
Kelly jest offline