Kapral Thorvaldsson nieco był zaskoczony tym, że konował wciąż szczekał zamiast grzecznie leżeć bez świadomości. Człeczyna z każdą chwilą pracował na to, by lista chętnych do zrobienia trofeum z jego zakutego łba zwiększyła się o kolejnego wkurwionego khazada. Na szczęście tłum nieco ustąpił i najwyraźniej nie będzie potrzeby przelewać krwi durnych i podburzonych lamentami medyka człeczyn. Detlef obrócił się i podszedł do Broka spoglądając na niego wrogo.
- Odezwij się jeszcze raz, a daję ci słowo, że stracisz zęby. - Wycedził. - Jeśli nie pomoże to wytnę ci język. - Obiecał. - Zabrać tego zdrajcę do celi! - Glośno wydał rozkaz. - Będzie mógł się bronić swoich racji przed sądem. - Dodał.
Gdy pojawił się Bert Thorvaldsson kiwnął mu lekko głową w podzięce.
- Wyjaśnię, jak tylko zamknę skurwysyna w celi. Dla jego dobra. - Odpowiedział cicho na pytanie niziołka.