Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2007, 14:48   #128
Tahu-tahu
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Sae usłyszała głos z zaświatów... głos, który nie istniał. Tyle razy o nim śniła, marzyła - tęskniła za jego ciepłą barwą, ukrytym rozbawieniem, czasem szorstkością...

Z Daeronem podróżowała długo - i zdaje jej się, że kochała go zawsze. Był jej bratnią duszą, przyjacielem, druhem - a w tajemnicy także upragnionym mężczyzną. Nigdy nie wypowiedział do niej słów 'ukochana', 'jedyna', 'moja' - i niziołka nie oczekiwała tego po nim, nie próbowała też zmienić jego serca. Wystarczało jej codzienne bycie razem, wspólne posiłki, spanie, włamania, ucieczki i burdy - no i muzyka...

Ich wspólne nuty mogły poruszyć góry, mogły zmienić porządek świata i każde ludzkie serce... a przynajmniej tak Saenna to odczuwała. Nic nie było w stanie przeszkodzić fali ich muzyki kiedy zdecydowali się ją uwolnić - ale to już się skończyło. Śmierć Daerona niziołka starannie wyparła ze swoich wspomnień - była jednakże faktem.

Teraz zaś pojawiła się ta zjawa, ten złotousty duch mówiący głosem jej ukochanego, posiadający cień jego twarzy... ale jednocześnie tak inny. Daeron nigdy tak słodko nie mówił do niziołki, nigdy nie zaklinał jej swoim głosem - raczej żartował w sposób pozornie szorstki... a w rzeczywistości podszyty ciepłym uczuciem. Cóż... zdecydowanie zbyt braterskim.
Teraz w oczach Sae natychmiast pojawiły się łzy... i chociaż prośby zjawy uderzały w czułą strunę jej duszy - nie zamierzała im ulec. To nie był Dae. Dae nie istniał.

Mała figurka z zaciśniętymi powiekami przeciągnęła smyczkiem po strunach skrzypiec - a cichy dźwięk jaki to spowodowało był bardziej przenikliwym, zgrzytliwym dysonansem niż muzyczną nutą.

***

Po przebudzeniu z tego sennego marzenia - albo zesłanej celowo kłamliwej wizji - niziołka skupiła całą swoją wolę na powrocie do rzeczywistości. Kilka razy musiała sobie powtarzać, że to tylko sen... jedno było pewne. Ktokolwiek spowodował te widzenia przynajmniej częściowo zaszkodził im. Kolejny towarzysz zginął, a jego odnalezienie może być równie trudne jak wydostanie się stąd.

"Cóż... spróbujemy."

Gdy tylko pojawiła się okazja do działania - Sae skorzystała z niej. W drugi tego dnia pościg za szczurem Sae włożyła wszystkie swoje siły... a nawet więcej, gdyż *tęsknota - frustracja - złość* dodawały jej jakby skrzydeł.
Cóż... tym razem dotarli już chyba do serca tego makabrycznego lasu-nielasu. Nie ma czego dalej szukać.

Niziołka padła na ziemię a jej drobnym ciałem wstrząsnęły konwulsje - mimo niezłomnego ducha skrzypaczka na widok potwornego drzewa po prostu musiała pozbyć się z żołądka całej jego zawartości.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline