Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2018, 16:46   #367
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Fortenhaf – dzień piąty, czas po północy, po walce.


Pomiot chaosu otrząsnął się z początkowego zaskoczenia i podjął walkę z akolitą, rycerzem oraz przepatrywaczem. W przeciwieństwie do trójki bohaterów nie był on chory, mimo rany górował nad każdym z nich krzepą i zwinnością. Lecz ciasnota ograniczała możliwości walki w przewadze trzech na jednego, to z każdą chwilą bohaterowie zyskiwali coraz większą przewagę. Demon nie zważał na rany mu zadawane, próbował się przedrzeć i rozszarpać gardła swych oponentów. Skupił się na Roelu, jako że ten nie był w stanie ani unikać, ani parować jego szalonych ataków. Pazury przeklętej istoty parokrotnie doszły do celu, nie pozbawiły jednak mężczyzny życia. Akolita liczył na łut szczęścia, jednak tym razem nie było mu ono dane, widocznie modlił się do złego patrona. Korbacz jest bronią straszliwą, jednak nawet gdy uderzenie dochodziło do celu, to brakowało w nim siły. Lennart i Erich obrali podobną strategię. Zaatakowali ostrożniej, zasłonięci tarczami próbowali zadawać krótkie cięcia i pchnięcia. Raz po raz trafiali ciało szkaradnego pomiotu. Posadzka zaczęła robić się już śliska od jego posoki, gdy demon w końcu padł jak długi.



Roel Frietz - lekko ranny / ranny, - 1 PS





W tym samym czasie, w miejskim garnizonie trwała nierówna walka. Pomiot chaosu zdawał sobie z tego sprawę i desperacko szukał wyjścia z tej sytuacji. Okrążony demon nie miał najmniejszych szans, rzucił się więc w stronę maga i dziadygi. Nie zdążył jednak nic uczynić, drogę zastąpił mu Oskar von Hohenberg, który wyprowadził miażdżące uderzenie na bark stwora. Ten tylko zasyczał, wyciągnął szpony w stronę szlachcica i zapłonął białym ogniem. Dwa demonie truchła leżały na dziedzińcu i nie dawały żadnych oznak życia.
Otto Widdenstein nie czekał, chciał wykorzystać adrenalinę która buzowała u obrońców. Momentalnie wydał rozkaz do ruszenia z ratunkiem burmistrzowi. I ku swojemu zaskoczeniu spotkał się z oporem. Co prawda włócznicy prawie już przyklasnęli temu pomysłowi, jednak ich dowódca nie dał się ponieść emocją.
- Stać! – Krzyknął mężczyzna z mieczem w rękach.
- Achim, Bastian ruszyć po oliwę i spalić te truchła. Który uwalony jest w krwi tego czegoś, ściąga strój i rzuca go w ogień! Johann, Jürgen, Matthias osadzić i wzmocnić wrota. – Kapitan straży wydawał rozkazy tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Reszta zostaje!
- Wam dziękuje za pomoc. Ale nikt nigdzie się nie rusza. Wy też nie!- Hannes Hebel dopiero po wydaniu rozkazów zwrócił się do maga, szlachcica oraz dziadygi.
- Wyjaśnijcie co z Burmistrzem i dlaczego ten heretyk jest z Wami! – W tonie byłego sierżanta nie było słychać zbytniej wdzięczności. Konspiracyjny szept Otto na do Caspara też nie wzbudzał zaufania. Szczególnie jeśli, któryś z obrońców go podsłuchał. Ponadto białemu magowi nie udało się znaleźć nowego skupiska mocy. Oskar miał świadomość, że jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli, to będą łatwym celem dla poukrywanych w oknach strzelców.

A Svein jakby nigdy nic, nie zauważony przez nikogo, wślizgnął się do stajni. Z jednego z boksów rozległo się rżenie konia. Nikt jednak nie reagował. W środku panowała ciemność. Z pozoru zdawać by się mogło, że w stajni jest tylko rumak. Nie była to jednak prawda. Wystarczy wejść, trochę głębiej zajrzeć do pozostałych boksów, żeby zobaczyć w nich stłoczonych wieśniaków. Ci w zdecydowanej przewadze stali.
-Przyszedł, przyszedł. - Szeptali między sobą, szczurołap miał jednak wrażenie, że to nie o niego im chodzi.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline